Tak trudno ugasić ludzką głupotę [infografika]
Jak wiosna, to płoną trawy. - A my gasimy ludzką głupotę - mówią strażacy. Bezmyślność podpalaczy zabija.
Ponad sześćdziesiąt lat na karku, prawie czterdzieści lat doświadczenia w prowadzeniu własnego gospodarstwa rolnego i wciąż niedowierzanie, że wypalanie traw może szkodzić: - Mój ojciec podpalał suche chwasty w rowach, nieużytki, czasami ściernisko, dziadek też tak robił i jakoś natura sobie dawała radę. Ziemia oczyszczała się z resztek, chwastów, popiół ją użyźniał. No i różnego rodzaju robactwa było mniej. A teraz co? Nie można tego robić, bo straszą rolników odebraniem dopłat unijnych!
- Zagrożenie utratą płatności bardzo pomogło i większość rolników już nie wypala traw, ale inni wciąż to robią - mówi st. bryg. Paweł Frątczak, rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP. - Nadal gasimy ludzką głupotę! To odwieczny problem nasilający się wiosną.
Płomienie biegną szybciej
- Wysuszone po zimie trawy palą się bardzo szybko - twierdzi st. kpt. Arkadiusz Piętak, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego PSP w Toruniu. - Gdy sprzyja im wiatr, mogą rozprzestrzeniać się z prędkością 20 kilometrów na godzinę (szybki bieg człowieka to 19 km/h). Osoby wypalające trawy myślą, że kontrolują sytuację, ale nagła zmiana kierunku pożaru może doprowadzić do tragedii, płomienie mogą przenieść się na pobliskie lasy oraz zabudowania. Trzeba pamiętać, że co roku zdrowie i życie w pożarach traw tracą nie tylko podpalacze, ale także przypadkowe osoby i strażacy!
W marcu br. 79-letnia kobieta zginęła w pożarze na terenie Wielkopolski. Jej zwłoki znaleziono podczas akcji gaśniczej. Prawdopodobnie wypalała trawę znajdującą się w ogrodzie, na tyłach własnego domu. Być może próbowała stłumić płomienie, nawdychała się dymu i zasłabła.
- Czasami osoby, które próbują gasić takie pożary, z powodu zadymienia tracą przytomność - tłumaczy Frątczak.
Od początku tego roku do 4 kwietnia w pożarach traw ucierpiało 58 osób w kraju. W Kujawsko-Pomorskiem dwie - to ratownik w pow. brodnickim i osoba postronna w pow. toruńskim.
- W 2016 roku w wyniku pożarów traw zginęło w Polsce 6 osób, a 81 zostało rannych. Łącznie spłonęło ponad 12 tys. ha łąk i nieużytków rolnych - przypomina Tadeusz Chrzanowski z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. - Wypalanie traw to także bardzo duże zagrożenie dla lasów. Ogień z nieużytków łatwo przenosi się na obszary leśne, niszcząc bezpowrotnie cenne drzewostany, które po pożarze odradzają się przez wiele dziesiątek lat.
Natura już nie ta sama, co kiedyś
Czy to, co zniszczył ogień, może być początkiem czegoś lepszego? Wszak niektórzy obrońcy przyrody twierdzą, że pogorzelisko to dobre miejsce do kolonizacji nowych gatunków roślin, także drzew.
Jacek Bożek, założyciel i prezes Klubu Gaja, podchodzi do takich teorii z rozsądkiem: - Pożary, które kiedyś wybuchały w lasach naturalnych, na przykład po uderzeniu pioruna, to było zupełnie co innego. Dzisiejsze lasy to raczej plantacje posadzone przez ludzi.
O pożarach w lasach pisał Peter Wohlleben, autor książki „Sekretne życie drzew”. Jego zdaniem tam, gdzie dominują drzewa liściaste, natura nie przewiduje pożarów, bo ich drewno nie zawiera żywicy ani olejków eterycznych.
Zagrożenie pożarami
Nawet jeśli podczas burzy z gwałtownymi wyładowaniami zapłonie wypróchniałe drzewo, to w wilgotnym lesie ogień nie poczyni dużych szkód - uważa Peter Wohlleben. Zatem europejskie gatunki drzew nie przygotowały się na taką ewentualność.
Jednak ofiarami pożaru mogą paść częściej monokulturowe plantacje świerków i sosen, których igły latem są suche jak pieprz. Jeśli w ich pobliżu płoną trawy, to ogień łatwo może przenieść się do lasu.
- Nie zapominajmy też o zmianie klimatu - dodaje Jacek Bożek. - Coraz większym problemem jest susza, która dokucza nie tylko roślinom, ale i zwierzętom. W takich warunkach ogień może się łatwiej rozprzestrzeniać. Wypalanie traw to zbrodnia!
Odwieczny problem. Światowy
- Wypalanie traw to odwieczny problem nasilający się wiosną - uważa st. bryg. Paweł Frątczak.
Rzeczywiście ten problem towarzyszy nam od wieków, zresztą nie tylko w naszym kraju. Np. w Australii i USA celowe wypalanie suchej roślinności miało zapobiegać pożarom naturalnym, ale okazało się, że i te rzekomo kontrolowane, czasami wymykały się spod kontroli ludzi.
