Wszystkie zawodówki zostaną zmodernizowane i wyposażone w nowoczesne urządzenia. Zmieni się też sposób kształcenia przyszłych fachowców.
Polska w ramach unijnego wsparcia na lata 2014-2020 dostanie 85,5 mld euro, z czego blisko 40 proc. trafi do regionów. Lubuskiemu przypadło 906 mln euro. Podzielono je na część inwestycyjną i tę związaną z kapitałem ludzkim (nowoczesna edukacja, usługi społeczne, kultura, zdrowie, rynek pracy). Druga część została zaakcentowana dużo mocniej niż w poprzednim rozdaniu, na lata 2007-2013.
W ciągu czterech lat ma do nas trafić aż 193 mln euro na wsparcie gospodarki i innowacji, 108 mln euro zainwestujemy w gospodarkę niskoemisyjną, a ponad 91 mln euro w ochronę środowiska i kulturę, blisko 80 mln euro zostało zarezerwowanych na nowoczesną edukację, ulepszenie regionalnego rynku pracy pochłonie 71 mln euro.
- Mamy zatwierdzone kryteria wyboru. Jesteśmy gotowi. W tym roku planujemy ogłosić już 43 konkursy na łączną kwotę 730 mln zł - zapowiada marszałek Elżbieta Polak.
Do 2020 roku aż 41 mln euro dostaną m.in. lubuskie zawodówki. Pieniądze te posłużą też do organizacji szkoleń zawodowych, staży i praktyk w firmach. Unijne dotacje pozwolą rozwinąć współpracę biznesu z uczelniami, doskonalić kadrę, przygotowywać kandydatów do egzaminów zawodowych.
Celem jest absolwent[b]
- Nasze szkolnictwo zawodowe wygląda jak muzeum edukacji. Musieliśmy zdecydować się na rozwiązanie systemowe - mówi marszałek Polak. - To przede wszystkim pracodawcy zgłaszali problemem ze znalezieniem na rynku odpowiednio wyszkolonych fachowców. Czas to zmienić.
- Wszystkie szkoły zawodowe w każdym z powiatów otrzymają wsparcie. To starostowie zdecydują, jak będzie ono wyglądało. Celem jest absolwent i stworzenie dla niego systemu wsparcia merytorycznego i socjalnego - dodaje Marek Kamiński, dyrektor Europejskiego Funduszu Społecznego w urzędzie marszałkowskim w Zielonej Górze.
Na przykład Gorzów blisko 8,5 mln euro chce wydać m.in. na utworzenie Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu. Według wstępnych wyliczeń poprzednich władz, które walczyły o unijną pomoc, mogłoby ono kosztować nawet 60 mln zł. Nowe władze, z prezydentem Jackiem Wójcickim na czele, pracują nad skromniejszą, ale i bardziej dostosowaną do obecnych czasów inwestycją. Centrum ma być połączeniem szkół technicznych wraz z pracowniami, w których uczniowie będą zdobywali doświadczenie. - Stworzymy nowoczesną szkołę, w której uczeń otrzyma wsparcie zgodne z jego możliwościami i potencjałem, w której będzie dualny system nauki: czyli teoria na zajęciach i praktyki w najlepszych firmach - tłumaczył niedawno Wójcicki. Jednocześnie na miejscu ma być możliwość nawiązania kontaktów biznesowych, najlepsi uczniowie mają być kojarzeni z przedsiębiorstwami. Centrum powstanie na terenie dawnego szpitala przy ul. Warszawskiej. Jest tu wielka rezerwa terenu, są gotowe budynki, które jednak czeka kapitalny remont. Początek prac jest możliwy najszybciej w przyszłym roku.
[b]Potrzebni ludzie do pracy
W Nowej Soli nowe fabryki powstają jak grzyby po deszczu. Problemem są wykwalifikowani pracownicy. A raczej ich brak. Zbigniew Haczkowski, szef firmy Melaco, choć działa w branży meblarskiej, zatrudnił niedawno... cukiernika. Dla przedsiębiorcy przyczyna takiego stanu rzeczy jest jasna. - W całej Polsce szkolnictwo zawodowe jest rozpieprzone - nie owija w bawełnę Haczkowski. - Strefa ekonomiczna rozwija się w sposób znakomity i tu są potrzebni ludzie do pracy. Tymczasem do jednej z firm przywieziono 60 ludzi z Bośni! Dwa autokary! Prawdopodobnie przywieźli fachowców, a nie ludzi przypadkowych.
Ten stan mogą zmienić pieniądze z Unii. Zarząd powiatu chce tak przeorganizować system szkolnictwa ponadgimnazjalnego, by uczynić z Nowej Soli centrum szkolenia zawodowego, które „produkowałoby” pracowników dla lokalnych firm. Ale zaproponowany w grudniu pakiet uchwał oświatowych, zakładających połączenie czterech szkół w dwie nowe placówki, nie spodobał się ani nauczycielom, ani uczniom, ani - co najważniejsze - większości radnym. Dlatego zarząd najprawdopodobniej będzie chciał przeforsować tylko jedno, najistotniejsze połączenie szkół, czyli wchłonięcie „Odlewniaka” przez „Elektryk”.
To powinno zachęcić
Zapowiedzią zmian dla całego regionu może być też przykład z Żar, gdzie w grudniu 2014 ruszył pilotażowy projekt „Debiut na rynku pracy”. Biorą w nim udział trzy gimnazja i kilku pracodawców. - Chcemy promować kształcenie zawodowe, dlatego zapraszamy uczniów na wizyty studyjne do naszych zakładów - mówi Mieczysław Kurałowicz, właściciel Alpodachu, firmy budowlano-dekarskiej. - To powinno zachęcić młodzież do kształcenia się w szkołach zawodowych, a nie tylko w liceach.
- Naszym celem jest między innymi zmniejszenie bezrobocia i wzrost poziomu wynagrodzeń poprzez wprowadzenie na rynek wysokiej klasy fachowców poszukiwanych przez firmy - mówi marszałek Polak. - Zmianie systemu kształcenia zawodowego przyklasnęli wszyscy starostowie. Jego dostosowanie do potrzeb biznesu to nasz priorytet.