Szprotawa: Podatnik ubrał burmistrza
Rajców zbulwersowała sprawa wypłaty ekwiwalentu na zakup garnituru.
Szprotawa to niewielkie miasto. Sporo marketów, filii firm pożyczkowych, lombardów. Niewiele prawdziwego przemysłu. Jak złośliwie mówią niektórzy mieszkańcy, przetrwać tu są w stanie jedynie urzędnicy i klienci opieki społecznej. To dlatego wielu mieszkańców oburzyło to, że burmistrz dostał 850 zł z kasy miasta na garnitur.
Magistrat notuje około 80 mln zł dochodu rocznie. Ma też jednak 60 mln zł długu. Na wynagrodzenie urzędników idzie ponad 3 mln zł. Burmistrz Józef Rubacha dostaje z kieszeni podatnika 12 tys. zł miesięcznie.
- Trudno powiedzieć, czy to dużo, czy mało - uważa radny Szymon Matuszewski. - Nie da się w nieskończoność oszczędzać na urzędnikach. Ja mam wręcz wrażenie, że jest ich czasem za mało. Cierpi na tym obsługa petenta.
O garniturach burmistrza mówić nie chce. Podobnie jego kolega z komisji rewizyjnej, Andrzej Stambulski, który prosi naszego dziennikarza o pytania na piśmie. Obiecuje się do nich ustosunkować, ale w przyszłym tygodniu. - Ta gmina jest na wykończeniu. Tymczasem dziennikarze idą za narracją burmistrza - rzuca.
- Zespół kontrolny nadal pracuje. Wniosków jeszcze nie znamy - mówi za to Tadeusz Wiech, szef komisji rewizyjnej. - Mogę jedynie rozmawiać o własnych ocenach i przekonaniach. Burmistrz będący jednocześnie kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego ma prawo do ekwiwalentu za garnitur. Jednak w obliczu sytuacji, w jakiej znalazła się gmina, można z tych pieniędzy po prostu zrezygnować.
Tomasz Brzózka, kierownik USC w Zielonej Górze, pytany o ogólnie panujące zasady, przyznaje, że reguły... nie ma. Każda gmina określa to we własnym zakresie. - Kiedyś istotnie istniały obowiązujące powszechnie przepisy, które przewidywały zwrot kosztów zakupu garnituru lub garsonki - mówi szef zielonogórskiego USC. - Teraz sprawy te reguluje rozporządzenie burmistrza lub wójta.
Można w nim określić kwotę ekwiwalentu i częstotliwość jego wypłacania. Można też pójść na skróty i umieścić stosowne zapisy w regulaminie wynagradzania. Wtedy obowiązują zapisy kodeksu pracy o odzieży ochronnej, roboczej i służbowej. Pracownik dostaje dodatek do pensji i w zamian sam musi się troszczyć o swój strój.
Burmistrz Józef Rubacha proszony przez „GL” o komentarz do sprawy podkreśla, że do czasu kontroli... nie miał pojęcia, że na jego konto trafił taki ekwiwalent. Jak mówi, gotów jest oddać go na cele charytatywne, „jeśli ucieszyć by to miało złośliwych oponentów”.
- To rozdmuchana sprawa - mówił nam wczoraj. - Ani media, ani opozycja nie pamiętają, że jako pełnomocnik do spraw unijnych projektów mogłem swego czasu zainkasować prawie 1 mln zł. I zrezygnowałem!