Wiele się zmieniło przez ćwierć wieku działalności straży miejskiej. Na alarmowy numer 986 można teraz dzwonić przez całą dobę. Od pół roku czuwa przy nim Dyżurny Techniczny Miasta.
To nie Prima Aprilis, stargardzka straż miejska działa od 1 kwietnia!
- Na podstawie Uchwały Rady Miejskiej Nr XLI/219/92 z dnia 10 marca 1992 r. w sprawie utworzenia Straży Miejskiej miasta Stargardu Szczecińskiego i Zarządzenia Nr 6/92 Prezydenta Miasta Stargardu Szczecińskiego, którym wówczas był Waldemar Gil, powołano z dniem 1 kwietnia 1992 roku Straż Miejską miasta Stargardu Szczecińskiego - informuje Wiesław Dubij, komendant Straży Miejskiej w Stargardzie. - SM była w strukturach Urzędu Miejskiego przy Wydziale Ochrony Środowiska.
Mają trzeciego dowódcę
Pierwszym komendantem był Andrzej Silicki, który wziął udział w jubileuszowej gali.
- Początkowo Straż Miejską w Stargardzie tworzył trzynastoosobowy skład zajmujący trzy pomieszczenia w budynku urzędu miejskiego - wspomina Wiesław Dubij. - Po roku funkcjonowania siedzibę SM przeniesiono na ul. Warszawską 9a i zwiększono stan do 25 etatów. Natomiast w 1999 r. straż doczekała się swojej komendy przy ul. Warszawskiej 16, gdzie funkcjonuje do dziś w 24 osobowym składzie. W tym jest 22 pracowników mundurowych.
Drugim komendantem stargardzkich strażników miejskich, w latach 1997-2001, był nieżyjący już Mieczysław Waw-rzyszko. Od lutego 2001 roku do dziś komendantem jest Wiesław Dubij, którego zapytaliśmy o najważniejsze momenty w 25-letniej historii SM.
- Momentem przełomowym było wejście w życie ustawy o strażach gminnych z dnia 29 sierpnia 1997 roku, która regulowała funkcjonowanie straży i na podstawie której wchodziły różne akty wykonawcze w formie rozporządzeń - podkreśla Wiesław Dubij. - Dawało to jasne podstawy prawne dla funkcjonowania naszej formacji. Obecnie w SM Stargard, przez 24 godziny na dobę, działa Dyżurny Techniczny Miasta. Przyjmuje zgłoszenia i prowadzi monitoring wizyjny miasta z dziewięciu kamer.
O przyszłość stargardzcy strażnicy mogą być spokojni.
- Samorząd miejski zawsze był ogromnym zwolennikiem straży miejskiej - deklaruje Rafał Zając, prezydent Stargardu.
Były zięć z młotkiem
Z okazji jubileuszu przyznano złote medale za 25-lecie służby w Straży Miejskiej w Stargardzie: Annie Pietrowskiej, Waldemarowi Łukszy i Andrzejowi Witowi. Zapytaliśmy o ich służbę.
Anna Pietrowska wyznaje, że bardzo lubi swoją pracę.
- Na początku pracowało się spokojniej, było mniej interwencji, z roku na rok jest ich coraz więcej - opowiada Anna Pietrowska. - Praca jest przyjemna, tylko ludzie są różni. Bardzo mi miło, gdy ktoś za coś mi dziękuje, gdy cieszy się, że to ja odbieram telefon alarmowy. Mam tylko 4 lata do emerytury, ale chciałabym pracować dłużej, bo robię to, co lubię.
Waldemar Łuksza wspomina, że na początku na strażników miejskich mieszkańcy patrzeli, jak na jakichś kosmitów w granatowych garniturach.
- Byli zaskoczeni i zaciekawieni, kim jesteśmy - zapewnia Waldemar Łuksza. - Lubię tę pracę. Codziennie dzieje się coś innego, nie ma monotonii. Poznaje się bardzo wielu ludzi.
Andrzejowi Witowi ćwierć wieku przepracowane w straży miejskiej szybko minęło.
- Raz było ciężko, raz lekko i troszkę już jest rutyna, ale generalnie wciąż tę pracę lubię - nie ukrywa Andrzej Wit. - Najbardziej za to, że mogę komuś pomóc i wtedy moja praca jest pozytywnie odbierana. Do emerytury mam jeszcze 15 lat i chciałbym je przepracować w straży miejskiej. Najbardziej utkwiło mi w pamięci nietypowe zgłoszenie sprzed kilku lat. Specjalnie ze Stanów przyleciał do Stargardu były zięć i zaatakował teścia młotkiem.