Tajna drukarnia "Solidarności" wyszła z podziemia
30 lat po upadku komunizmu jedna z najlepiej zakonspirowanych drukarni „Solidarności” opuściła specjalnie dla niej zbudowane sekretne pomieszczenia i w kontenerach trafiła do Grębocina.
O takich miejscach się czyta, albo oglą-da w TV, ale żeby na własne oczy?! Tajna drukarnia Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” w Toruniu była jednym z najlepiej zakonspirowanych tego typu obiektów w Polsce. Powstała w połowie lat 80. pod tarasem doktora Stanisława Osmańskiego na Leśnej Polanie. Sekretne pomieszczenia zaprojektował inż. Ryszard Konikiewicz, a inspiracją był podobny obiekt, jaki podczas II wojny światowej zorganizowała w Wilnie Armia Krajowa.
Wejście do drukarni znajdowało się w piwnicy domu państwa Osmańskich. Aby dostać się do środka, trzeba było zdemontować dwie półki z pełnymi zapraw słoikami. I co dalej? Dalej była tylko ściana. Tak samo twarda jak wszędzie wokół, w tajne drzwi był bowiem wmontowany specjalny mechanizm, jaki zabezpieczał je przed ugięciem. Cóż, trzeba było znaleźć zamek, który nie różnił się od otworu na śrubkę i otworzyć go specjalnym kluczem. Dopiero wtedy drzwi się otwierały.
Na betonowej poduszce
Za drzwiami znajdowały się dwa pomieszczenia. W jednym odbywał się druk i skład, w drugim były urządzenia do naświetlania klisz oraz umywalnia z ubikacją. Maszyna offsetowa stała na specjalnej betonowej poduszce, oddzielonej od reszty konstrukcji warstwą izolacyjną, która tłumiła drgania. Drukarnia miała doskonale zamaskowany system wentylacyjny. Wyloty kanałów znajdowały się w ogrodzie, w razie czego można go było wspomóc elektryczną dmuchawą, ta jednak robiła sporo hałasu i raczej nie była używana.
Podczas pracy wejście do drukarni drukarze zasłaniali od wewnątrz specjalnym styropianowym korkiem. W przypadku nagłego nalotu funkcjonariusze bezpieki mogli więc sobie opukiwać ściany do woli i nic by im to nie dało. Ale Służba Bezpieczeństwa nigdy tu nie trafiła.
- Tak zamaskowanej drukarni bezpieka nie mogła odkryć. No, chyba że ktoś z nas by zdradził - mówi Marek Wachnik, który ponad 30 lat temu spędził tu sporo czasu, drukując pisma drugiego obiegu. - W latach 80. tu było tak pusto, że każdy ubecki ogon byłby widoczny z daleka.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień