Sukces "Końca świata"na Filmach Niezależnych w Wenecji
Film Moniki Pawluczuk zwyciężył na festiwalu w Wenecji.
- Taka nagroda po dwóch latach od premiery „Końca świata” to dla mnie ogromna radość - przyznaje Monika Pawluczuk, pochodząca z Białegostoku reżyserka i autorka filmów dokumentalnych. - Kiedy otrzymuje się nagrody przyznawane przez jury lub publiczność, wiadomo, że nie stoją za nimi pieniądze, tylko ludzie. I to jest właśnie piękne i najbardziej cieszy, bo pokazuje, że film przypadł im do gustu - dodaje.
„Koniec świata” to film dokumentalny, wyprodukowany w 2015 roku. Jego punktem wyjścia (a także elementem spajającym przedstawione sytuacje) jest nocna audycja radiowa, podczas której miał nastąpić koniec świata. Prowadzący pyta słuchaczy o ich osobisty koniec świata, a oni zwierzają się mu nawet z najbardziej intymnych sytuacji.
Film w ciągu swojego życia zdobył 13 prestiżowych nagród m.in. na festiwalach: Hot Springs, Short Waves Festival, Międzynarodowym Festiwalu Filmów Krótkometrażowych „żubrOFFka”, Festiwalu Filmowym „Tofifest” i Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych o Prawach Człowieka „Docudays UA”.
„Koniec świata” był także kwalifikowany do Oskara. W jego promocję włączyło się wówczas Białystok, które wsparło reżyserkę finansowo.
- „Koniec świata” nie miał jednak szansy na zwycięstwo, ponieważ festiwal promuje tematy atrakcyjne politycznie i zrozumiałe mainstreamowo. Jednak skoro otrzymaliśmy oskarową kwalifikację, postanowiliśmy podjąć walkę i spróbować swoich sił - wskazuje Monika Pawluczuk.
Kilka dni temu „Koniec świata” otrzymał nagrodę dla najlepszego krótkiego filmu dokumentalnego podczas Festiwalu Filmów Niezależnych w Wenecji. Wydarzenie odbyło się po raz drugi.
Film pochodzącej z Białegostoku reżyserki rywalizował z czterema innymi dokumentami. I wygrał. O jego fenomenie świadczy również to, że ludzie cały czas chcą go oglądać. Film bowiem zjeździł już całą Polskę, państwa europejskie i dotarł nawet do Stanów Zjednoczonych. Natomiast niedługo zostanie wyświetlony w Bułgarii i Czechach.
- Temu filmowi zawdzięczam to, że cały czas poznaję wspaniałych ludzi o podobnej wrażliwości do mojej - przyznaje reżyserka. - Jednak motywację do życia i działania filmowego daje mi wewnętrzny drive, który tkwi we mnie od zawsze. Żadna nagroda nie jest w stanie nakłonić mnie do pracy, chociaż sprawia mi ogromną radość. Poza tym, to nie ona jest najważniejsza, a całe życie filmu i to jak długo ono trwa - dodaje.
Obecnie Monika Pawluczuk przygotowuje projekt dotyczący Korei Południowej.