To był puchar goryczy
Nie będzie dubletu dla Lecha. Po słabym występie w Warszawie Kolejorz sensacyjnie przegrał po dogrywce z Arką w finałowym meczu Pucharu Polski
Przed pierwszym gwizdkiem trener Nenad Bjelica przekonywał, że finał PP to taki mecz jak każdy inny. – Nie patrzymy na to, że to już trzecie nasze podejście do cennego trofeum. Chcemy skoncentrować się na określonych zadaniach, wygrać mecz i wrócić do gry o mistrzostwo – mówił chorwacki szkoleniowiec.
Opiekun gdynian z kolei nie ukrywał, że jego zespół ma tylko jedną szansę. – Musimy zagrać pod hasłem „wiara, odwaga i jedność”, bo nie możemy tego spotkania przegrać w szatni, nie możemy preferować zachowawczej taktyki i nie możemy zapomnieć, że siła tkwi w kolektywie – przekonywał Leszek Ojrzyński.
Pierwszą groźną sytuację stworzyła Arka. Przemysław Trytko wygrał w 9. minucie pojedynek główkowy z Maciejem Gajosem. Piłka po strzale gdy-nian na szczęście przeszła w bezpiecznej odległości nad poprzeczką, choć Jasmin Burić na wszelki wypadek i tak popisał się efektowną paradą.
W 15. minucie nastąpiła odpowiedź Lecha. Po zagraniu z rogu Radosława Majewskiego do główki doszedł Jan Bednarek i z trudnej pozycji trafił głową w poprzeczkę. Potem z minuty na minutę rosła przewaga Lecha, choć w początkowych minutach gdynianie zaskoczyli poznaniaków bardzo agresywną grą w środku pola. W 23. minucie mogło być 1:0 dla Kolejo-rza, ale Darko Jevtić przegrał pojedynek sam na sam z Pavelsem Steinborsem. Łotewski bramkarz chwilę później znów był pod ostrzałem, ale dwukrotnie nie dał się zaskoczyć Tomaszowi Kędziorze. Oblężenie bramki ekipy z Trójmiasta trwało w najlepsze, ale piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść do siatki.
Podobnie było w ostatnim kwadransie pierwszej połowy, kiedy w Arce strata goniła stratę i Lech mógł wyprowadzać niebezpieczne kontry. Po jednej z nich w dogodnej sytuacji znalazł się Marcin Robak. Huknął jak z armaty, ale piłka niestety przeszła na wysokości drugiego piętra. Tak samo źle lider klasyfikacji strzelców zachował się pięć minut później. W końcówce pierwszej odsłony Lech musiał grać w dziesiątkę, ponieważ Miroslav Bożok niczym bokser rozbił łuk brwiowy Tomaszowi Kędziorze. Przed zejściem do szatni doszło jeszcze do przepychanek w polu karnym poznaniaków, gdyż rywale niesłusznie sugerowali arbitrowi, że powinien podyktować karnego za zagranie ręką Robaka.
Ten sam piłkarz wystąpił w roli głównej w 53. minucie, kiedy po centrze Ukraińca Wołodymyra Kostewycza, popisał się piękną główką, ale znów zabrakło lechitom szczęścia, bo piłka odbiła się od słupka.
W 67. minucie zerwała się do ataku Arka, a konkretnie Marcin Warcholak, który zdecydował się na indywidualną akcję. Intencje miał szlachetne, ale poziom wykonania był już daleki od ideału. W odpowiedzi idealną okazję zmarnował Dawid Kownacki. Lech mógł uniknąć dogrywki, gdyby wyśmienitej sytuacji w 90. minucie nie zaprzepaścił Radosław Majewski.
W pierwszej części dogrywki poznaniacy przeważali, ale wciąż brakowało jej pary i maksymalnych obrotów. Dobrą okazję w 99. minucie miał Maciej Gajos, ale z rzutu wolnego z 20 m trafił w mur.
Druga część dogrywki będzie lechitom śnić się po nocach. Najpierw poślizgnął się Lasse Nielsen, przysnął Jasmin Burić i do siatki trafił Rafał Sie-maszko. Poznaniacy nie otrząsnęli się po pierwszej bramce, a już stracili drugą. Sędzia nie zauważył faulu na Majewskim, piłkę przejął Luka Zarandia. Gruzin okiwał Łukasza Trałkę, Kostewycza, Bednarka i skierował piłkę w długi róg. Honorowy gol kapitana Lecha, po centrze z rogu Mihaia Raduta, nikogo już w sektorach kibiców Lecha nie ucieszył. Zamiast wielkiej radości był smutek, niedowierzanie i nieopisany żal...
Lech Poznań 1 Arka Gdynia 2
Bramki: Łukasz Trałka (119) – Rafał Siemaszko (107), Luka Zarandia (112).
Lech: Burić – Kędziora, Nielsen (110. Radut), Bednarek, Kostewycz, Trałka, Gajos, Majewski, Jevtić (85. Pawłowski), Kownacki (74. Makuszewski), Robak
Arka: Steinbors – Socha, Sobieraj, Marcjanik, Warcholak, Łukasiewicz, Marciniak , Da Silva (55. Siemaszko), Szwoch, Bożok (83. Hofbauer), Trytko (71. Zarandia
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 43.700.