Choć koszt wysłania czy wydrukowania rachunku był wyższy niż kwota, na jaką on opiewa, odsetkowe widmo skłania do zapłaty. Ale co, jeśli klient ma też nadpłatę?
- Nie mam mejla, nie mam internetu i nie założę go, żeby opłacać opiewające na dwa grosze rachunki! Czy ktoś w ogóle widzi, co trafia do koperty? - dziwi się nasza Czytelniczka. Historię, którą nam opowiedziała, śmiało można zatytułować: „Bareizmy wiecznie żywe, czyli rzeczywistość pełna absurdów”. Prawa logiki i ekonomii nie mają tu zastosowania.
- W marcu wygasła moja umowa z siecią T-Mobile, w której to miałam telefon stacjonarny. Rozwiązałam ją, jeszcze przez miesiąc telefon działał i jak zawsze opłaciłam rachunek. W maju ze skrzynki wyciągnęłam kolejną przesyłkę od operatora. Pomyślałam naiwnie, że chcą mi podziękować za lata współpracy, może zachęcić do innej oferty. W środku była faktura - miałam dopłacić 91 groszy. Jednocześnie z rachunku tego wynika, że... mam w sieci nadpłatę 35 groszy - opisuje pani Jadwiga (nazwisko do wiadomości redakcji). - Co było robić? Roześmiałam się i zapłaciłam. Razem z prowizją dwa i pół złotego - kiwa głową.
To jednak nie koniec. Minął miesiąc i koszalinianka znów wyciągnęła ze skrzynki list od T-Mobile. W środku znów była faktura. Ponownie z adnotacją, że abonentka ma 35 groszy nadpłaty. Tym razem została wezwana do uregulowania płatności w wysokości... 2 groszy. - Pomijam fakt, że papier, tusz drukarski i przesyłka z pewnością kosztowały wielokrotność tej kwoty, ale czy żaden człowiek nie trzymał choć przez chwilę tego w ręce i nie widział oczywistej sprzeczności? - pyta pani Jadwiga.
Tym razem z fakturą wybrała się do salonu operatora sieci. - Powiedziałam, że nie będę znów płaciła 2,50 zł za przelew, że chcę to u nich uregulować. Usłyszałam, że takiej możliwości nie ma, że przecież przez internet mogę zapłacić bez prowizji, albo mejla wysłać do firmy i sprawę wyjaśnić. Ale ja mam już swoje lata i ani internetu, ani mejla, żeby załatwić temat dwugroszowej faktury, zakładać nie będę! - akcentuje seniorka. - Nie każdy tego potrzebuje. Niestety, nawet w salonie pełnym nowoczesnych komputerów nie otrzymałam pomocy.
W imieniu pani Jadwigi chcieliśmy sprawę wyjaśnić: sprawdzić, dlaczego - skoro klientka ma nadpłatę - to i tak otrzymała fakturę na oszałamiającą dwugroszową kwotę. Skorzystaliśmy z internetu (!): kontakt z biurem prasowym firmy odbywa się drogą mejlową. Cóż z tego, że my akurat jesteśmy uzbrojeni w technologię. Cztery próby kontaktu i kolejne pytania pozostały bez odpowiedzi. Nawet prośba o grzecznościową odpowiedź, czy mejle dotarły. Kolejną próbę - skoro to operator telefonii - podjęliśmy przez telefon. Usłyszeliśmy, że mejle dotarły, a jeden z działów zajmuje się sprawą. I trzeba czekać. Czekamy. Nadal. Wciąż. Od ponad tygodnia.