Stop dla szkodliwego plastiku. W walce o czystą planetę
O tym, że trzeba walczyć o naszą planetę, wiedzą już właściwie wszyscy. Segregujemy śmieci, jemy coraz mniej mięsa, nie kupujemy niepotrzebnych ubrań, staramy się nie korzystać z plastikowych kubeczków, widelców czy torebek. I dobrze, bo teraz zapłacimy za nie kilkadziesiąt groszy więcej
Plastikowe kubki? Widelczyki? Foliowe reklamóweczki? Nie. A jeśli tak, to za minimalną opłatą. Walka ze zmianami klimatycznymi staje się faktem i powoli zaczniemy ją odczuwać. Inna rzecz, że ekologiczna świadomość Polaków jest znacznie większa niż jeszcze kilka lat temu. Większość z nas segreguje śmieci, oszczędza wodę i energię. Martwi się o to, na jakiej planecie przyjdzie żyć przyszłym pokoleniom, i wie, że to zależy także od nas samych.
Anna, 44 lata: trójka dzieci, mąż, niewielki dom pod Warszawą. Z wykształcenia lekarz pediatra, pracująca w zawodzie.
- Ekologia zawsze była dla nas w rodzinie ważnym tematem. Mamy świadomość, jak ważne jest dbanie o środowisko, nasze dzieci także, bo o pewnych sprawach rozmawiamy z nimi od małego. Uczymy określonych zachowań - opowiada. Co można powiedzieć małemu dziecku o szanowaniu świata? O, bardzo wiele. Choćby to, że nie należy zaśmiecać lasów i ulic, że papier trzeba wrzucić do czerwonego, a plastik do zielonego kosza, że wychodząc z pokoju czy łazienki, trzeba zgasić światło i zakręcać wodę po każdym myciu rąk czy owoców.
- To są podstawy, o których nasze dzieci wiedzą. Razem z mężem też staramy się żyć rozsądnie: jemy mięso dwa, trzy razy w tygodniu, nie kupujemy ubrań, jeśli nie są nam potrzebne, w ogóle jesteśmy przeciwnikami kupowania czegoś dla samego faktu kupowania. Staramy się ograniczyć ilość plastiku obecnego w domu, oszczędzamy energię i wodę - wylicza Ania: niewysoka, szczuplutka, bardzo energiczna.
Mówi, że żyją tak od lat, bo pewne sprawy zawsze wydawały im się oczywiste.
- Dzisiaj mówi się o nich więcej i częściej, może stąd, przynajmniej z moich obserwacji wynika, że świadomość ekologiczna Polaków jest większa. Pytanie, czy nie zaczęliśmy dostrzegać problemu zbyt późno - wzrusza ramionami.
Nawet jeśli tak, to powoli przestajemy być bezczynni. 1 stycznia 2024 roku wszedł w życie podatek od plastiku. To efekt wdrożenia do porządku prawnego postanowień dyrektywy Rady UE oraz Parlamentu Europejskiego 2019/904 z dnia 5 czerwca 2019 roku.
Nie wchodząc w prawne szczegóły, zgodnie z rozporządzeniem zapłacimy 20 groszy więcej, jeśli zamówimy napoje w plastikowych kubkach, tyle samo za plastikowe pokrywki i wieczka. 25 groszy będzie nas kosztować pojemnik stosowany do pakowania żywności, dodatkową opłatą objęte będą także pojemniki na żywność typu fast food. Kolejne z rozporządzeń, które weszło w życie 1 stycznia 2024 roku, reguluje kwestię stawek opłaty na pokrycie kosztów zagospodarowania odpadów powstałych z produktów jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych. Za 1 kg takich „śmieci” przedsiębiorca, który wprowadził je do obiegu, zapłaci 10 groszy. 1 grosz doliczany będzie za sztukę wyrobów tytoniowych z filtrami zawierającymi tworzywa sztuczne, do sztuki chusteczek nawilżanych i balonów.
