Dom dziadka był z werandą. Zamek Żółkiewskiego jeszcze wtedy stał. Kościół dominikanów dobrze zapamiętałem - przed oczami Jacka Małaczyńskiego przewijają się obrazy z dzieciństwa w rodzinnej Żółkwi.
- Gdy zaczynał nawet najbliżsi brali go za nieszkodliwego wariata. Dziś okazuje się, że pasja poszukiwań genealogicznych, szukania swoich korzeni, potrafi być „chorobą” zakaźną. Tak jak miłość do Kresów.
Czy gdyby Kuba znał przyszłość, podjąłby taką decyzję? Pewnie nie. Decyzją o wyjeździe przypieczętował tragiczny los swojej rodziny, tylko jeszcze o tym nie wiedział - pisze Halina Elżbieta Daszkiewicz, wnuczka i córka mieszkańców Kresów...
Ciała grzebano w śniegu. Gdy przyszła odwilż, trupy płynęły rzeczką - nie ukrywa Kazimiera Siekanowicz z Zielonej Góry.
- Przyszli w biały dzień, pijani, chyba czterech ich było. Chcieli zgwałcić moją kuzynkę Milę. Miała 17-18 lat, piękna blondynka, wysoka, postawna - Jerzy Róg sięga po szklankę i upija łyk wody.
Był wrzesień 1939 roku. – Mama próbowała wykraść ojca ze szpitala. Udało się. Furmanką, opłaconą kosztownościami, przewieziono go do Lwowa. Bo Rosjanie już szukali oficerów, nauczycieli – mówi Anna z Królów Stawiarska.
W sierpniu 1939 ojciec, starszy sierżant rezerwy, został powołany do wojska. Odprowadzałem go na dworzec i wtedy... widziałem go po raz ostatni - wspomina Zenon Sroka, wówczas ośmioletni chłopiec.
Jak bombardowali, to byłem w kotłowni. Ja siedział i soczewicę jadł. Może łyżkę, dwie ja wziął i coś szum się zrobił - opowiada Antoni Kołłątaj z Drzonowa, który pochodzi z Rychcic pod Drohobyczem.
W biurze żywnościowym codziennie dostawali ćwiartkę chleba. Trzeba było podać nazwisko, a nazwisko rodowe brzmiało... Deputat. Słysząc je urzędnicy powtarzali - wiem, że pani przyszła po deputat, ale jak pani się nazywa...
- Nie jesteśmy Polonią na Białorusi, bo nie przyjechaliśmy tu na zarobek. Mieszkamy na tych ziemiach z dziada pradziada - powtarza często Weronika Sebastianowicz. Gdy by myślała inaczej, uniknęła by prześladowań i łagrów. Ale dla niej Kresy za...
Wołkowysk Centralny był miejscowością przytuloną do wielkiego węzła kolejowego. Dwa razy dziennie przemykał tędy pociąg międzynarodowy. Dyżurnym ruchu był ojciec Anastazji Sokalskiej, która dziś mieszka w Zielonej Górze.
Antoni Skrendo dzieciństwo spędził nad Niemnem, do pierwszej komunii przystąpił w Lubczy, a jako 19-latek usłyszał wyrok: dziesięć lat więzienia za zdradę ojczyzny...
- 11 lipca 1943 roku nastąpiło apogeum mordów ukraińskich nacjonalistów na Polakach. Tak, rzeź to najodpowiedniejsze określenie tego, co się stało - mówi Włodzimierz Bogucki, szef Lubuskiej Rodziny Katyńskiej, uczestnik tamtych tragicznych wydarzeń.
- I dlatego dziś wszystkim powtarzam, że w Zielonej Górze możemy śmiało mówić, że na naszych winnych wzgórzach spotkały się dwie tradycje winiarskie - ta miejscowa, poniemiecka i polska, kresowa - tłumaczy Przemysław Karwowski.
- Wiera wybłagała jakiegoś wysoko postawionego Niemca żeby nas nie zabijali. Już były kopane rowy na nasze ciała – to fragment historii naszej Czytelniczki.
Tam narodził się nasz tradycyjny strój, przyszli na świat nasi wielcy romantycy i bez Dzikich Pól nie byłoby sienkiewiczowskiej Trylogii. Stamtąd wywodzili się nasi najwięksi wodzowie i bohaterowie.
Zanim ojciec trafił do obozu w Starobielsku, zdążył jeszcze spotkać się z najbliższymi. – Bardzo się cieszył, a na pożegnanie powiedział do mnie: „Opiekuj się mamą”. Wtedy widziałem go ostatni raz – mówi pan Roman.
Odwracam głowę: w naszą stronę biegną szare sylwetki – jest ich wiele. Rozdzierający krzyk Mamy i niemal jednocześnie tuż za naszymi plecami ogłuszający huk karabinowego wystrzału...
Co drugą noc, na zmianę z moim ojcem, brałem karabin na plecy i chodziłem na placówkę. Razem z innymi Polakami trzymaliśmy wartę, chroniąc się w ten sposób przed napadem band ukraińskich - wspomina Apolinary Kuliczkowski, Kresowiak z Jazłowca,...
Marii Szewczyk luty i marzec kojarzą się z dwoma wydarzeniami. Z jednej strony to wywiezienie na Syberię i koniec kresowego życiorysu. Z drugiej, 70 lat temu, przyjechała w Lubuskie szukać przyszłości.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.