Tajemniczy asystent naszego prezydenta. I tak straci pracę
Tajemniczego asystenta wymiecie ustawa z wniosku Kukiz’15. Pracuje od października zeszłego roku. W urzędzie zarabia ok. 3 tys. brutto.
Jeszcze w tym roku asystenci i doradcy przy prezydentach czy marszałkach stracą pracę. Tak przewiduje nowelizacja prawa autorstwa Kukiz’15, którą przegłosował właśnie Sejm.
Marszałek Jerzy Leszczyński będzie się musiał pozbyć aż pięciu osób, prezydent Tadeusz Truskolaski - jednej. Kogo? Dopytywaliśmy o to od poniedziałku. Najpierw biuro komunikacji społecznej, a później rzeczniczkę prezydenta Urszulę Mirończuk. I zapadła długa cisza.
Zaczęliśmy więc pytać nieoficjalnie. Nikt nie wiedział. Jeden z polityków ustalił tylko, że podobno asystent urzęduje naprzeciwko wiceprezydenta Przemysława Tuchlińskiego i na imię na Dawid.
Zadzwoniliśmy więc do Tadeusza Truskolaskiego, który rozbawiony naszym „śledztwem” stwierdził, że asystentowi na imię Mateusz. A nazwisko? Prezydent nie był pewien, czy może je podać, bo chodzi o ochronę danych osobowych.
Zaraz jednak skontaktowała się rzeczniczka i w końcu się dowiedzieliśmy! Tajemniczy asystent to Mateusz Ziemblicki
. Zarabia ok. 3 tys. zł brutto. Ustalenie, że jest członkiem zarządu podlaskiej Nowoczesnej było już łatwe. W magistracie pracuje od października.
- To młody prawnik. Zajmuje się sprawami organizacyjnymi, uczestniczy także w pracach nad programem wydarzeń, które przygotowujemy na przyszły rok w związku z setną rocznicą stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości - mówi prezydent.
W artykule przeczytasz m.in.:
- Kim jest tajemniczy asystent prezydenta?
- Dlaczego nasze władze są takie tajemnicze?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień