Start w Krsko, meta w Melbourne
11 turniejów, 253 wyścigi, 15 stałych uczestników i 3 medale na koniec - rozpoczynamy kolejny cykl indywidualnych mistrzostw świata.
A startujemy w Krsko, gdzie w sobotę odbędzie się turniej o Grand Prix Słowenii.
Kandydatów jest piętnastu (stałych uczestników), ale faworytów znacznie mniej. Na plan pierwszy wysuwa się naturalnie obrońca tytułu Tai Woffinden. W cyklu triumfował już dwa razy, w 2013 i 2015 roku. I sam zapowiada, że na tym nie zamierza poprzestać. - Najtrudniejszą rzeczą jest ponoć wygrać rok po roku. To kolejne wyzwanie dla mnie - wyznał. - Wygrałem dwa razy w ciągu trzech lat i ugruntowałem swoją pozycję jako zawodnika ze światowego topu. Zobaczymy, ile jeszcze zdołam osiągnąć. Nie chcę mówić, co planuję na nowy sezon, bo rywale zrobią to samo. Będę pracował dwa razy mocniej niż wszyscy inni. Zobaczycie to na torze - dodał odważnie.
Według bukmacherów Brytyjczyk po raz trzeci sięgnie po złoto. Kurs na wygraną Brytyjczyka jest stosunkowo niski - 3,25. Aż 8 złotych bukmacherzy są skłonni płacić za złotówkę postawioną teraz na mistrzostwo Grega Hancocka, a 9 za wygraną Nicki Pedersena.
Z grona czterech Polaków największe szanse - tu niespodzianka - bukmacherzy dają Bartoszowi Zmarzlikowi (1:15). W przypadku Macieja Janowskiego i Jarosława Hampela płacą po 17 zł, a za złoto Piotra Pawlickiego 26 zł. Trzeba przy tym pamiętać, że Hampel nie wystartuje w Słowenii (w Krsko zastąpi go Fredrik Lindgren), bo wciąż leczy się po poważnej kontuzji i powrót na tor planuje dopiero na drugą rundę IMŚ w Warszawie.
Najmłodsi Polacy ambitnie podchodzą do zadania. - Od kilku miesięcy mam dietetyka i stosuję się do jego zaleceń - mówi Zmarzlik. - Kilka kilogramów już zrzuciłem, teraz ważę 61 kilogramów i myślę, że to jest dla mnie waga optymalna.
Pawlicki przyznaje, że ma lekką tremę. - Próbuję jednak nastawiać się tak, że przede mną sezon jak każdy inny - mówi. - Chociaż rzeczywiście jak czasami pomyślę o Grand Prix to dech mi w piersi zapiera, ale jestem przygotowany. Sam tam awansowałem, nie dostawałem po drodze żadnych prezentów, więc zasługuję na to, żeby tam być - dodaje.
Najmniejsze szanse na wygraną w całym cyklu bukmacherzy dają Chrisowi Harrisowi - oceniają je na 1:251.
Ale statystyki, wyliczenia i rozważania to jedno. Kto jest najlepiej przygotowany do walki zweryfikują dopiero tory. Warto zresztą przypomnieć, że na początku 2013 roku bukmacherzy - oceniając szanse Woffindena na złoto - za jednego funta postawionego na jego triumf w cyklu, oferowali aż 500. A Brytyjczyk został mistrzem świata!