Studenci w kryzysie trafiają pod skrzydła SOWY

Boją się, że popełnili życiowy błąd i źle wybrali kierunek edukacji, nie radzą sobie z presją, mierzą się z lękiem, depresją, myślami samobójczymi. W ciągu zaledwie ośmiu miesięcy Studencki Ośrodek Wsparcia i Adaptacji (SOWA) Uniwersytetu Jagiellońskiego objął opieką 371 osób.

Studiuję medycynę. Śpię po 2h z nerwów, budzę się w nocy. Schudłam z 4 kg. Totalnie nie wchodzi mi nauka anatomii, paraliżują mnie ćwiczenia w prosektorium, bo nic nie widzę, żadnych struktur. Moja grupa jest grupą cyborgów. Siedzą całymi dniami nad atlasem. Nie wiem, co robić, czuję się jak na prochach. Sama myślałam, żeby zacząć brać coś na uspokojenie. Walczyłam długo, żeby dostać się na te studia, a teraz mnie to paraliżuje - pisze na jednym z internetowych forów poświęconych zaburzeniom psychicznym 21-letnia studentka kierunku lekarskiego. „Nie radzę sobie z presją, jaka jest na uczelni. Te studia były moim marzeniem odkąd pamiętam, a teraz nie potrafię za żadne skarby zmusić się do nauki. Nie widzę za bardzo dla siebie miejsca w życiu, nie mam pomysłu, co robić po studiach. Czasem łapię się na dziwnych myślach. Może nie są to jeszcze myśli samobójcze, ale chyba blisko… Znajomi pytają, co mi jest, co się stało, nie wiem co odpowiedzieć, bo przecież nic takiego, co tłumaczyłoby moje zachowanie, mój stan, w sumie się nie wydarzyło” - opisuje inna.

Tuż przed ostatnią wigilią w jednym z krakowskich akademików portier znalazł ciało 21-letniego studenta. Przeprowadzona sekcja zwłok potwierdziła, że chłopak sam odebrał sobie życie. Wcześniej zmagał się z depresją. Z danych gromadzonych przez policję wynika, że tylko w ub. roku w całym kraju samobójstwo popełniły 344 osoby w wieku 19-24 lat. Nieskutecznie próbowało odebrać sobie życie ponad 800 kolejnych młodych Polaków.