Szczepienia celebrytów racz mediom dać panie. A słyszeliście o wyroku sądu w Opolu?
Mistrzem Polski w omijaniu pandemicznego prawa została, o ironio, TVP. Przy okazji „Sylwestra Marzeń” wyznaczyła ścieżkę postępowania dla porzuconych od miesięcy przez rząd instytucji kultury.
O celebryckiej aferze szczepionkowej, w której - warto to podkreślać, bo nie dla wszystkich jest jasne - przepisy złamał przede wszystkim Warszawski Uniwersytet Medyczny, a nie zaszczepieni aktorzy, najgłośniej trąbi oczywiście TVP. Ta sama, która kilka dni wcześniej podczas sylwestrowej nocy na bezczelnego obeszła przepisy związane z pandemią, wypełniając statystami widownię ostródzkiego amfiteatru. Te same przepisy, ustanawiane przez hojnie dotujący TVP z państwowej kasy rząd, które okazują się być bublem prawnym, w wielu miejscach niekonstytucyjnym. Wprowadzane przez ten sam rząd, który łaja celebrytów, choć chwilowo nie radzi sobie z dystrybucją szczepionek, procedurami oraz przekonywaniem ludzi do szczepień. Naprawdę mamy więcej problemów niż zaszczepienie poza kolejką kilkunastu niesłusznie uprzywilejowanych osób (tak, oczywiście, coś takiego nigdy nie powinno się zdarzyć, ale przecież nikt nie jest chyba zdziwiony, że się zdarzyło, u nas musiało).
Nic nie psuje państwa tak, jak złe i źle stanowione prawo.
W Opolu przed kilkoma dniami Wojewódzki Sąd Administracyjny anulował karę 10 tysięcy złotych nałożoną przez sanepid na prowadzącego zakład fryzjerski. Pod koniec kwietnia fryzjer ostrzygł jednego klienta, za co został surowo ukarany. Odwołał się do sądu i teraz ten sąd zmiażdżył w orzeczeniu rządowe rozporządzenie o zakazie prowadzenia działalności gospodarczej w tamtym okresie. Teraz obowiązuje niemal identyczne w treści (choć branża beauty akurat działa), więc dlatego ten wyrok jest tym ciekawszy. A nie zabrakło w nim argumentów o naruszeniu konstytucji oraz „szeregu podstawowych wolności i praw jednostki”. Mimo że polski system prawny nie opiera się na precedensach, to teraz wielu przedsiębiorców może ruszyć na prawną batalię. O ile ich jeszcze na to stać.
To werdykt, który musi zainteresować na przykład właścicieli stacji narciarskich. Na stokach mamy zresztą w ferie nagromadzenie absurdów prawnych. Są zamknięte, ale wyciągi mogą działać w celach transportowych. Ludzie jeżdżą więc na sankach, a minister zdrowia grozi i właścicielom, i użytkownikom konsekwencjami. Może jeszcze nie słyszał o wyroku opolskiego sądu, a jeśli słyszał, to tym gorzej. Na dodatek przepis o zamkniętych stacjach narciarskich - abstrahując od jego możliwej niekonstytucyjności - jest tak skonstruowany, że w teorii możemy wyjechać na górę z sankami (nartami nawet!) wyciągiem, a potem zjechać na nich obok właściwego stoku, nie łamiąc obostrzeń. Kuriozum!
W tym wszystkim mistrzem Polski w omijaniu pandemicznego prawa została, o ironio, TVP. Przy okazji „Sylwestra Marzeń” wyznaczyła ścieżkę postępowania dla porzuconych od miesięcy przez rząd instytucji kultury. Oto moja propozycja dla teatrów: częścią spektakli, transmitowanych online, należy uczynić publiczność. Gwarantuję, że widzowie za możliwość bycia aktorami-statystami - rola wymagająca siedzenia w fotelu - będą gotowi zapłacić, na przykład cenę dawnego biletu. I wszystko lege artis! Przynajmniej według wykładni Jacka Kurskiego.
Aha, ale wróćmy na ziemię. Mówicie więc, że Janda się zaszczepiła poza kolejką?