- Jeśli ktoś mówi, że u niego w szkole nie ma problemu z dopalaczami, to kłamie - stwierdza W. Krukowski. Policja i sanepid w powiecie nowosolskim szykują kolejne akcje, aby nie dochodziło do niebezpiecznych zatruć.
- Kiedy rozmawiam z uczniami sam na sam są otwarci. Chwalą się, że jeden połknął to inny tamto. Z moich obserwacji wynika, że problem z dopalaczami wciąż istnieje - stwierdza Magdalena Karpińska z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Nowej Soli, która prowadzi zajęcia z młodzieżą.
To nie są dropsy
Sanepid nie miał przerwy w akcjach profilaktycznych i również podczas wakacji w ośrodkach wypoczynkowych organizowane były spotkania z kolonistami. Wyjaśniano, jak bardzo dopalacze są niebezpieczne dla zdrowia i życia człowieka. Wraz z początkiem roku szkolnego zaczęły się przygotowania do kolejnych działań. Od października pracownicy sanepidu będą odwiedzać uczniów szkół, z którymi już współpracują. Są otwarci także na kontakt z kolejnymi placówkami.
- Wyjaśniamy młodym osobom, z czym mogą mieć do czynienia podczas różnych kontaktów młodzieżowych. Mówimy, że to co mogą dostać, to nie są jakieś zwykłe tabletki czy dropsy, ale bardzo niebezpieczne substancje - podkreśla M. Karpińska. Pracownicy sanepidu chcieliby docierać już do sześcioklasistów, którym ta wiedza też jest potrzebna. Temat ten jest sygnalizowany na zebraniach z rodzicami. W tym roku szkolnym do uczniów i rodziców docierać będą dedykowane do nich ulotki z najważniejszymi informacjami na temat dopalaczy.
Problem w każdej szkole
Wiesław Krukowski, dyrektor Zespołu Szkól w Otyniu podkreśla, że jeśli ktoś mówi, że w jego szkole nie ma problemów z dopalaczami, to kłamie. - Ten problem jest wszędzie. My cały czas monitorujemy sytuację. Nie mogę ręczyć, że nikt nie bierze, ale takiego przypadku nie wykryliśmy. Nie przestajemy jednak organizować różnych akcji, aby uświadamiać młodzieży zagrożenie - wyjaśnia dyrektor. Z kilku stron młodzież ze szkół w powiecie nowosolskim będzie dostawać informacje, które mają ochronić ich życie.
Ten problem jest wszędzie. My cały czas monitorujemy sytuację
Film o zmarłych
Gotowy jest Wojewódzki Program Antydopalaczowy „Dopalam się sobą”. Adresatami będą uczniowie wybranych klas szkół ponadgimnazjalnych oraz wszystkie trzecie klasy gimnazjalne. Specjalista do spraw nieletnich oraz policjanci rewiru dzielnicowych będą prowadzić w szkołach spotkania na temat środków odurzających. Powiedzą o skutkach ich zażywania i karach, jakie grożą za ich zażywanie i rozprowadzanie.
- Apelujemy i ostrzegamy młodzież, aby nie kupowała i nie zażywała tych substancji. Producenci i sprzedawcy dopalaczy kierują się przede wszystkim zyskiem, za nic mając ludzkie życie. Na zajęciach policjanci pokażą film o następstwach przyjmowania dopalaczy. W tym materiale wypowiadają się młodzi ludzie, którzy w oparciu o własne doświadczenie, przestrzegają przed ich zażywaniem, ponieważ właśnie przez dopalacze potracili przyjaciół oraz członków rodziny - wyjaśnia sierżant Justyna Sęczkowska z komendy powiatowej policji w Nowej Soli.
Apelujemy i ostrzegamy młodzież, aby nie kupowała i nie zażywała tych substancji
Są przepisy na handlarzy
Prokurator rejonowy Łukasz Wojtasik podkreśla, że to nie jest tak, że organy ścigania są w sprawie dopalaczy bezradne i przypomina, że jest w Kodeksie karnym przepis, który umożliwia karanie handlarzy dopalaczami. To art. 160, paragraf 1. Odpowiedzialności karnej podlega ten, kto powoduje zagrożenie dla życia lub zdrowia innej osoby. - Jeśli uda się udowodnić, że sprawca udziela dopalacza, a zazwyczaj tak jest, możemy go oskarżyć z tego artykułu - stwierdza prokurator Wojtasik. Policja o takich przypadkach najczęściej dowiaduje się ze szpitala, gdzie trafiają młode osoby z objawami, które wyglądają na zatrucie dopalaczami. W tym roku prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko mieszkańcowi Poznania, od którego młody mieszkaniec Nowej Soli nabył dopalacze.