Teresa Zima: - Bo najważniejsze, by być przyzwoitym człowiekiem...
Szprotawianka ma na koncie posadę w klubie garnizonowym, telewizji. Dziś zarządza domem kultury
- Lubię ludzi, staram się ich zrozumieć - mówi Teresa Zima, szefowa Domu Kultury w Szprotawie. - Cenię w nich otwartość, dialog, życzliwość. Bo w życiu chodzi o to, aby być przyzwoitym człowiekiem.
Z pochodzenia jest szprotawianką. Bardzo szybko wyjechała do Żar, gdzie kontynuowała swoją edukację. Tam też, kilkanaście lat związana była z Klubem Garnizonowym, gdzie pełniła różnego rodzaju funkcje: początkowo pracowała jako plastyk, następnie jako instruktor środowiskowy współpracując z mediami, ośrodkami kultury, prowadząc różne imprezy dla dzieci i młodzieży. Prowadziła również grupę teatralną i recytatorską.
Potem na cztery lata związała się z Lubuską Telewizją Przewodową „Lub -Sat”, by następnie wrócić do Szprotawy w charakterze instruktora w miejscowym domu kultury. Po kilku latach została p.o.dyrektora SzDK, a następnie stanęła do konkursu... i go wygrała. Czuje się spełniona, gdyż jak mówi, ma to szczęście, że praca jest jej pasją. Może dlatego, zarządzając domem kultury, odnosi wiele sukcesów.
- Piastowanie takiego stanowiska nie należy do łatwych, trzeba borykać się w wieloma rzeczami – opowiada Teresa Zima. - Trzeba pogodzić te wymagania ze wszystkich stron i jednocześnie wnieść coś takiego, żeby ludzie chcieli przychodzić, żeby uwierzyli, że tutaj są fajne rzeczy. To zabieganie o sponsorów, o przychylność artystów. Pracując wiele lat w kulturze przeszłam wszystkie szczeble - dodaje. Dzięki temu nauczyłam się dawać ludziom swobodę w działaniu.
Potwiedza to Katarzyna Kucharz, pracująca w domu kultury jako instruktor:
- Gdy rozpoczęłam pracę w SzDK przez pierwsze kilka tygodni myślałam o Zimie jako o Pani Dyrektor, której należy się przeraźliwie bać - przyznaje. - Szybko jednak okazało się, że w SzDK panuje przyjacielski nastrój, który udziela się wszystkim pracownikom i gościom. Przyszedł czas, kiedy Zima wyciągnęła do mnie rękę i zaproponowała pracę na stałe. - Zaraz, przecież ja nic nie umiem - powiedziałam jej wtedy. -Umiesz, umiesz, tylko jeszcze nie wiesz - te słowa zapamiętam na zawsze. I tak oto zniknęło niemożliwe, nagle wszystko okazało się proste.
Dzisiaj SzDK jest bardzo rozśpiewany. Początkowo działał jeden zespół muzyczny, obecnie jest ich aż sześć. Są to zespoły muzyczne: ludowe, wokalno - instrumentalne, instrumentalny, młodzieżowe oraz soliści. Ponadto prowadzone są zajęcia plastyczne dla dzieci, origami, sekcja gier planszowych, grupa teatralno - filmowa. Prowadzone są otwarte warsztaty, gdzie każdy może przyjść i pod okiem instruktora próbować tworzyć.
- Powinniśmy być otwarci na potrzeby całego społeczeństwa - wyjaśnia T. Zima - bo my tak naprawdę mamy kulturę tą naszą lokalną i później tą kulturę gdzieś tam daleko... jeśli nie zbudujemy naszej lokalnej, to nie ma szans żebyśmy zrozumieli tą daleką...W momencie kiedy jesteśmy otwarci na potrzeby tutejszego mieszkańca i dajemy mu tą namiastkę wielkiej kultury to to powoduje, że otwarcie tego człowieka jest zupełnie inne...
Pani dyrektor cieszy się z tego, że ludzie zaczęli przychodzić do jej placówki. Stara się zagospodarować wszystkich: miłośnicy jazzu mają jazz, miłośnicy bluesa mają blues, miłośnicy ludowej kultury, mają kulturę ludową, miłośnicy muzyki popowej mają popową, miłośnicy teatru maja teatr, a zdarza się też kabaret...
Dziś SzDK realizuje duże projekty, jak „Szprotawskie Divertimenta”, „Rap Day”, „Muzyczne Piątki”czy sztandarowe Spotkania Grup Śpiewaczych „Ziemia i pieśń”, w których udział bierze nawet 600 osób z 40 różnych zespołów z całej Polski.
- Skąd tylu pasjonatów w samej Szprotawie? Bo tutaj jest dobra atmosfera. - podkreśla pani dyrektor. - Czasami tylko trzeba stworzyć warunki i powiedzieć ludziom, że mogą. Obserwujemy, że dzieci, młodzież zaczynają śpiewać i to nie tylko w tych zespołach, gdzie śpiewa mama, babcia, ciocia. Ale też powstają młodzieżowe i dziecięce grupy które kultywują te tradycje. To też jest dla nas bardzo cenne. My tutaj ciągle prosimy, żeby nie udawać, że się jest kimś innym niż się jest. Żeby nie śpiewać na sposób amerykański, na inny - nie, to ma być nasza polska pieśń wywodząca się z naszych polskich korzeni. Chyba że - bo takie zespoły również występują u nas - korzeniami nie jest polskość. Myślę o Łemkach, Ukraińcach - to są ludzie, którzy skądś przyjechali, napływowi i oni mają swoje tradycje, które bardzo pielęgnują. Tak jak zespół z Wichowa, gdzie oni a cappella od lat śpiewają w taki sposób, w jaki śpiewali ich ojcowie na Bukowinie.
Teresa Zima to przede wszystkim kobieta, mama, babcia. Jako dziecko marzyła, aby zostać piosenkarką. - Zawsze chciałam robić artystyczne rzeczy, chciałam być też malarką- wylicza.
Wolny czas spędza głównie na spacerach: odkąd ma więcej czasu dla siebie zaczęła dostrzegać małe drobnostki, zachwycać się okoliczną przyrodą i jej zmianami. Wieczorami czyta książki, czasami przy lampce dobrego wina. Wzruszają ją piosenki z tekstem. Jak mówi w życiu najważniejsza jest miłość i to ta szeroko pojęta: do ludzi, przyjaciół, rodziny. Bez życzliwości, bez miłości życie byłoby bardzo trudne. Uwielbia podróże, dlatego też gdyby miała dużo wolnego czasu, udała by się w takową: - Chciałabym poznać innych ludzi,ich kulturę, dotknąć ich życia... Na razie realizuje się zawodowo. W ostatnich tygodniach została laureatem naszego plebiscytu „Człowiek Roku Krono”.