To koniec smrodu w Szprotawie?
Prowadzimy działania, które wyeliminują uciążliwe zapachy - obiecuje dyrektor Mateusz Karpiński z firmy SITA Zachód
Mieszkańcy Szprotawy mają wiele zastrzeżeń do funkcjonowania wysypiska śmieci w Kartowicach. Temat powraca jak bumerang i dotyczy przede wszystkim szkodliwych odpadów, które trafiają na składowisko.
- Czy nasze wysypisko jest tak atrakcyjne, że śmieci zwożą tu ciężarówki z Katowic, Dolnego Śląska a nawet Pomorza? - nie raz drążył temat Roman Śliwiński, radny powiatu żagańskiego.
- Na obrzeżach miasta śmierdzi przeterminowanymi lekami, a ludzie znajdują podejrzane beczki – informował Andrzej Skawiński, przewodniczący Rady Miejskiej w Szprotawie.
Wysypisko doskwiera również mieszkańcom sąsiedniej gminy Małomice. Ludzie pytają, czy nie ma możliwości wezwania tam Sanepidu czy specjalistów od ochrony środowiska. Pojawiają się podejrzenia, że śmieci celowo są podpalane. Kierownictwo zaprzecza. Mówi o samozapłonach. - Ze strony urzędu były wysyłane mocne pisma, zarówno do właściciela, jak i instytucji, które go pilnują – zapewniał Józef Rubacha, burmistrz Szprotawy w odpowiedzi na skargi mieszkańców.
W piątek, 26 sierpnia zaproszono na sesję w Szprotawie dyrektora firmy SITA Zachód by wyjaśnił, jakie kroki podjęło w celu ograniczenia przykrego zapachu. Okazuje się, że firma rozpoczęła obsypywanie ziemią skarp składowiska. Zasadzono też drzewa, choć te nie stanowią jeszcze bariery ochronnej. Poza tym SITA Zachód prowadzi rozmowy z firmami, które zajmują się dezodoryzają, czyli eliminowaniem przykrych zapachów. Prowadzone są też badania mające na celu wyeliminowanie uciążliwych zapachów z odcieków składowiskowych. W dodatku po obfitych opadach deszczu, odcieki po części przepompowywane są z powrotem na składowisko. Ma to zapobiec wylewaniu się ich poza teren zakładu oraz pozwolić uniknąć powstawania tam niebezpiecznych samozapłonów.
- Dwa miesiące temu mierzyliśmy objętość składowiska. Zostało nam jeszcze miejsca na ok. 400 tys. m3 odpadów – informuje M. Karpiński, szef firmy SITA Zachód. - Aktualnie w skali miesiąca trafia do nas od 550 do 600 ton śmieci. Wcześniej było nawet tysiąc ton miesięcznie.
Zostało nam jeszcze miejsca na ok. 400 tys. m3 odpadów
Jeśli chodzi o odpady komunalne, są one zwożone ze Szprotawy i innych gmin, co przewidziano w Wojewódzkim Planie Gospodarki Odpadami. Dzięki temu wysypisko ma fundusze na rekultywację. - Firma jako właściciel ma obowiązek przez kolejne bodajże 30 lat badać wody podziemne i powierzchniowe, po prostu opiekować się tym składowiskiem, które po zamknięciu nie zostanie porzucone na pastwę losu - przekonuje dyrektor.
Jeżeli chodzi o zrzut nieczystości, toczą się rozmowy z prezesami szprotawskich wodociągów. W najbliższym czasie odbędzie się spotkanie pod kątem przebadania parametrów ścieków ze składowiska. Okaże się, czy tutejsza oczyszczalnia będzie w stanie chociaż część z nich przyjmować.
W całej Polsce spółka SITA posiada jeszcze dwa składowiska, jedno znajduje się ok. 60 km od Kołobrzegu, a drugie leży niedaleko Tomaszowa Mazowieckiego. - Nie ukrywam, że tamte składowiska są rozmieszczone w dużo dalszej odległości od mieszkańców niż te pod Szprotawą, które oprócz odpadów komunalnych, przyjmuje też odpady przemysłowe - przyznaje dyrektor.
Autor: Edyta Jakubowska-Owsik