To była wspaniała pucharowa przygoda zielonogórzan
Niedawno Stelmet BC skończył pucharową przygodę. To był najlepszy sezon na europejskiej arenie w wykonaniu naszego zespołu.
Zielonogórzanie zagrali w tym elitarnym gronie czwarty raz. Zaczęli jako brązowy medalista od Pucharu Europy, wyszli z grupy ale nie dali rady na drugim etapie. Potem jako mistrz zadebiutowali w Eurolidze. Tam nie dali rady awansować, podobnie nie udało im się w Pucharze Europy. Potem, kiedy w kraju zdobyli srebro usiłowali w turnieju barażowym dostać się do Euroligi. Nie udało się. Podobnie jak w Pucharze Europy. Trwający ciągle sezon był szczególny. Wprawdzie w Eurolidze wygraliśmy tylko dwa mecze, ale w kilku byliśmy bardzo blisko mocniejszych rywali. Potem w Pucharze Europy staliśmy się ekipą obcych hal. Wygraliśmy wszystkie mecze na wyjazdach, ale nie potrafiliśmy zrobić tego u siebie.
Już awans do Top-16 był sukcesem. Wielką niespodziankę zrobiła nasza ekipa w walce o ćwierćfinał z Uniksem Kazań. Wygrać na jego terenie różnicą 17 punktów to było coś. Oczywiście pucharowe starcia pokazały ile nam brakuje do czołowych zespołów europejskich. Z drugiej strony okazało się, że nie tak znów wiele. Kilku zawodników świetnie wypromowało się na europejskiej arenie i już w trakcie sezonu pojawiły się o nich zapytania z kilku silniejszych klubów. Przede wszystkim błyszczał Mateusz Ponitka. Okazało się że podpisanie kontraktu ze Stelmetem było dla niego strzałem w dziesiątkę. Już dziś można zakłądać, że w przyszłym sezonie znajdzie miejsce w czołowym europejskim klubie. Udane występy zanotoiwał także Rumun Vlad Sorin Moldoveanu. Także nasz zespół jako całość pokazał walkę do końca i nieustępliwość. Miejmy nadzieję, że doświadczenie z tegorocznych starć pucharowych będzie w przyszłości procentować.
- Chcę podziękować i pogratulować zawodnikom - podsumował występy swej ekipy trener Saso Filipovski: - Także moim asystentom i terapeutom, jak również i kibicom, którzy nas cały czas wspierali. Myślę że odnieśliśmy sukces i zrobiliśmy dobrą robotę dla naszego miasta a także polskiej koszykówki. Ciszymy się także z ostatniego wyjazdu kiedy polecieliśmy razem z kibicami. W Eurolidze spisaliśmy się bardzo dobrze. Wygraliśmy wprawdzie tylko dwa mecze ale w kilku toczyliśmy bardzo wyrównane boje gdzie wynik był na styk. W Pucharze Europy można powiedzieć, że przeszliśmy do historii bo zwyciężyliśmy we wszystkich wyjazdowych spotkaniach, a w swojej hali wszystkie przegraliśmy. Pokonaliśmy mocniejsze i mające większy budżet, zespoły. W sumie za nami Superpuchar, dobra gra w Europie i awans do czołowej ósemki, ale życie idzie naprzód. Teraz przed nami najważniejsza część sezonu z zadaniem obronienia tytułu mistrzowskiego. Trochę odpoczniemy i twardo będziemy się przygotowywać do końcówki rundy zasadniczej i play offów.
Mecz z Gran Canarią pokazał ile nam brakuje do takiej solidnej ekipy. Z drugiej strony wyszło że nie tak dużo
Przemysław Zamojski: - To była fajna przygoda. Może nie do końca udana w Eurolidze. Myślę że tam spodziewaliśmy się więcej zwycięstw i może nawet awansu do czołowej szesnastki. Nie udało się ale przecież w większości meczów byliśmy na styk, udanie rywalizowaliśmy z silniejszymi zespołami i szliśmy z nimi jak to się mówi ,,łeb w łeb”. Potem w Pucharze Europy uważam że wskoczyliśmy z formą na wyższy pułap. Przecież nikt w Zielonej Górze nie spodziewał się że wejdziemy do czołowej ósemki, po drodze eliminując Uniks Kazań! Tak więc fajna przygoda zwieńczona wygraną na Wyspach Kanaryjskich, gdzie polecieliśmy razem z kibicami. To będzie bardzo miłe akcent na koniec, który sprawi że będziemy je długo pamiętać. Pewnie że mecz z Gran Canarią pokazał ile nam brakuje do takiej solidnej ekipy. Z drugiej strony wyszło że nie tak dużo. Troszkę zabrakło nam koncentracji jednej, dwóch piłek wyłuskanych w obronie oraz dorzuconych w ataku ta rywalizacja mogła się nawet obrócić na naszą korzyść. Ale to już za nami. To była superprzygoda. Cieszymy się dziękując naszym kibicom za wsparcie. Dla mnie był to już dziesiąty sezon pucharowy. Z Asseco Prokomem Gdynia kiedyś dotarłem też do ósemki, tyle że była to Euroliga. Wówczas lepszy był Olympiakos Pireus wygrywając z nami 2:1. Tamtem sezon też mi zapadł w pamięć, ale ten wyjazd z kibicami do Las Palmas chyba przebił te pojedynki w Eurolidze.
Euroliga
Z Żalgirisem Kowno 62:66 i 56:61; z FC Barcelona Lassa 72:78 i 64:93; Lokomotivem Kubań Krasnodar 75:83 i 66:51; z Panathinaikosem Ateny 71:68 i 51:82; z Pinarem Karsyiaka Izmir 66:77 i 81:83
Ogółem 10 meczów - dwa zwycięstwa
Puchar Europy
Top 32: Z MHP Riesen Ludwigsburg 82:73 i 76:81; z Umaną Reyer Wenecja 83:92 i 68:58; z Zenitem Sankt Petersburg 69:73 i 90:76. 1/16: z Uniksem Kazań 68:72 i 71:54; 1/8: z Herbalife Gran Canaria Las Palmams 82:96 i 86:83.
Ogółem 10 meczów - pięć zwycięstw i pięć porażek.