Straż do poprawki pod rządami Meggera
Nowy komendant straży miejskiej w Chojnicach ma tylko rok, by uzasadnić, że straż jest OK.
Arkadiusz Megger jest komendantem straży miejskiej dopiero od kilku dni, ale już musi mieć program naprawczy, żeby ta formacja zaczęła inaczej działać. Po co? Ma być inaczej postrzegana przez mieszkańców, ba, najlepiej byłoby, aby ją polubili i w zapowiadanym przez burmistrza referendum wypowiedzieli się za rok za jej pozostawieniem w mieście.
Czy to jest w ogóle możliwe, skoro gminne straże to teraz chłopiec do bicia i skoro jest tendencja, by je likwidować? Megger uważa swoje zadanie za trudne, ale nie niemożliwe, skoro zgodził się pełnić funkcję komendanta po zdymisjonowanym Tadeuszu Rudniku.
Pod względem merytorycznym zamierza w większym stopniu rozwinąć pozostające obecnie w cieniu funkcje - profilaktyczno-edukacyjną i pomocową. Co do tej drugiej, to jest ona na porządku dziennym, bo strażnicy - to przykłady podane przez Meggera - wyciągają np. kawki z komina i pomagają w naprawie uszkodzonego zamka w drzwiach, czyli reagują na zgłoszenia mieszkańców. Ta pierwsza jest jeszcze na razie pod znakiem zapytania. - Dajcie mi trochę czasu - rozkłada ręce nowy komendant. - Muszę pomyśleć, jak ma to wyglądać.
Ale w życie wchodzi już restrukturyzacja straży. Na czym ma polegać? Dwóch strażników w cywilu trafi do wydziału komunalnego, trzech - do wydziału administracji. Ci pierwsi będą mieli w swojej gestii strefę płatnego parkowania, drudzy - ochronę ratusza. Ten zabieg odchudzi koszt funkcjonowania straży o 400 tys. zł rocznie. Nowy komendant zapowiada też, że jeśli się nawet ktoś z jego załogi wykruszy, to nie będzie przyjmował nikogo do pracy. Na dziś stan jest więc taki, że ma do dyspozycji 18 mundurowych i dwie osoby z administracji.
Nowinka to wprowadzenie stałej grupy „dzielnicowych”. Będzie ich pięciu, każdy otrzyma rewir obejmujący dwa samorządy i będzie miał za zadanie znać go jak własną kieszeń, rozmawiać z ludźmi i reagować na ich problemy. Mają mieć kontakt z zarządami osiedli, chodzić na zebrania, współpracować ze szkołami itp. Być blisko!
Nadal strażników będzie można spotkać na patrolu. Przez siedem dni w tygodniu - od godz. 7 do 23. Będą reagować na wykroczenia, przyjmować zgłoszenia od mieszkańców. A tych nie brakuje.
- Do 10 stycznia od początku miesiąca mieliśmy 100 zgłoszeń - mówi Megger.
Patrole będą miały kamerki. To w związku z ewentualnymi skargami na złe traktowanie obywateli przez te służby.
Nadal straż będzie się zajmowała monitoringiem. Ale nie będzie już korzystała z czterech aut. Jedno odda do schroniska dla zwierząt, drugie - do wydziału komunalnego.