26-letni Mateusz Zalewski z Augustowa zabawą z ogniem zajmuje się od ponad 6 lat. Dla niego to sposób na odstresowanie się i wyciszenie po trudnym dniu. Chociaż nie raz i nie dwa zdarzyło mu się poparzyć.
Do ognia zawsze mnie ciągnęło, więc kiedy byłem mały, chciałem zostać strażakiem - śmieje się Mateusz Zalewski.
Został informatykiem i zajmuje się robotami, ale ogień do ognia ciągle w nim płonie.
O tym, że można tańczyć z tym żywiołem, dowiedział się przez przypadek: - Trafiłem w internecie na nagrania, na których zobaczyłem, że ludzie robią z ogniem niewyobrażalne rzeczy - wspomina.
Zbieg okoliczności sprawił, że gdzieś na przełomie 2012 i 2013 roku spotkał znajomą z Augustowa, która - jak się okazało - też uwielbia zabawę z ogniem. - I akurat szła na trening grupy ludzi, którzy wspólnie uczyli się ewolucji z tym żywiołem. Kojarzyłem ich z pokazów w centrum miasta - opowiada zafascynowany. - Oczywiście od razu zdecydowałem, że idę razem z nią!
Kij ze sklepu ogrodniczego
Na treningu po raz pierwszy spróbował swoich sił i okazało się, że idzie mu całkiem nieźle. Podstaw ruchów z kijem ogniowym uczył się od Mateusza Gryca, jednego z członków augustowskiej grupy zapaleńców. Wkrótce też przygotował sobie pierwszy, własny sprzęt treningowy: półtorametrowy, drewniany kij ze sklepu ogrodniczego.
- Kij trzeba było „zrównoważyć“ kawałkami dżinsów i owinąć taśmami, które stosuje się przy rakietach do tenisa, żeby wygodnie było go trzymać w rękach - wyjaśnia.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień