Podczas II wojny światowej wiele śląskich i zagłębiowskich zakładów produkowało broń dla Wehrmachtu, będąc ważnymi trybami w machinie produkcji zbrojeniowej III Rzeszy.
Polska część Górnego Śląska oraz Zagłębie Dąbrowskie zostały w 1939 r. przyłączone do III Rzeszy. Ich kopalnie, huty i fabryki już wkrótce stały się częścią przemysłowego molocha, który po drugiej stronie granicy już od kilku lat realizował ambitne i na szeroką skalę zakrojone programy zbrojeniowe Wehrmachtu. Mimo iż tutejsze huty były przestarzałe w porównaniu z tymi w Niemczech oraz w podbitej przez nie w 1940 r. Francji, Górny Śląsk i Zagłębie wciąż posiadały ogromny potencjał produkcyjny. - Okręg Saary odpadł jako centrum zbrojeniowe - powiedział po wybuchu wojny gen. Eduard Wagner, generalny kwatermistrz wojsk lądowych - jego miejsce zajął Górny Śląsk (Karwina, Katowice), którego potencjał zbrojeniowy jest kilkakrotnie większy aniżeli w Zagłębiu Saary. Zaś Fritz Bracht, gauleiter Górnego Śląska od 1941 r., szumnie określił go "kuźnią broni Wielkiej Rzeszy".
Górnośląski Okręg Przemysłowy stał się przede wszystkim gigantyczną fabryką amunicji artyleryjskiej i lotniczej (zaś pod koniec wojny - również słynnych granatników przeciwpancernych Panzerfaust). Czołgów, które po dziś dzień w powszechnej świadomości stanowią symbol potęgi podbijających Europę armii Adolfa Hitlera, produkowano tu niezbyt wiele - ale tylko jeżeli oceniać liczby bezwzględne. Na przykład od lipca 1944 do stycznia 1945 powstało u nas 130 słynnych Panter. Było to zaledwie 6 proc. produkcji całej Rzeszy w tym okresie, ale... taka ilość tych znakomitych czołgów wystarczała, by ukompletować w nie prawie dwie niemieckie dywizje pancerne. To zaś już, wziąwszy #pod uwagę pogarszajacą się w tym okresie z każdym niemal dniem kondycję Wehrmachtu, było czymś stanowczo nie do pogardzenia... Na Śląsku produkowano też jeszcze jeden, po dziś dzień dość powszechnie rozpoznawalny niemiecki pojazd (chociaż już raczej tylko miłośnicy militariów znają jego nazwę) - półgąsienicowy transporter opancerzony SdKfz 250. Wehrmacht wykorzystywał go w trudnych do zliczenia rolach.
Ponadto, faktyczny udział Górnego Ślaska w produkcji na rzecz Panzerwaffe był znacznie większy. Poza całymi pojazdami wytwarzano tu bowiem rozmaite podzespoły do stanowiących w swoim czasie rdzeń niemieckich wojsk pancernych czołgów PzKpfw III i PzKpfw IV. I choć też, wbrew temu, co mówi popularna urban legend, ze śląskich hut nigdy nie wyjeżdżały osławione Tygrysy, to w gliwickiej Starej Hucie (Stahl-und Presswerk) były produkowane hamulce odrzutu do ich śmiercionośnych armat 88 mm.
Różnorakie te części dostarczano fabrykom w innych rejonach Niemiec, gdzie czołgi były ostatecznie montowane. A skoro już mowa o słynnej "Acht-Acht" - to znakomite niemieckie działo - przeciwlotnicze wprawdzie, ale znane przede wszystkim jako armata przeciwpancerna o straszliwej skuteczności - również znajdowało się wśród produkowanej na Śląsku broni. Egzemplarz tej niezwykłej armaty znajduje się w ekspozycji Muzeum Śląskiego. Dzisiejsi miłośnicy dwudziestowiecznych militariów otaczają ją swoistym kultem, nie zważając na to, iż broń ta służyła złej sprawie. Przy okazji wspomnieć też należy, że przemysł nazistowskich Niemiec w znacznym stopniu bazował na niewolniczej sile roboczej. Więźniów obozów koncentracyjnych oraz jeńców wojennych kierowano do pracy przymusowej także w fabrykach Śląska i Zagłębia.
Górnośląski Okręg Przemysłowy cechował się w oczach Niemców tą dodatkową zaletą, że generalnie rzecz biorąc przez większość wojny pozostawał poza zasięgiem angielskich i amerykańskich bombowców strategicznych. Alianckie lotnictwo nie mogło więc obrócić go w gruzy. Dlatego też znaczenie GOP-u dla wojennej gospodarki III Rzeszy stale rosło. Luftwaffe ulokowało tu produkcję części samolotów, a Kriegsmarine - U-Bootów. Przenoszono tu też z innych części Niemiec całe firmy i zakłady produkcyjne. I tak berliński Mannesmann ulokował się w Siemianowicach Śląskich, gdzie przystąpił do wytwarzania luster reflektorów przeciwlotniczych i konstrukcji anten radarów. Z kolei Telefunken i Siemens postanowiły umieścić część swej produkcji urządzeń radiolokacyjnych w Sosnowcu.
Pod koniec wojny z Górnego Śląska pochodziła mniej więcej połowa dostarczanej Wehrmachtowi broni. Dlatego też nie ma co się dziwić, że 30 stycznia 1945, tuż po zajęciu serca GOP-u przez Armię Czerwoną, Albert Speer - minister uzbrojenia i amunicji III Rzeszy - wręczył Hitlerowi memoriał, którego pierwsze słowa brzmiały: "Wojna jest przegrana".