Koszulka z numerem 5 z którym przez wiele lat grał Mariusz Kaczmarek powinna wisieć obok tej Waltera Hodge’a pod dachem zielonogórskiej hali CRS.
Tak postawiliśmy sprawę w tekście zamieszczonym w ubiegło tygodniowym Magazynie ,,GL”. Pomysł poparło kilku kolegów z jego dawnej słynnej drużyny, a także byli szkoleniowcy Zastalu Tadeusz Aleksandrowicz, Grzegorz Chodkiewicz i Rafał Czarkowski. Życzliwość i obietnicę pochylenia się nad tą ideą obiecał właściciel Stelmetu BC Janusz Jasiński.
Robert Morkowski: - Mariusz Kaczmarek był magiczny i jedyny. To zawodnik którego nie sposób zapomnieć.
Co sądzą o tym zawodnicy z młodszego pokolenia? - Jestem za. To świetny pomysł - powiedział były reprezentant Polski Paweł Szcześniak. - Nie miałem przyjemności grać z Mariuszem Kaczmarkiem. Dzielił nas rok, bo on skończył karierę, a ja zacząłem. To była ikona naszej drużyny. Jako młody chłopak jeździłem na Zastal, by mu kibicować, ale też podpatrywać zagrania Kaczmarka. Potem kiedy sam występowałem starałem się coś z tego powtórzyć. Kiedy ukazał się artykuł w ,,Gazecie Lubuskiej” zaraz go wrzuciłem na facebooka i idea zyskała spore poparcie. Jeśli już uhonorowaliśmy Waltera Hodge’a, to nie powinniśmy zapomnieć o kimś takim jak Mariusz Kaczmarek. Inna sprawa, to też trochę dziwne, że musi nam o tym przypominać trener z zagranicy i wcześniej nikt nie wyszedł z tą ideą. Ale lepiej późno niż wcale. Mam nadzieję, że stanie się to już wkrótce.
Robert Morkowski: - Popieram ten pomysł. Trzeba szanować starych mistrzów. Mariusz Kaczmarek był magiczny i jedyny. To zawodnik którego nie sposób zapomnieć. Mam wrażenie, że klub jakby lekko odcinał się od tego co było. Wprawdzie kibice krzyczą ciągle ,,Zastal!”, ale to wszystko. Uważam, że przy tworzeniu czegoś nowego i wejściu na wyższy poziom nie powinno się zapominać o historii. Po ukazaniu się artykułu na ten temat rozmawiałem z byłymi koszykarzami i wszyscy popierają ten pomysł.
Dzwonią i piszą do nas Czytelnicy. Oto fragment listu Piotra Kordka: ,,Podobnie jak Pan pamiętam tego zawodnika i zapewne podobnie jak wielu innych kibiców ja też niekiedy jeździłem do Drzonkowa na Kaczego !!. Różnie już o nim pisano, mówiono wirtuoz, geniusz i jeśli nawet niektóre opinie były przesadzone, to patrząc na nasz lokalny polski rynek uważam, że w tamtym czasie był to najlepszy polski rozgrywający. Ja jeszcze teraz w pamięci mam jego genialne mecze ze Stalą Bobrek Bytom, czy Wisłą Kraków, w którym zdobył chyba 43 punkty, a gdy schodził za pięć fauli koszykarze Wisły przybijali mu z szacunkiem i podziękowaniem za mecz ,,piątki”!! Tak - potwierdzam - wtedy chodziło się na Zastal, a w domyśle na Kaczego ! Jestem za!
Był prawdziwym idolem koszykarskiego pokolenia lat 80. Tym, kim współcześnie dla fanów basketu był Walter Hodge.
Maciej Noskowicz w książce ,,Droga do złota” napisał o Mariuszu Kaczmarku tak: ,,Był prawdziwym idolem koszykarskiego pokolenia lat 80. Tym, kim współcześnie dla fanów basketu był Walter Hodge. Ikona Zastalu, prawdziwa gwiazda, choć o trudnym charakterze, na którą do Drzonkowa przyjeżdżały tłumy. Mogła świecić jeszcze dłużej niż przez kilka sezonów. ,,Kaczego” i jego koszykarską magię kibice- mimo upływu lat - doskonale pamiętają.
- Jestem za - powiedział autor książki, dziennikarz ,,Radia Zachód’’ Zresztą czuję jakieś zażenowanie, że nikt o tym nie pomyślał o Mariuszu Kaczmarku, w momencie kiedy uhonorowano Waltera Hodge’a. Historia jest bardzo ważna. Jeśli ktoś jej nie szanuje, to nie widzę przed nim świetlanej przyszłości. Może to górnolotne stwierdzenie, ale tak jest. Nie można żyć wyłącznie tym co jest tu i teraz. W wielkich klubach pamięta się o swoich wielkich zawodnikach. Jeśli chcemy do nich nawiązywać, to niedopatrzenie trzeba jak najszybciej nadrobić. Zresztą odbieram głosy słuchaczy i to nie tylko starszego pokolenia, że koszulka z numerem 5 powinna zawisnąć w hali CRS-u.