Rokowania nie są złe, bo maluch szybko trafił pod opiekę lekarzy.
W czwartek wieczorem do koszalińskiego szpitala trafił dwulatek z sepsą. Jego stan lekarze określają jako ciężki, ale stabilny. Zawdzięcza to swoim rodzicom i szybkiej interwencji lekarzy.
- Rodziców zaniepokoiły objawy u ich syna. Zadzwonili na dziecięcą izbę przyjęć i opisali je pielęgniarce oddziałowej - mówi Cezary Sołowij, rzecznik szpital.
- Ta natychmiast kazała wezwać karetkę. Rodzicom należą się brawa za to, że nie zbagatelizowali objawów choroby. A objawy zlekceważyć jest łatwo. Sepsa rozwija się bardzo szybko. Początkowe sygnały przypominają grypę, co może zmylić i opóźnić podjęcie leczenia - dodaje.
Sepsa, inaczej zwana posocznicą, jest to gwałtowna ogólnoustrojowa reakcja organizmu na zakażenie, która może doprowadzić do śmierci chorego. Sepsa nie jest chorobą zakaźną. Spowodowana jest najczęściej zakażeniem bakteryjnym, rzadziej wywołują ją wirusy, pasożyty i grzyby. Jest groźna szczególnie dla dzieci i osób starszych.