Spotkacie przy Żeromskiego i świętą Włoszkę, i świętego
Odwiedzamy parafię Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski na ul. Staszica w Gorzowie.
Przed laty podczas niedzielnych czy świątecznych mszy świętych kilkaset osób stało w środku, a drugie tyle na zewnątrz. Ks. Roman Harmaciński, jeden z moich poprzedników, postanowił więc rozbudować kościół, aby wszyscy się w nim pomieścili. Powstała nowa część, która służy do dzisiaj - opowiada ks. Grzegorz Polowczyk, proboszcz jednej z liczniejszych gorzowskich parafii - p.w. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski - która mieści się przy ul. Żeromskiego.
Sporej części gorzowian parafia może kojarzyć się z tym, że miała tu powstać nowa katedra. „Miała pomieścić pięć tysięcy wiernych. Historyczne zmiany w Polsce i sytuacja materialna kościoła uniemożliwiły jej budowę, dlatego powstało to, co jest i nie ma szans ani potrzeby, aby obecnie wracać do budowy katedry” – zapisał w 2008 r. w parafialnej kronice ks. Stanisław Starczyński, który jest dziś rezydentem parafii. Na wklejonym do kroniki zdjęciu pokazującym, że kiedyś było tu ogrodnictwo dopisał: „… tu rosły bratki…”.
Dziś bratków przy ul. Żeromskiego nie ma, ale jest równie pięknie i ciekawie. Jeśli nie byliście tu przez lata, możecie być nieco zaskoczeni. Dlaczego?
W miejscu, gdzie miała stanąć katedra, czyli pomiędzy dzisiejszą świątynią a pobliską ulicą, jest sporo miejsca na spacery, medytacje i modlitwy. Otoczone bujną roślinnością, która tłumi hałas pojazdów przejeżdżających ul. Matejki, są tu: plenerowa Droga Krzyżowa, kopia groty maryjnej z Lourdes, a także grota ojca Pio, znanego nie tylko w Kościele stygmatyka.
Ten ostatni święty ma szczególne miejsce w życiu parafian. Od kilku lat działa tu bowiem grupa modlitewna o. Pio. – Zawiązała się, gdy wikariuszem był ks. Marcin Marciniak. Spotyka się ona w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca – opowiada ks. G. Polowczyk, który proboszczem jest tu pięć lat.
Dziś kościół przy ul. Żeromskiego posiada już relikwie tego świętego. Tak samo zresztą jak relikwie św. Weroniki Giuliani. Jej kult upowszechnił tu ks. R. Harmaciński.
Św. Weronika Giuliani urodziła się w 1660 r. Gdy miała 37 lat i była już zakonnicą, otrzymała dar stygmatów. Po trzech latach zniknęły, ale ból w miejscu ran Chrystusa pozostał. Zmarła w 1727 r., a w XIX w. została święt ą.
Pod koniec XX w. z życiorysem św. Weroniki Giuliani zapoznał się ks. Harmaciński. Jej relikwie sprowadził do parafii. Założył też Bractwo Męki Pańskiej. - Staramy się propagować w nim postać tej świętej – mówi należący do Bractwa parafianin Cezary Symonowicz.
Kult świętej jest w parafii tak duży, że dziesięć lat temu bp Adam Dyczkowski ustanowił przy ul. Żeromskiego Sanktuarium Św. Weroniki Giuliani. To jedyne sanktuarium w mieście i okolicy! Jest w jednej z bocznych kaplic tzw. dolnego kościoła.
Dolnego? - ktoś zapyta. Tak! W tym kościele msze i nabożeństwa można odprawiać także w części świątyni, do której po schodach można wejść od strony ul. Kruczkowskiego.
Jak pisał ks. Starczyński, o budowie katedry mowy już nie ma. Nie oznacza to jednak, że parafia nie ma planów.
- Szukamy pomysłu na zagospodarowanie części placu, który przed laty wynajmowaliśmy pod
auto - komis - mówi proboszcz.
- Dbamy też o kościół, który mamy. Niedawno zrobiliśmy odwodnienie – mówi Cezary Symonowicz. Ze swoją parafią „dzieli się” wykształceniem. Jest doktorem inżynierii budownictwa.