Suplementy diety w końcu przestaną udawać lekarstwa
Zdrowie. Nadużywanie przez miliony Polaków przeróżnych „cudownych” tabletek jest już poważnym problemem społecznym, nad którym pochyla się resort zdrowia.
W Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad uregulowaniem rynku suplementów diety. Resort chce ograniczyć ich niekontrolowane zażywanie i chronić Polaków przed fałszywymi treściami reklamowymi.
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news
Nowymi rozwiązaniami zajmuje się zespół ekspertów, w skład którego weszli także przedstawiciele branży farmaceutycznej. W ramach nowelizacji prawa farmaceutycznego i ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia rozważane są zmiany dotyczące m.in. sposobu wprowadzania suplementów do sprzedaży oraz ich oznaczania.
Resort proponuje, by producent - zanim umieści suplement na sklepowych półkach - obowiązkowo badał jego dokładną zawartość, a za rejestrację ponosił opłatę. Większe mają być kary za wprowadzanie konsumentów w błąd, zmienią się także normy oznaczania pudełek - tak, by pacjenci nie mieli przekonania, że sięgają po lek.
- Będziemy postulować wprowadzenie niebieskiego paska na wszystkich opakowaniach suplementów. Muszą się wyraźnie różnić od produktów leczniczych - zapowiedział w Sejmie wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda, odpowiadający za politykę lekową.
Sondaż przeprowadzony w lutym przez Agencję Badań Rynku i Opinii SW Research pokazuje, że suplementy diety przyjmuje aż 72 proc. Polaków, a połowa z nich robi to regularnie. Zdecydowana większość osób kupuje tego rodzaju preparaty w aptece, ale zaledwie 17 proc., zanim podejmie decyzję o ich zażyciu, pyta o radę lekarza czy farmaceutę. Tymczasem niekontrolowane łykanie suplementów to prosta droga do interakcji pomiędzy zawartymi w nich substancjami, które mogą skutkować niebezpiecznymi powikłaniami.
- Suplementy diety kupowane są najczęściej w aptekach, bo traktujemy je jak lekarstwa. Co więcej, wierzymy, że to preparaty przebadane, a skoro są dostępne bez recepty, to ich przyjmowania nie musimy konsultować ze specjalistą. Dopełnieniem tego obrazu są reklamy, które utwierdzają nas w przekonaniu, że suplementy są prostym sposobem na poprawę stanu zdrowia - komentuje Piotr Zimolzak, dyrektor ds. badań i analiz SW Research.
Resort zdrowia nie zamierza całkowicie zakazać promocji suplementów, ale w ramach nowych regulacji chce wyeliminować z nich fałszywe informacje. Z reklam mają zniknąć lekarze, farmaceuci, pielęgniarki i położne, a także inne osoby wyglądające jak medycy. Dziś wszyscy oni przekonują nas z telewizyjnego ekranu o cudownej wręcz skuteczności danego produktu. Zabronione będzie również odwoływanie się do właściwości leczniczych i reklamowanie suplementów podczas audycji przeznaczonych dla dzieci.
Konieczność skutecznego uregulowania zasad promocji tego rodzaju preparatów dostrzegła też sama branża farmaceutyczna. Jej przedstawiciele opracowali i właśnie wprowadzają w życie własny Kodeks Dobrych Praktyk Reklamy Suplementów Diety.
Zapisane w nim zasady idą nawet o krok dalej i zabraniają m.in. kierowania reklam suplementów do dzieci i tworzenia takich, które nakłaniają rodziców, by kupili je dla swojej pociechy. Pod kodeksem podpisały się największe firmy farmaceutyczne, posiadające 80 proc. udziałów w rynku reklamy suplementów diety. Na dostosowanie się mają sześć miesięcy. Później tych, którzy nie uszanują wypracowanych zasad, czekać ma sąd dyscyplinarny, który rozstrzygnie o zgodności reklam z dobrymi praktykami.
Zdaniem dr. n. med. Jarosława Woronia, eksperta farmakologii klinicznej z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, zmiany, nad którymi pracuje Ministerstwo Zdrowia, to krok w dobrym kierunku. Obostrzenia nie wystarczą jednak, by powstrzymać kwitnącą suplementomanię.
- Przekaz reklamowy z łatwością można skonstruować w taki sposób, żeby nie zawierał fałszywych treści i jednocześnie skutecznie zachęcał do zakupu danego preparatu. Przeciętny konsument nie jest przygotowany do podejmowania w tym zakresie racjonalnych decyzji - mówi dr Woroń. - Nie uda się ograniczyć przyjmowania suplementów bez edukacji, bez uświadomienia Polakom, że suplement to nie lek i przekonania ich, że ewentualne braki substancji odżywczych można uzupełnić odpowiednią dietą zamiast tabletką.
iwona.krzywda@dziennik.krakow.pl