Strajk nauczycieli. Bydgoskim szkołom i przedszkolom grozi chaos?
Nerwy rodziców i uczniów, niepokój dyrektorów, pytania o zapewnienie opieki dzieciom, organizację egzaminów gimnazjalnego i ósmoklasisty. I tak do ostatniej chwili. Bydgoskie przedszkola i szkoły stają w obliczu strajku nauczycieli. Jaka będzie jego skala, przekonamy się w poniedziałek (8 kwietnia).
- Nie zrezygnujemy z naszych żądań - mówił nam w niedzielę (7 kwietnia) w południe bydgoszczanin Sławomir Wittkowicz, przewodniczący Branży Nauki, Oświaty i Kultury Forum Związków Zawodowych przed wieczornymi negocjacjami z rządem. - Prawdopodobny scenariusz jest taki, że strajk będzie, a negocjacje będą się toczyć swoją drogą.
Trudny poniedziałek
Te słowa nie zapowiadały nic dobrego. I stało się. ZNP i FZZ nie podpisały porozumienia z rządem. Zdecydowała się na to tylko oświatowa Solidarność.
Dyrektorzy bydgoskich szkół i przedszkoli szykują się zatem na trudny poniedziałek. - W piątek, tak jak zalecał kurator oświaty, taktownie zapytałam, kto z pracowników będzie u mnie strajkował - mówi Arletta Popławska, dyrektor SP nr 32. - Okazało się, że wszyscy. Część zapowiada urlopy na żądanie. Zostaję bez woźnego, sekretariatu, tylko z 2 księżmi. Na jednego opiekuna z przygotowaniem pedagogicznym może przypadać 25 osób. Jeśli do świetlicy przyjdzie więcej uczniów, będę odmawiała przyjęcia, bo priorytet to bezpieczeństwo dzieci. Gdybym nie trzymała się przepisów i więcej dzieci przypadłoby na jednego opiekuna, a w tym czasie dziecku coś by się stało, poniosłabym konsekwencje prawne.
Ratusz nie wyklucza, że w razie dużej liczby strajkujących nauczycieli, w niektórych placówkach zajęcia trzeba będzie zawiesić. Z kolei MEN twierdzi, że strajk nie jest powodem do odwołania zajęć i nie może być przyczyną zamknięcia placówek. W razie odmowy opieki chce, by rodzice donieśli o tym organowi prowadzącemu i kuratorowi.
Apel do rodziców
Rodzice są skołowani. Biorą urlopy, liczą na pomoc rodziny, chcą zabrać dzieci do pracy, ale wielu załamuje ręce, bo takich możliwości nie ma. Jeszcze trudniej może być w środę (10 kwietnia). W szkołach ma się wtedy rozpocząć 3-dniowy egzamin gimnazjalny!
Dyrektorzy bydgoskich przedszkoli i szkół zapowiadają, że w poniedziałek skoro świt stawią się w pracy. Tego dnia dowiedzą się dopiero, ilu nauczycieli rzeczywiście przystąpi u nich do strajku. Od tego będzie zależało, czy uda im się zorganizować pracę w placówkach podczas protestu pedagogów, czy nie.
W publicznym Przedszkolu nr 66 poparcie dla akcji strajkowej wyniosło 77 proc. - Poprosiłam już rodziców, aby zapewnili opiekę dzieciom w pierwszym dniu strajku - mówiła nam w piątek Alina Nejman, dyrektorka placówki. - Wiem tylko tyle, że kuchnia będzie pracować normalnie, ale ilu nauczycieli będę miała do dyspozycji, to wielka niewiadoma.
O nieposyłanie dzieci 8 kwietnia do szkoły zaapelował również do rodziców Leszek Gozdek, dyrektor SP nr 60. - W szczególnych przypadkach rodzice najmłodszych dzieci, którzy nie mają możliwości zapewnienia im opieki, mogą przyprowadzić swoje pociechy do świetlicy - czytamy na stronie szkoły. - W pierwszym dniu strajku postaramy się skoordynować nasze działania w taki sposób, by bez przeszkód działała świetlica szkolna, a od środy zostały przeprowadzone egzaminy gimnazjalne, a następnie ósmoklasisty.
Wskazówki od kuratora
Choć wielu rodziców bydgoskich przedszkolaków i uczniów solidaryzuje się z nauczycielami, to są też tacy, którzy denerwują się, bo nie mają z kim zostawić swoich pociech. - Moje dzieci uczą się w SP nr 31. Nie mogę zabrać je do pracy. Co mam teraz zrobić? - załamuje ręce jedna z mam.
Dla dyrektorów szkół wielkim wyzwaniem w sytuacji strajku są egzaminy (10-12 kwietnia gimnazjalny, 15-17 kwietnia ósmoklasisty), a konkretnie obsada zespołów nadzorujących. W piątek resort edukacji zaapelował do osób posiadających kwalifikacje pedagogiczne, by zgłaszały się do kuratoriów w całym kraju.
- Tworzymy już taką listę - mówi Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty. - Kontakty do wizytatorów są na naszej stronie internetowej. Egzaminy będą, ale nie mogę zagwarantować rodzicom, że na 100 procent w każdej szkole. Egzamin gimnazjalny raczej nie jest zagrożony, bo tych uczniów jest mniej. Jednak, gdy strajk potrwa dłużej, problem może być z egzaminem ósmoklasisty. W szkołach klas VIII jest więcej.
Kurator poinformował też dyrektorów, że istnieje możliwość przeprowadzenia egzaminu na terenie innej szkoły. Jednak wcześniej trzeba o tym poinformować uczniów i rodziców. Zaznaczył również, że osoby z przygotowaniem pedagogicznym niezatrudnione w szkole, które chciałyby dołączyć do zespołów nadzorujących, można powołać np. na zasadzie wolontariatu (nieodpłatnie) lub zawierać z nimi np. umowy zlecenie.
- Kto miałby im wtedy zapłacić? - mówi jedna z dyrektorek bydgoskiej podstawówki. - Ja pieniędzy nie mam. Jest też inna kwestia, czy taka osoba np. nie była karana, ma ważne zaświadczenie lekarskie, etc.
Nauczyciele zdeterminowani
W Bydgoszczy na 110 placówek publicznych, które weszły w spór zbiorowy, aż 101 zadeklarowało udział w strajku. W tym było pięć ze stuprocentowym poparciem dla strajku.
- To pokazuje jak bardzo nauczyciele są zdeterminowani - mówi Mirosława Kaczyńska, prezes Oddziału ZNP Bydgoszcz. - Sposób, w jaki rząd podszedł do negocjacji może jeszcze bardziej zmobilizować nauczycieli do strajku, bo poczuli się zlekceważeni.