Przepisy trzeciego rozporządzenia regulują stawki opłat produktowych dla poszczególnych rodzajów opakowań. Opłata produktowa to rodzaj opłaty ekologicznej, która jest nakładana na przedsiębiorcę, który wprowadza do obrotu pewne produkty.
- Formalnie podatek od plastiku płacą przedsiębiorcy, którzy wprowadzają te odpady z tworzyw sztucznych na rynek. To są opłaty za pojemniki na napoje, ale też na jedzenie z sieci fast food - niezależnie czy z opakowań plastikowych korzystamy na miejscu, czy w lokalu - mówił w Polskim Radiu Szymon Bujalski, dziennikarz i autor profilu „Dla klimatu”. - Docelowo ma to służyć temu, by uzyskiwać pieniądze, by system gospodarowania odpadami w Polsce usprawniać i ograniczać ilość odpadów na rynku. Kolejny cel to zwiększenie odzysku zużywanych materiałów - dodał.
Właściwie powinniśmy się cieszyć - na początku XXI wieku poziom recyklingu w naszym kraju wynosił jedynie 2-3 procent, dziś to niemal jedna trzecia. Tyle tylko, że generujemy też znacznie więcej odpadów.
Ile? Rocznie każdy mieszkaniec Europy i Ameryki Północnej „produkuje” około 100 kg śmieci z samego tylko plastiku. Eksperci ONZ szacują, że za 4 lata może to być już nawet 140 kg. Przez te odpady co roku w wodach całego świata giną miliony zwierząt. Ale też według szacunków organizacji ekologicznych dzisiaj w oceanach dryfuje około 100 milionów ton plastiku. Przykładem może być Great Pacific Garbage Patch, niektórzy mówią „śmierdząca wyspa”, która rozciąga się na Oceanie Spokojnym pomiędzy Hawajami a Kalifornią. Prawdopodobnie jest dwa razy większa niż powierzchnia Teksasu. US Navy szacuje, że ilość pływających tam odpadów może wynosić nawet 3 mln ton.
Jak plastik dostaje się do oceanów? W bardzo prosty sposób: foliowe torby, butelki są zdmuchiwane z wysypisk śmieci, potem wraz z nurtami rzek trafiają właśnie do wód opływających lądy.
Problem jest poważny, bo szacuje się, że czas rozkładu plastiku wynosi od 20 do nawet 1000 lat w zależności od rodzaju materiału, budowy i wielkości. Dla przykładu plastikowa torba potrzebuje na rozkład 20 lat, słomka - 200. Plastikowa butelka, według WWF, rozkłada się około 450 lat! Nic więc dziwnego, że Unia Europejska wypowiada plastikowi wojnę.
Jan, 74-letni emeryt z wykształceniem biologicznym. Od lat martwił się tym, jak wygląda przyroda wokół niego, i zawsze powtarzał, że kiedy był młody, wyglądała lepiej. Pan Jan jest zapalonym grzybiarzem, dużo czasu spędza i spędzał w lesie, widział, co się w nich działo, czasami spotykał w pobliskich zagajnikach regularne wysypiska śmieci.
- Odetchnąłem z ulgą, kiedy wreszcie wprowadzono segregację śmieci - przyznaje. Uchodzi w domu za specjalistę w tej dziedzinie. W niektórych opakowaniach zbudowanych z folii i papieru potrafi oddzielać jedno od drugiego. Jeśli wnukowie nie wiedzą, do jakiego kosza wrzucić odpadki, biegną do dziadka - on zawsze wie.
- Bardzo się martwię tym, co dzieje się z naszą planetą. Chciałbym, żeby dobrze żyło się na niej przyszłym pokoleniom. Czasami myślę sobie, że te susze i upały, które nas ostatnio nawiedzają, to taki okres przejściowy, że to minie i aż tak wielkich zmian klimatycznych nie będzie - mówi z nadzieją w głosie.
Oszczędza też energię i wodę. Jeśli myje owoce czy warzywa, w każdym razie, jeśli do mycia nie używa substancji chemicznych, podlewa potem tą samą wodą ogródek. Martwi go niski poziom wód gruntowych, wyschnięte koryta rzek.
- Tylko od nas zależy, jak nasza planeta będzie wyglądać za dekadę czy dwie - nie ma wątpliwości.
Rzeczywiście także badania pokazują, że ekologiczna świadomość Polaków jest znacznie większa niż jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu. Ponad 96 procent respondentów deklaruje, że regularnie segreguje odpady. Według 94 procent badanych zmiany klimatu to ważny albo bardzo ważny problem. Ponad trzy czwarte mieszkańców Polski jest skłonnych wydać więcej na „czystą” energię, a blisko sześciu na dziesięciu planuje zmienić swój piec na bardziej ekologiczne źródło energii - to tylko niektóre wyniki badań dotyczących świadomości i zachowań ekologicznych Polaków przeprowadzonych w październiku 2020 roku dla Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Celem badań było poznanie naszego stanu wiedzy, zainteresowań i postaw wobec największych wyzwań dla Polski dotyczących problemów środowiska naturalnego oraz jego ochrony. Respondenci poproszeni o wskazanie trzech dziedzin, w których nasz kraj ma najwięcej problemów do rozwiązania, głównie podawali ochronę środowiska - tak wybrało 52 procent Polaków. Zdaniem badanych największym problemem środowiska naturalnego jest zanieczyszczenie powietrza (59 procent), problem odpadów (50 procent) i zanieczyszczenie wód, problemy z wodą (34 procent).
Najczęściej wskazywanym powodem, dla którego warto chronić środowisko, jest troska o przyszłe pokolenia - ten powód wybrało prawie trzy czwarte badanych. Na drugim miejscu znalazła się dbałość i troska o zdrowie człowieka, na trzecim - przyroda jako wartość sama w sobie. Co dziesiąty respondent wskazał oszczędność i względy ekonomiczne.
W opinii badanych stan środowiska w największym stopniu zależy od aktywności każdego z nas (69 procent). Z kolei najbardziej popularnymi źródłami informacji o środowisku naturalnym są internet (72 procent), telewizja (65 procent) i prasa (27 procent).
Także z badania IBRiS zrealizowanego na zlecenie Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej w 2022 roku wynika, że Polacy mają świadomość swojego wpływu na zmniejszenie zmian klimatu.
Aż 87 procent badanych przyznało, że za zmiany klimatu odpowiedzialny jest przede wszystkim człowiek. Zdecydowana większość (82 procent) zadeklarowała, że przykłada dużą wagę do troski o środowisko naturalne. Aż 75 procent respondentów uważa, że działania pojedynczego człowieka, takie jak chociażby oszczędzanie energii elektrycznej, mają pozytywny wpływ na środowisko naturalne i zmniejszenie zmian klimatu. 13 procent badanych nie zgodziło się z tym stwierdzeniem, a 12 procent nie miało zdania. Najchętniej zgadzały się z nim osoby młode (ok. 80 procent wśród osób do 49. roku życia), a najrzadziej osoby w średnim wieku - tylko 56 procent twierdzących odpowiedzi w grupie 50-59 lat. Potencjalny wpływ swoich działań na powstrzymanie zmian klimatu widzą częściej osoby z wyższym wykształceniem (83 procent wskazań) i mieszkańcy wielkich miast (84 procent pozytywnych odpowiedzi).
Ola, 22 lata, studentka iberystyki. Środowisko zawsze miało dla niej ogromne znaczenie. Już jako mała dziewczynka uwielbiała zwierzęta i to naprawdę wszystkie. Nie miało dla niej znaczenia, czy to pies sąsiadki, jej własny kot czy jaszczurka w Bieszczadach. Kiedy trochę dorosła, zaczęła brać udział w różnych akcjach proekologicznych - na przykład w ramach wolontariatu zbierała śmieci w lasach.
- Później, będąc w gimnazjum i liceum, poczułam, że chcę robić więcej. Przerzuciłam się na kupowanie w tzw. lumpeksach. Początkowo były to pojedyncze rzeczy: koszule, sukienki. Teraz tak przyzwyczaiłam się do kupowania ubrań z drugiej ręki, że większość mojej szafy pochodzi z secondhandów. Kupuję w nich prawie wszystko, z wyjątkiem bielizny i butów. Wiedząc, jak na środowisko i społeczeństwa państw rozwijających się wpływa fast fashion, czułabym się źle, kupując ubrania tylko i wyłącznie w sieciówkach - opowiada
Coraz więcej dowiadywała się o środowisku, o klimacie - w pewnym momencie podjęła decyzję o przejściu na wegetarianizm. Złożyło się na to kilka rzeczy, ale przede wszystkim wiedza o przemyśle mięsnym i tym, jak ten wpływa na klimat, nie mówiąc już o cierpieniu zwierząt. Mięsa nie je od pięciu lat i mówiąc szczerze, w ogóle jej go nie brakuje, podobnie jak ryb. Cały czas spożywa nabiał, ale wie, że w przyszłości będzie go chciała ograniczać lub całkowicie wyeliminować z diety.
- Nie wyobrażam sobie jedzenia krowy czy świni, bo to dla mnie tak samo żyjące stworzenie jak mój pies. W tym samym czasie zrezygnowałam z kosmetyków, które w swoim składzie mają produkty odzwierzęce, lub kosmetyków firm, które testują swoje produkty na zwierzętach. Dotyczy to zarówno kosmetyków do makijażu, jak i pielęgnacyjnych, takich jak szampony. Nie zamierzam wspierać koncernów, które cały czas nie rozumieją, że konieczna jest rezygnacja z tak barbarzyńskich praktyk - tłumaczy. - Zauważyłam, że dużo osób w moim wieku, ale także młodszych, zdaje sobie sprawę z konsekwencji, jakie dla klimatu ma globalny rozwój. Mamy jednak świadomość, że sami świata nie zmienimy, a ten świat wymaga zmian. Konieczne są jednak zmiany systemowe - dodaje Ola.
Jej zdaniem właśnie dlatego młodzi ludzie na całym świecie wychodzą na ulice i apelują do rządzących, by ci podjęli kroki zmierzające do złagodzenia skutków zmian klimatycznych, do których w dużej mierze przyczynił się człowiek. Jej rówieśnicy wiedzą, że jeśli decydenci nie podejmą działań teraz, świat ich dzieci czy wnuków będzie zagrożony.
- Już dzisiaj mamy do czynienia ze swoistymi anomaliami pogodowymi. A drugiej Ziemi dla nas nie ma - wzrusza ramionami Ola.
WWF Polska, przy współudziale portalu Brainly w 2020 roku przeprowadziło badania dotyczące zaangażowania młodych ludzi w działania proekologiczne. W ankiecie mogli wziąć udział uczniowie od pierwszej klasy szkoły podstawowej do ostatniej klasy szkoły ponadpodstawowej. Największą grupę (ponad 80 proc.) stanowiły dzieci w wieku 13-15 lat. Większość z nich zadeklarowała, że segreguje odpady, oszczędza wodę przy codziennych czynnościach. 56 procent młodzieży szkolnej stwierdziło, że w ich domu nie wyrzuca się jedzenia, kupuje się mniej, wykorzystuje się resztki do przyrządzania potraw, korzysta z transportu publicznego, nawet jeśli czasem dojazd samochodem byłby wygodniejszy. Co ciekawe, wiele dzieci przyznało, że w ich rodzinach ogranicza się podróże lotnicze na rzecz lokalnej turystyki, a także wybiera się takie środki komunikacji jak kolej czy autobusy.
Jeszcze większa ekologiczna świadomość panuje wśród młodzieży i młodych ludzi. Badanie Deloitte z 2021 pokazuje, że zarówno Millenialsi (ludzie urodzeni w latach 80. i 90. XX wieku), jak i pokolenie Z (ludzie urodzeni w latach 1995-2010) od dawna naciskają na zmiany społeczne, które mają służyć ratowaniu naszej planety, ale też uważają, że świat znajduje się w decydującym momencie, że trzeba działać natychmiast, bo za chwilę będzie na to za późno.
Może dlatego coraz więcej młodych osób rezygnuje z jedzenia mięsa - 11 stycznia to Międzynarodowy Dzień Wegetarian - coraz częściej kupuje ubrania w lumpeksach.
Ale, jak tłumaczy Ola, Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) obliczył w 2020 roku, że przemysł modowy wytwarza co roku 10 proc. światowych emisji dwutlenku węgla. Co więcej, szacuje się, że rocznie branża zużywa około 1,5 biliona litrów wody. Oprócz tego dochodzą zanieczyszczenia, od odpadów chemicznych po mikrodrobiny plastiku. Według danych zebranych przez Princeton Student Climate Initiative 57 proc. wszystkich wyrzuconych ubrań trafia na wysypiska śmieci. Te z czasem zaczynają się piętrzyć, śmieci są w końcu spalane. W wyniku tego procesu uwalniane są toksyczne substancje, ogromne ilości trujących gazów. Jeśli branża utrzyma swój kurs, to w ciągu dekady o 50 proc. wzrośnie emisja gazów cieplarnianych.
Problemem są także warunki pracy i wiek osób, które szyją te miliony ciuszków wyrzucanych często przez nas po kilku miesiącach. Międzynarodowa Organizacja Pracy w raporcie z 2021 roku podała, że na całym świecie 160 milionów dzieci jest zatrudnionych w zbyt młodym wieku do zbyt ciężkiej lub nielegalnej pracy - w tym 63 miliony dziewczynek i 97 milionów chłopców.
Na zmiany klimatyczne niemały wpływ ma także to, co jemy. Jonatham Safran Foer w swojej książce „Klimat to my. Ratowanie planety zaczyna się przy śniadaniu” pisze, że w skali całego świata 59 proc. gruntów, na których można uprawiać rośliny jadalne, ludzie wykorzystują do uprawy roślin, które są przeznaczone na paszę dla zwierząt hodowlanych.
Jedna trzecia świeżej wody zużywanej przez ludzi trafia do hodowli. Dla porównania, gospodarstwa domowe zużywają jedną trzydziestą tych zasobów. Na każdego człowieka na Ziemi, a jest nas ponad 7 miliardów, przypada około trzydziestu zwierząt hodowlanych. To jednak nie wszystko. Obecnie ludzie zjadają 65 miliardów kurczaków rocznie. Poziom spożycia mięsa i nabiału odpowiada takiej sytuacji, w której pojedynczy mieszkaniec Ziemi w 1700 roku zjadałby rocznie 431 kilogramów mięsa oraz piłby 4542 litry mleka. Istotne jest także wylesianie. Drzewa nazywane są pochłaniaczami węgla, wiadomo - pochłaniają dwutlenek węgla. Około 80 proc. wylesiania jest motywowane chęcią stworzenia gruntów pod uprawę paszy dla zwierząt bądź na pastwiska, tak jest chociażby w Amazonii, zwanej zielonymi płucami Ziemi.
Młodzi ludzie, ale nie tylko oni mają to na uwadze. Żyjemy bardziej ekologicznie, zwracamy uwagę na otaczający nas świat: jemy inaczej, ubieramy się inaczej, inaczej podchodzimy do śmieci, które sami produkujemy - dzisiaj je segregujemy. Najwyższy czas, żebyśmy teraz zapomnieli o plastikowych butelkach, sztućcach czy jednorazowych reklamówkach, które po zakupach natychmiast lądują w domowym koszu. A potem, gdzieś na wysypisku śmieci, w rzece, oceanie rozkładają się dziesiątki, a czasami setki lat.