Tamara Arciuch stawia dzieci na pierwszym miejscu
Był czas, że media bardziej interesowało jej życie prywatne niż zawodowe. Dziś ma już spokój. Dzięki temu z powodzeniem łączy pracę z rodziną.
Pokazała się nam jako wszechstronna aktorka. Potrafiła z wdziękiem zagrać pannę młodą w „Weselu”, ale też rozbawić w „Niani”. Teraz oglądamy ją w „Tajemnicy zawodowej”, ale również w „Ojcu Mateuszu”. Świetnie sprawdza się też na deskach teatru, choćby występując u boku swego życiowego partnera Bartłomieja Kasprzykowskiego. Swego czasu mówiono na nawet nią „polska Sharon Stone”.
- Na pewno im jest się starszym, tym tych propozycji jest mniej. Pojawiają się rzadziej i są nieco inne niż, dajmy na to, dziesięć lat wcześniej. W Polsce bardzo lubimy szufladkować aktorów. Popularność „Niani” sprawiła, że ludzie często postrzegają mnie jako chłodną, posągową i wredną osobę. Na szczęście dzięki serialom typu „Ojciec Mateusz” mój wizerunek się stopniowo ociepla – mówi w Onecie.
Pozdzierane kolana
Wychowała się w Skierniewicach. Jej mama pracowała jako nauczycielka, a tata miał wiele różnych pomysłów na życie. Była najmłodsza z trójki rodzeństwa, przez pewien czas miała więc towarzystwo dwóch starszych braci. Potem, kiedy jeden wyjechał do szkoły z internatem, toczyła nieustanne boje z drugim, bo on był ułożony i systematyczny, a ona – wieczną bałaganiarą.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień