To był bardzo... nudny rok z mocnym akcentem na koniec
Minął rok. Jaki był on dla Chojnic? Pewnie każdy oceniłby go inaczej. Dla mnie, mimo drobnych potyczek władzy z opozycją, był nudny.
Pokuszę się o subiektywną ocenę 2015 roku w kilku kategoriach - takich samych, jakich wydarzenia ocenia szanowna kapituła w ramach „Dokonań Roku”.
Zacznę od tego, co mi najbliższe, a więc sport. Tu na pudle muszą znaleźć się piłkarze Chojniczanki (dobre miejsce w I lidze i dobra gra w pucharze Polski), Red Devils Chojnice (finał pucharu Polski), ale zwycięża Irmina Mrózek-Gliszczyńska, która uzyskała kwalifikację na igrzyska olimpijskie 2016 w Rio de Janeiro.
Imprezą roku jest dla mnie... referendum w sprawie odwołania straży miejskiej, bo jakby nie patrzeć „impreza” ta przyciągnęła największą liczbę osób z Chojnic - prawie jedną czwartą mieszkańców. Dzięki referendum mieliśmy sporo emocji w końcówce roku.
Jeśli chodzi o kulturę, to mam przed oczami, niestety, dom kultury. I na pewno nie jest to miły widok, bo wszyscy czekamy na jego nową odsłonę.
Wydarzenie? Postawiłbym jednak na mecz Chojniczanki z Legią Warszawa, którym żyło miasto i region.
Problem mam z gospodarką, bo mam wrażenie, że w 2015 roku nic tu znaczącego się nie podziało. Mamy kilka firm, radzą sobie lepiej lub troszkę gorzej, ale nic nowego na horyzoncie niestety nie ma.
Inicjatywa społeczna - tu na wielkie brawa zasłużyli inicjatorzy niedawnej akcji obdarowania świątecznymi prezentami uczniów Zespołu Szkół Specjalnych. Takie same podziękowania należą się jednak wszystkim, którzy zadbali o to, by paczki dla dzieciaków nie były puste.
Zabrakło mi w 2015 roku jakieś nowej inicjatywy, imprezy, wydarzenia czy też firmy. Mam wrażenie, że wszystko kręciło się identycznie jak w roku poprzednim. Może to moje skrzywiony nieco pogląd, bo co roku bywam ciągle na tych samych imprezach - od biegu noworocznego, przez Dni Chojnic, szarżę pod Krojantami po jasełka. Mam więc nadzieję, że 2016 rok mnie miło zaskoczy. Liczę na to.