Święty nie powinien być dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego
Rozmowa z Przemysławem Sarosiekiem, nowym szefem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Białymstoku.
Stał się pan bohaterem mediów, żeby nie powiedzieć celebrytą. Dobrze być w takim krajobrazie?
Był kiedyś taki film „Bohater mimo woli” i tak też dokładnie się czuję. Może nawet bardziej porównywałbym się z „Obywatelem Piszczkiem”, który też stawał się mimo woli bohaterem wielu wydarzeń i wpadał w tarapaty niekoniecznie z własnej winy. Powtórzę więc: nigdy nie ukrywałem swoich kłopotów z prawem jazdy. Ani się tym nie chwaliłem, ani o tym nie opowiadałem. Po prostu był to jeden z faktów w moim życiu, a jako dziennikarz przywykłem, że to, co się ze mną dzieje jest transparentne. I tak też było w tym przypadku. Nie sądziłem, że wywoła to tak wielkie emocje, bo zawsze wydawało mi się, że dyrektorem WORD-u nie powinien zostać ktoś, kto jest święty. Ktoś, kto jest wzorem do naśladowania, bo nikogo nie obchodzi, kim jest dyrektor WORD-u. Ludzi obchodzi dobra zdawalność, krótka kolejka do egzaminu i jak najmniejszy stres. A to, czy WODR-em kieruje facet bez prawa jazdy, koza, czy świątobliwy mnich, nie ma znaczenia.
A nie można było, obejmując to stanowisko, powiedzieć od razu: Ludzie, ale kilka lat temu zabrali mi prawo jazdy za punkty!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień