To my musimy pokazać, że nie chcemy bazgrołów
Zielona Góra. Z problemem bazgrołów w mieście i szansach na ich pokonanie rozmawiamy z Waldemarem Domańskim, z grupy „Pogromcy Bazgrołów”
Pogromcy bazgrołów, czyli... kto?
To grupa ludzi, która chce coś zmienić w przestrzeni miasta. Choć bardziej można powiedzieć, że można to traktować jako myśl, ideologię. A ja to próbuję spinać łatwiej mi też to robić, ponieważ naszą działalność dostrzegł prezydent Krakowa i uczynił ze mnie przewodniczącego zespołu zadaniowego do spraw ograniczenia bazgrołów. To daje mi rodzaj przełożenia na instytucje krakowskie, na urzędy, które dotykają akty wandalizmu. W Krakowie mamy monitorowane na stałe około 2 tys. miejsc, w których się okresowo pojawiają bazgroły. Łatwiej jest usunąć bazgroły na budynkach miejskich, gorzej, gdy należą one do osób prywatnych i tu właśnie pojawiają się pogromcy bazgrołów, którzy różnymi sposobami pomagają zlikwidować te bazgroły.
Co my, jako mieszkańcy Zielonej Góry możemy zrobić?
Możecie się włączyć. Nie zgodzić ze stanem budynków, które mijamy w drodze do pracy, podczas wycieczki. Zielona Góra jest przepiękna. Nie ma powodu, by do tych pięknych elewacji, stiuków dorzucać bzdurne bazgroły, których macie u siebie spore nasycenie. Niektóre kamienice mają kilkadziesiąt, wieloletnich bazgrołów. Co wskazuje na rodzaj zaniechania. To jest niebezpieczne. To ośmiela wandali, oni grasują, czując bezkarność. Determinacją władz i mieszkańców powinno być to, by przy niezbyt dużych środkach, bo to czasami jest miotła, szczotka, woda, farba, żeby po prostu oczyścić to miasto.
A co, po pana wstępnej analizie, jest największą zmorą w naszym mieście, jeśli chodzi o bazgroły?
U nas, w Krakowie dominuje na murach mowa nienawiści, u was na szczęście tego nie ma. Jest za to sporo tagów, czyli podpisów na ścianach. Sporo jest tutaj tych różnych bohomazów. To wskazuje na to, że mamy do czynienia z kolekcjonerami, którzy rywalizują między sobą na ścianach budynków.
Podczas wczorajszych (13 września) rozmów radni i przedstawiciele władz miasta byli przychylni temu, by podjąć walkę z bazgrołami. Jakie więc są plany na najbliższe miesiące?
Przede wszystkim przetrzeć oczy mieszkańcom. Starajmy się wszyscy tutaj, żeby mieszkańcy zobaczyli, że przestrzeń miasta jest brudna, pełna bazgrołów. I by to właśnie mieszkańcy wymagali od władz oraz tych, którzy posiadają te wieloletnie bazgroły na swoich budynkach, by te wieloletnie napisy poznikały. Musimy zniechęcić tych obszczymurków, nie bójmy się tego słowa. To nie jest wulgaryzm, tylko jest wskazaniem uprawianych czynności. Chodzi o to, żeby te obszczymurki dostały znak, że mieszkańcy nie chcą na swoim terenie bazgrołów. Żeby może policja przeprowadziła mały wywiad wśród mieszkańców, kto robi te napisy. Nie możemy tolerować, żeby ktoś zawłaszczał wspólną przestrzeń życiową. To miasto jest wasze. Nie jest grupy, która pozwala sobie na niszczenie cudzej własności.
Dziękuję za rozmowę.