Szczepański był w klubie, tłumaczył i przyznał się. Teraz musi czekać na karę
Przyłapany na dopingu Sebastian Szczepański pojawił się w swoim klubie - Kornerze Zielona Góra i złożył wyjaśnienia. Przyznał się do winy.
Wiadomo, że kara będzie surowa, jednak po jej odbyciu on nadal chce uprawiać pływanie.
Przypomnijmy, że brązowy medalista mistrzostw Europy z grudnia ubiegłego roku został poddany kontroli podczas mistrzostw Polski w Lublinie, na których zajął pierwsze miejsce. W poprzednim miesiącu do Zielonej Góry dotarły wyniki próbki, które wykazały w organizmie pływaka obecność trzech zabronionych substancji. W jego przypadku to recydywa, gdyż jeszcze jako junior był zawieszony za stosowanie jednego, niedozwolonego środka.
Działacze Kornera Zielona Góra, także za naszym pośrednictwem apelowali do Szczepańskiego, że chcą z nim porozmawiać i usłyszeć wyjaśnienia. W końcu się doczekali.
Zawodnik pojawił się w klubie
- Mamy z nami kontakt. Napisał obszerne wyjaśnienia zawarte odręcznie na dwóch stronach papieru podaniowego. To też jednocześnie prośba do Polskiego Związku Pływackiego o łagodne potraktowanie. Przyznał się, że wziął te środki przed mistrzostwami Polski, na których był badany. Został namówiony przez kolegę z siłowni, który twierdził, że jest to dozwolone - opisywał dyrektor Kornera, Marian Rzeźniewski. - Wiadomo, że kara będzie surowa, jednak po jej odbyciu on nadal chce uprawiać pływanie - przekonywał działacz.
W tej chwili trwają procedury
Szczepański nie skorzystał z możliwości odwołania i zbadania próbki B na własny koszt. - Termin na dokonanie takiej czynności już minął. Teraz musi zebrać się specjalna komisja, która wyda postanowienie o stwierdzeniu dopingu. Zostanie to przekazanie do pływackiej centrali, która z kolei zwoła zarząd. Władze związku zaproszą następnie samego zawodnika i przedstawiciela klubu. Zatem, zanim zapadną już ostateczne decyzję, to jeszcze trochę potrwa. Nie wiemy dokładnie jak długo - tłumaczył Rzeźniewski.