Tatuaż – piękna ozdoba ciała czy zagrożenie zdrowia? Nie każdy wie, jak poważne konsekwencje zdrowotne może powodować tatuaż
O zagrożeniach dla zdrowia, jakie mogą nieść tatuaże rozmawiamy z Mirosławą Skitek, prezeską Stowarzyszenia Chorych na Czerniaka.
Coraz więcej osób, szczególnie młodych, chce robić sobie tatuaże. Wydaje się, że jest ich nawet więcej niż kiedyś.
Mirosława Skitek: W Polsce tatuaż mogą zrobić osoby, które ukończyły 18. rok życia, jednak w wielu salonach tatuaż może zrobić nawet 16-latek, o ile ma pisemną zgodę rodziców lub przyjdzie do salonu z opiekunem prawnym. Już sam wiek jest nieporozumieniem, bo osoba niepełnoletnia nawet z pozwoleniem opiekuna nie powinna podejmować tak poważnej decyzji.
Jeśli jednak młody człowiek zdecyduje się na tatuaż, na co powinien przede wszystkim zwrócić uwagę?
Nie odpowiem Pani na to pytanie, bo dla mnie nie ma "jeśli". Nikt nie powinien się na to decydować. Wiem, że młody człowiek chce często poprzez tatuaż wyrazić siebie, zaakcentować swoją osobowość, zainteresowania. Ja jednak zdecydowanie zachęcam do znalezienia sobie innej formy, innego sposobu na to. To, że ludzie, nie tylko młodzi, decydują się na coś tak niebezpiecznego – i to na całe życie, bo nawet w dzisiejszych czasach usunięcie tatuażu wiąże się i z bólem, i z ryzykiem – jest dla mnie zdumiewające, choć wiem, że większość z nich działa pod wpływem emocji, a ich decyzja nie jest przemyślana. Może dzieje się tak dlatego, bo nikt ich nie ostrzega, nie mówi dlaczego nie warto tak ryzykować.
A to rzeczywiście tak duże ryzyko?
Ogromne. Pomijam już nawet warunki, w jakich tatuaż się wykonuje, bo one podlegają kontroli. Sprawdza się pomieszczenia salonów tatuażu, kwalifikacje pracowników, higienę pracy. Są jednak rzeczy, których nikt nie sprawdza; co gorsza bardzo często nie są one nawet uregulowane prawnie – przepisów nie ma, są nieprecyzyjne lub w projektach. A zainteresowani też się problemem nie przejmują. Dam przykład. Idziemy do salonu tatuażu i co sprawdzamy? Czy jest renomowany, czy ma dobre opinie, czy tatuażyści mają odpowiednie certyfikaty, czy igły w maszynce są jednorazowe itd. A czy zwolennicy tatuaży pomyślą choć przez chwilę, jakie barwniki będą im pod skórę wprowadzać?
Podobno duża liczba pigmentów pochodzi z krajów azjatyckich, a w Europie tylko się je dystrybuuje i sprzedaje.
Dlatego właśnie ustalenie pochodzenia pigmentu bez analizy chemicznej jest w zasadzie niemożliwe. Z tego powodu wytatuowani bardzo często nie wiedzą nawet, jaki rodzaj pigmentu został użyty przy ich tatuażu. A jakie składniki mogą znajdować się w tuszach? To kilka przykładów: kolor czarny może zawierać różne typy węglowodorów – ropa naftowa – z których większość jest rakotwórcza; w żółtym można znaleźć ślady siarczynu kadmu, a jego związki uważa się za kancerogenne; kolor czerwony jest najbardziej niebezpieczny dla zdrowia, bo oprócz soli metalicznych, które są toksyczne, może zawierać niewielkie ilości rtęci. Częstym składnikiem zielonego pigmentu jest kobalt wpływający na powstawanie raka skóry i chorób serca. W starszych tatuażach wykryto też ołów i chrom, związki litu i miedzi. Według badań przeprowadzonych przez uniwersytet w Kopenhadze, rakotwórcze substancje chemiczne ujawniono w 13 z 21 pigmentów najczęściej używanych w Europie.
To brzmi groźnie, nawet zatrważająco.
A to nie wszystko. Uznano, że tusze do tatuażu nie są ani kosmetykami, ani wyrobami medycznymi i dlatego trzeba traktować je po prostu jako chemikalia. Dlatego też prócz Komisji Europejskiej ds. Zdrowia, zajęła się tym problemem Europejska Agencja Chemikaliów (ECHA). W jej raporcie czytamy, że niektóre barwniki mogą być przyczyną poważnych chorób, zwłaszcza tusze o kolorach czerwonym, zielonym, niebieskim i purpurowym. ECHA dopatrzyła się też związku używania czerwonego tuszu z zapaleniami skóry. W efekcie agencja zaleciła wprowadzenie ograniczeń w jego stosowaniu. Komisja miała przygotować projekt i teoretycznie miał on powstać do połowy 2019 roku, ale żadnych danych na ten temat nie znalazłam. Natomiast w marcu 2019 Amerykańska Agencja ds Żywości i Leków także ostrzegała, że kilka popularnych tuszy używanych przy tatuowaniu może szkodzić zdrowiu, a ich wstrzykiwanie pod skórę może wywołać poważne infekcje.
O przeciwwskazaniach do wykonywania tatuaży jednak się informuje.
Owszem, informuje się o tym, że tatuażu nie mogą wykonywać osoby, które chorują na epilepsję, serce i powikłania związane z układem krążenia. Na liście przeciwwskazań znajduje się również hemofilia, łuszczyca, stany zapalne, gorączkowe, pooperacyjne, osłabienie, ciąża oraz nosicielstwo wirusa HIV. Nie informuje się jednak o tym, że bardzo poważnie zagrażające zdrowiu reakcje alergiczne na toksyny wprowadzone do ciała mogą pojawić się dopiero po kilku tygodniach, miesiącach, a nawet latach – i to kilkudziesięciu. Wiele przypadków raka skóry powiązano z tatuażami. A jeśli czerniak rozwija się w ciemnym tatuażu trudno wcześnie go wykryć. Zwracam też uwagę na to, by tatuażami nie kamuflować znamion i nawet nie wykonywać ich w ich pobliżu, bo gdy dojdzie przez przypadek do usunięcia znamienia, to gdyby później cokolwiek się działo, nie będzie wiadomo, gdzie było ognisko pierwotne i jak taki nowotwór leczyć.
Czy salony tatuażu nie powinny dawać swoim klientom karty zaświadczającej o wykonaniu tatuażu ze składem barwnika i jego nazwą?
Prawo Unii Europejskiej zobowiązuje właścicieli gabinetów tatuażu do posiadania karty charakterystyki dla każdego ze stosowanych tuszów. Niestety, z tego co się orientowałam, salony w większości nie mają takich kart. Moim zdaniem karta pacjenta z opisem tatuażu i barwnika jaki został zaaplikowany powinna być obowiązkowa, aby w przyszłości, jeżeli pojawią się jakieś dolegliwości skórne, móc sobie pomóc, stosując odpowiednie leczenie.
Co jeszcze warto wiedzieć o tatuażu, by nasza decyzja o ewentualnym jego wykonaniu była naprawdę świadoma?
Dziewczęta, które robią sobie tatuaże w okolicach lędźwi, nie zdają sobie często sprawy, że wielu anestezjologów nie zdecyduje się na zrobienie im znieczulenia zewnątrzoponowego [stosowanego np. przy porodzie - przyp. red]. Istnieje bowiem ryzyko, że wkłuwając igłę przeniesie się pigmenty z tuszu głębiej, a one mogą uszkodzić system nerwowy. Tatuaże wykonywane na rękach mogą natomiast uniemożliwić pobieranie krwi. Prześwietlenie rentgenowskie nie ma wpływu na tatuaż, ale rezonans magnetyczny podgrzewa tusz, co może powodować zmianę jego składu chemicznego, a uzyskany w badaniu obraz, jak twierdzą specjaliści, bywa zniekształcony.
A te zmywalne, wakacyjne tatuaże też mogą być niebezpieczne?
Jak pisze w komunikacie z lipca 2019 Pomorski Państwowy Wojewódzki Inspektorat Sanitarny: "Młoda dziewczyna siedząca na taborecie nad brzegiem morza z pędzelkiem w dłoni zamiast igły, proponująca wykonanie letniego tatuażu z henny nie budzi już takiej refleksji i zastanowienia...". Tatuaż wykonany naturalną henną pochodzenia roślinnego jest nieszkodliwy i z zasady nietrwały, ale ten naturalny preparat jest stosunkowo drogi. Dlatego często dla uzyskania ciemniejszych kolorów i trwalszych wzorów dodawane są do niego substancje chemiczne, a najczęściej p-fenylenodiamina (PPD). Związek ten, określany również jako „sztuczna henna”, jest znacznie tańszy. Barwnik działa silnie uczulająco, może dojść do pozostawienia trwałego jego śladu w postaci przebarwień czy blizn. PPWIS ostrzega więc, aby przed wykonaniem sobie wakacyjnej pamiątki w postaci nietrwałego tatuażu z henny, sprawdzić etykietę produktu, który będzie do tego wykorzystany. Ja dodam jeszcze jedno – jeżeli pozwolimy większemu dziecku wykonać sobie tatuaż nawet z naturalnej henny podczas wakacji, damy mu zielone światło do tego, by w przyszłości zrobiło sobie taki nieznikający. Zastanówmy się czy warto.
Interesujesz się zdrowiem? Tu znajdziesz najważniejsze informacje: