8848 metrów, 37 agencji, 380 wspinaczy, 390 Szerpów, 11 ofiar. Wśród klientów w 2019 roku najwięcej Hindusów i Chińczyków. Mount Everest wciąż kusi, a może kusi coraz bardziej. Za 140 tysięcy dolarów możesz dostać namiot z dywanem, ogrzewaniem i cappuccino o każdej porze dnia i nocy. Kto by nie chciał wypić sobie gorącej kawy przed wejściem na Everest
Ile gotowi są zapłacić ludzie za najbardziej ekskluzywne wczasy, które grożą śmiercią?
140 tysięcy dolarów. Taki pakiet oferuje agencja Climbing The Seven Summits. Ale oczywiście możesz wykupić tańszą wersję.
Kto sobie na to pozwala?
Nie chciałabym generalizować i mówić, że wyłącznie zblazowani milionerzy, ale nie oszukujmy się. Na najdroższą ofertę stać wyłącznie bogaczy, jak pewnego biznesmena ze Stanów, którego poznałam w bazie. Po zdobyciu Everestu doszedł do obozu drugiego i tam wezwał helikopter, którym zleciał na dół. Nie chciało mu się przedzierać przez Ice Fall (bardzo trudny i stromy lodowo-śnieżny labirynt).
Jakie miał jeszcze przywileje?
Elegancki ogrzewany namiot, łóżko z pościelą, dywany, jedzenie, jakie sobie zażyczył, świeżo parzoną kawę. Pewnie mógłby dostać też truskawki i szampana.
W dalszej części tekstu dowiesz się:
- Które agencje mają najgorsze, śmiertelne statystyki?
- Kto wybiera najtańsze biura?
- Od kogo zależy decyzja o zawróceniu z ataku szczytowego?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień