Tattoo Week w Białymstoku. Malowanie ciała. Na jeden dzień lub na zawsze (zdjęcia)
50 artystów sztuki tatuażu prezentowało swoje umiejętności na białostockim Tattoo Week w Spodkach. Trwały malunek na ciele można było sobie zrobić m.in.: u Finów, Anglików czy Rosjan.
To była pierwsza taka impreza na Podlasiu. Do Białegostoku zjechali artyści sztuki tatuażu z Warszawy, Lublina, Kalisza, Szczecina, Gliwic, Rzeszowa, ale też z Petersburga i Londynu. W kolejce do nich trzeba zazwyczaj czekać wiele miesięcy. Teraz zaś białostoczanie mieli okazję praktycznie od ręki położyć się na ich tatuatorskich łóżkach i - po kilku godzinach cierpień - wyjść z kolorowo ozdobionym ciałem. Byli jednak i tacy, którzy tylko chodzili między stoiskami, przyglądali się, podziwiali...
- I dobrze! Bo chcieliśmy białostoczanom pokazać, że tatuaż to też sztuka - mówi Monika Oleńczuk, jedna z organizatorek Tattoo Week Białystok, która również jest posiadaczką kilku barwnych obrazków na swoim ciele. - U nas, na Podlasiu, jeszcze często się zdarza, że ludzie na ulicy dziwnie patrzą na kogoś, kto jest wytatuowany...
Ci niezdecydowani na prawdziwe tatuaże tłumnie gromadzili się wokół Adama Brzezowskiego z Lublina, który na ich oczach tworzył tzw. bodypainting. Przez kilka godzin malował farbami ciało modelki, które z godziny na godzinę coraz bardziej zaczynało przypominać postać z obcej planety.
- Po kilkuminutowej kąpieli nie będzie śladu mojej wielogodzinnej pracy - przyznaje artysta. - Ale nie ubolewam nad tym, bo cała przyjemność jest w procesie twórczym, a nie w efekcie końcowym.