W Polsce przed wieloma wiekami wypalano wiosną suche trawy i inne resztki roślinne z innych powodów niż dziś. Wówczas pożary miały pomóc szybciej oczyścić teren, np. po wycince lasów pierwotnych. W czasach, gdy rolnicy dysponowali prymitywnymi narzędziami, niszczenie w płomieniach resztek roślinnych miało pomóc w przygotowaniu gleby do uprawy.
O środowisku wtedy raczej mało kto myślał.
Ogień niszczy niemal wszystko
Dlaczego wciąż płoną trawy? Prof. dr hab. Paweł Węgorek z Zakład Zoologii Instytutu Ochrony Roślin - PIB w Poznaniu uważa, że to skutek pokutującej opinii o przyspieszonej mineralizacji substancji organicznej i wzbogacaniu w ten sposób gleby w niektóre pierwiastki: - Postępujący tak ludzie twierdzą, że właściwie robią to samo co grzyby, bakterie, zwierzęta roślinożerne i saprofagi, które rozkładając na czynniki pierwsze pokarm roślinny wprowadzają w obieg makro i mikroelementy. Powołują się na dawne tradycje i bardzo trudno nakłonić ich by zmienili zdanie. Jednak liczne badania naukowe nad skutkami tej działalności jednoznacznie udowodniły, że nie ma żadnego uzasadnienia rolniczego lub ekologicznego dla wypalania suchej roślinności, a wręcz jest to działanie przyrodniczo bardzo szkodliwe.
- Wypalanie roślinności w drastyczny sposób ogranicza bioróżnorodność oraz wpływa ujemnie na środowisko przyrodniczo-rolnicze - twierdzi prof. dr hab. Marek Mrówczyński, kierownik Zakładu Entomologii Instytutu Ochrony Roślin - PIB: - Bardzo dobrze, że istnieje prawny zakaz wypalania roślinności na łąkach, pastwiskach, nieużytkach, miedzach, pasach przydrożnych, rowach, szlakach kolejowo-komunikacyjnych i w strefach trzcinowisk oraz zeschłych traw, różnych ściernisk i słomy po żniwach.
Prof. Mrówczyński dodaje, że wysoka temperatura, która panuje podczas pożaru, niszczy bardzo dużo organizmów pożytecznych: - Do najważniejszych należą chrząszcze biegaczowate (biegacz fioletowy, skórzasty, złocisty, wręgawy), które są typowymi mieszkańcami powierzchniowych warstw gleby i ściółki. Chrząszcze biegaczowate występują bardzo licznie w środowiskach rolniczych i leśnych. Ze względu na duże rozmiary (nawet do 4 cm), dużą żarłoczność i ruchliwość, należą do najbardziej efektywnych owadów pożytecznych. Również na powierzchni gleby żyją chrząszcze kusakowate, które podobnie jak biegaczowate są ważną grupą naturalnych wrogów wielu szkodników roślin uprawnych.
- Pamiętajmy że łąki zamieszkiwane są bardzo licznie przez ważne gatunki, które są sprzymierzeńcami rolnika - podkreśla prof. Paweł Węgorek. - Na przykład dzikie pszczoły, których jest setki gatunków, zapylające 75 proc. gatunków roślin kwiatowych, rozmaite gatunki błonkoskrzydłych, motyli, muchówek, chrząszczy oraz innych rzędów owadów, które stanowią ważne ogniwa tak zwanego oporu środowiska potrzebnego do naturalnego, biologicznego zwalczania szkodników. Jeśli ktokolwiek przyczynia się do ich wymierania, odpowiada równocześnie za spadek plonowania roślin i zwiększoną liczebność wielu gatunków szkodników, które nie są już narażone na atak ze strony swoich drapieżników i pasożytów, którzy zginęli w płomieniach.
Ogień niszczy bardzo dużo innych pożytecznych organizmów, jak grzyby owadobójcze, które porażają , a następnie niszczą wiele szkodników
- dodaje prof. Mrówczyński.
Chwasty mogą przetrwać
Naukowcy dowodzą, że mitem jest także opinia, iż ogień skuteczniej zwalcza rośliny, które są niechciane w uprawach.
- Zabieg wypalania zaschniętych chwastów eliminuje tylko niewielką liczbę nasion z pola - twierdzi prof. Mrówczyński. - Odporne na ogień są chwasty, które wytwarzają większe nasiona i wysoka temperatura ich nie niszczy. Całkowitą odporność na wypalanie wykazują chwasty wieloletnie (np. perz właściwy, ostrożeń polny, powój polny, babki, bylica pospolita, jaskry, krwawnik pospolity, mlecz polny, mniszek pospolity, pokrzywa zwyczajna, rdesty, skrzyp polny, szczaw, wilczomlecze), które łatwo odrastają z organów podziemnych i szybko opanowują wypaloną powierzchnię.
Tadeusz Chrzanowski z RDLP w Toruniu przypomina, że wypalanie traw jest zabronione:- Sprawcy podpalenia grozi grzywna do 5 tys. zł, a w przypadku spowodowania pożaru stanowiącego zagrożenie dla życia, zdrowia czy mienia, od roku do 10 lat więzienia.
Dlaczego i to nie wszystkich przekonuje? - Z powodu głupoty! - ocenia st. bryg. Paweł Frątczak. - Niektórzy podpalają trawy tylko po to, żeby popatrzeć na rozprzestrzeniający się ogień albo żeby sprawdzić, jak wygląda akcja gaśnicza! Ludzką bezmyślność najtrudniej ugasić.