Szpitale jedzeniem nie leczą
Jakość szpitalnych posiłków pozostawia wiele do życzenia. Potwierdziły to najnowsze kontrole inspekcji sanitarnej i handlowej.
- Na kolację dostałem trzy kromki chleba i kawałek pasztetowej - opowiada pan Adrian, który kilka dni temu przechodził badania w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. - Zjadłem tylko dwie kromki, bo na trzecią nie wystarczyło mi już pasztetowej.
Śniadanie nie było lepsze. Nasz Czytelnik dostał tym razem kromkę chleba, kawałeczek masła i białego sera. - Choć tak do końca nie wiem, czy to było masło - zastrzega. - Co było na obiad, nie wiem, bo już mnie wypisali. Generalnie o ile na jakość opieki nie narzekam, szpital ma też świetne warunki pobytu, to jedzenie pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Bez rodziny, która coś doniesie, na dłuższa metę nie da rady.
Niestety, mimo że żywienie jest też formą terapii, jakość posiłków oferowanych w szpitalach najlepsza nie jest. Urząd Kontroli Konkurencji i Konsumentów właśnie opublikował wyniki kontroli, jakie w poszczególnych województwach przeprowadzały inspekcje handlowe i sanitarne. Pierwsze sprawdzały jakość posiłków oferowanych przez firmy cateringowe, sanepid - to, jak wygląda w szpitalnych kuchniach.
Kontrole Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku w 10 podlaskich szpitalach wykazały nieprawidłowości aż w dziewięciu! Zarzuty dotyczyły głównie nieprawidłowo skomponowanego jadłospisu 10-dniowego. - Mało urozmaicone śniadania i kolacje, często powtarzający się w ciągu ocenianej dekady udział produktów będących źródłem mało wartościowego białka zwierzęcego, brak dodatku pieczywa razowego - wylicza Izabela Szamrej, kierownik Oddziału Higieny Żywności i Żywienia w WSSE w Białymstoku.
W jadłospisach nie było też zalecanego codziennie co najmniej w dwóch posiłkach mleka lub produktów mlecznych, brakowało produktów mlecznych fermentowanych. Obiady były niewłaściwie komponowane zarówno pod względem smakowym, jak i strawności. Stwierdzano zbyt niską temperaturę serwowanych na gorąco potraw, szczególnie pod koniec porcjowania i ich wydawania. W daniach było też zbyt dużo soli czy tłuszczu. Były też zastrzeżenia dotyczące wymagań higieniczno-sanitarnych, np. w pomieszczeniach bloku żywienia, wyposażenia oraz urządzeń.
Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej w Białymstoku przeprowadził siedem kontroli w zakładach świadczących usługi cateringowe dla szpitali w regionie. Nieprawidłowości stwierdzono aż w sześciu! W trzech znaleziono przeterminowane towary. Inspektorzy stwierdzili też m.in. złą jakość oferowanych pomidorów w puszce, twarogu czy klopsików. Bywało, że zamiast deklarowanego masła, pacjent otrzymywał margarynę albo zaniżone porcje obiadowe kurczaka. Była też firma, która zamiast zadeklarowanego wydania 79,5 porcji obiadowych, wydała ich... 70.
Obie inspekcje zobowiązały szpitale i firmy cateringowe do poprawy. Posypały się mandaty. Czy to pomoże? Większość szpitali, wybierając dostawców dań czy produktów, kieruje się, niestety, nie jakością, a ceną. A pacjenci rzadko skarżą się dyrekcji placówek na jakość dań.
- U nas od kilku lat jest firma z zewnątrz, która dostarcza posiłki - mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka USK w Białymstoku. - Oficjalnych skarg na ich jakość dotychczas nie było.