Srebrna drużyna, złote perspektywy
Oceniamy „Anioły”. Liderzy spełnili zadanie. Spodziewaliśmy się więcej po Gomólskim i Przedpełskim.
Jacek Gajewski żałuje, że Hancock nie trafił do Torunia dziesięć lat temu. Dobrze, że jest teraz. Świetne starty, ogromne doświadczenie, szybki sprzęt - to jego największe atuty. Jego średnia spadła o 0,2 pkt, ale wciąż jest 5 zawodnikiem w ekstralidze. Należy także do elitarnego grona sześciu zawodników w ekstra-lidze, którzy potrafią na obcych torach przekroczyć 2 punkty na bieg. Wygrał 39 wyścigów w tym sezonie, tylko 7 razy był ostatni. Amerykanin ma ważny kontrakt na kolejny sezon.
Najlepszy sezon Australijczyka od mistrzowskiego w 2011 roku. Kolejne lata to upadki, potworne kontuzje, o których powoli kapitan drużyny zapomina. W tym sezonie, po raz pierwszy od trzech lat, znalazł się w czołowej dziesiątce najskuteczniejszych zawodników. Dodajmy jednak, że przede wszystkim dzięki meczom na Motoarenie, w których wykręcił średnią 2,6. Wyższą na domowych torach mieli jedynie Bartosz Zmarzlik i Grigorij Łaguta. Od czegoś trzeba jednak zacząć, w kolejnym sezonie Holder równie dobrze może jeździć na obcych torach, co pokazał już w play off. Czy zostanie w Toruniu? Pytanie retoryczne. W skład „Aniołów” wrósł tak, jak Motoarena w krajobraz Bydgoskiego Przedmieścia.
Statystycznie najgorszy sezon od fatalnego 2012. Swoją średnią 2015 z Tarnowa obniżył o 0,25 pkt, w indywidualnym rankingu spadł z 6. na 12. miejsce. Chyba oczekiwaliśmy po Słowaku nieco więcej. Wydaje się, że przez cały sezon był nieco zagubiony na Motoarenie, nie tylko chodziło o problemy z prędkością, ale ze złymi decyzjami w czasie jazdy. Ściągnął na siebie gromy ze strony Przemysława Termińskiego na początku sezonu, od lipca był wyraźnie skuteczniejszy. Na plus trzeba mu zapisać, że jego wyniki na Motoarenie i wyjazdach specjalnie się nie różniły, był pod tym względem najstabilniejszy w składzie. Kolejny plus to waleczność w finale w Gorzowie. Należy mu się kolejna szansa, bo kolejny rok w Toruniu może być dużo lepszy.
Solidny sezon. Pamiętajmy, że „Miedziak” zwykle miał obok siebie piekielnie mocnego Holdera i przynajmniej jednego lidera przeciwnej drużyny. Najważniejsze, że wreszcie sezon bez upadków i kontuzji, wyraźnie uspokoił jazdę. Dajemy „czwórkę”, bo na taką notę zasłużył także w play off. To on był jednym z głównych bohaterów półfinału z Falubazem Zielona Góra, ale on też zawalił mecz finałowy w Gorzowie. W Toruniu bezwzględnie powinien zostać, bo to nasz chłopak, któremu kibice wiele są w stanie wybaczyć.
Niewypał? Może za mocne słowo, ale gnieźnianin tego sezonu nie miał najlepszego, a zakończył go fatalnie: mało fortunnym pożegnaniem z klubem w połowie finału i kiepskimi meczem w Gorzowie. Początek także był słaby, środek sezonu niezły, zapewne w sporej części dzięki dodatkowej motywacji w postaci Artura Mroczki (należy się nagroda za popisowo stracony rok). W sumie jednak Gomólski i tak przeciętną średnią z 2015 jeszcze w tym sezonie obniżył. Gdyby o wynikach decydowała ambicja, pracowitość, byłby w czołówce ekstraligi, Kacper zastosował dietę, inwestował w sprzęt, ale coś nie wyszło. Może większe szanse będzie miał w słabszym zespole?
Zaryzykujemy, że to małe rozczarowanie w tym sezonie. Dlaczego, skoro junior miał czwartą średnią w drużynie? Klęska w turniejach indywidualnych, a co gorsze: brak poprawy w lidze. Średnią ulubieniec kibiców w Toruniu miał niższą niż rok temu (i to znacząco), a to w przypadku juniora nigdy nie rokuje najlepiej. Przedpełski mocno pomagał drużynie na Motoarenie, miał kilka wybitnych meczów, ale już na wyjazdach zaliczył kilka zaskakująco słabych występów. Wydaje się, że w jeździe brakuje mu nieco agresywności, czasami wręcz bezczelności, jakiej ma wiele choćby Bartosz Zmarzlik. Przez to torunianin często daje się przestawiać na torze przez bardziej zdecydowanych rywali. W przyszłym sezonie czeka go trudny debiut w gronie juniorów.
Przed sezonem było kilku pretendentów do miejsca w składzie obok Pawła Przedpełskiego, a Igor był najwyżej trzeci w kolejce za Dawidem Krzyżanowskim i Norbertem Krakowiakiem. Obaj jednak przegrali z ambicjami i własnymi słabościami, a 17-latek zaczął regularnie startować w ekstralidze. Zdobył swoje pierwsze punkty, w kilku biegach zaprezentował bojową postawę. Jeszcze brakuje umiejętności i doświadczenia, ale podstawa do dalszego rozwoju z pewnością jest. Pewny kandydat do juniorskiej pary za rok.