Sowy polują na myszy o wiele lepiej niż koty
Natura przygotowała sowy do życia w nocy. Dzięki szlarze z piór słyszą doskonale, a ich specjalna struktura sprawia, że latają bezgłośnie.
Sowy od wieków były symbolem tajemniczości. Głównie dlatego, że to ptaki aktywne nocą, kiedy człowiek widzi bardzo słabo. Ich nocne pohukiwania i bezszelestne przeloty kojarzone były kiedyś z duchami. Tymczasem bliżej niż do istot z zaświatów jest im do mistrzów polowań. Świetnie się do tego przez wieki przystosowały. Jednym z takich przystosowań jest widoczna duża „twarz” sowy, czyli tzw. szlara, która działa jak nasza małżowina uszna i zbiera dźwięki do uszu sowy.
- Słuch, obok wzroku, jest najważniejszym zmysłem sów, szczególnie tych typowo nocnych – mówi Grzegorz Rolik, asystent w opolskim ogrodzie zoologicznym.
Sowy potrafią zlokalizować ofiarę nawet pod grubą warstwą śniegu. Dodatkowo poruszają się bezszelestnie, w czym pomaga im specjalna struktura piór. Kolejną niezwykłością są ich oczy. Duże i zawierające więcej pręcików (odpowiedzialnych za widzenie w ciemnościach) niż czopków (odpowiedzialnych za rozpoznawanie kolorów i widzenie dzienne), sprawiają, że te ptaki dobrze radzą sobie w nocy i w dzień, choć nie rozpoznają kolorów.
- Sowy mają bardzo dobry wzrok, ale niestety nie są w stanie ruszać gałkami ocznymi. Ich głowa jest za to bardziej ruchliwa niż u ssaków i innych ptaków, dzięki czemu pole widzenia zwiększa się do 270 stopni - mówi Grzegorz Rolik.
W świecie ptaków sowy znane są jako rodzice doskonali. W wieku 2-3 lat łączą się w monogamiczne pary, których głównym celem jest jak najlepsze wychowanie potomstwa. Matka, gdy wysiaduje jaja, praktycznie nie opuszcza gniazda. Sowy znoszą jaja do dziupli, rozpadlin skalnych, złamanych pni, gniazd innych ptaków (np. uszatka) lub po prostu na ziemi (np. sowa błotna, czasami puchacz). Jaja pozostają same najwyżej na kilka minut, bo potem samica szybko do nich wraca.
- Wszystko po to, by utrzymać stałą wysoką temperaturę w gnieździe. W tym czasie wyżywieniem rodziny zajmuje się ojciec – opowiada Rolik.
Poluje, a potem przynosi matce do gniazda gryzonie lub owady. Sam je dopiero wtedy, gdy posili się jego wybranka. Prawdziwa harówka zaczyna się dla niego po wykluciu się młodych. Sowy mają od jednego do pięciu niezwykle żarłocznych pisklaków. – Kiedy się pojawią, samiec pracuje jeszcze ciężej.
Teraz do wykarmienia ma nie tylko siebie i samicę, ale też pisklęta. Bywa, że poluje całą dobę, bo młode rosną bardzo szybko i są ciągle głodne – mówi opiekun. Kolejność posilania jest taka: pisklaki, matka, potem, jeśli coś zostanie – ojciec. – Młode sowy opuszczają gniazdo jesienią, wtedy wycieńczeni rodzice mają czas na regenerację, która zresztą nie trwa zbyt długo, bo do grudnia, kiedy zaczynają gody.
W opolskim ogrodzie można oglądać 11 gatunków sów. Kiedyś było ich 13. Sowy żyją też na Bolko. Opolscy ornitolodzy podczas ostatniego liczenia tych ptaków na wyspie zarejestrowali obecność trzech uszatek i dwóch puszczyków. Szacuje się, że na Bolko może żyć od 2 do 3 par puszczyków i 1-2 pary uszatek. – Sowy też bardzo dobrze czują się w pobliżu siedlisk ludzi. Np. pójdźki bardzo lubią drzewa owocowe – mówi Grzegorz Rolik.
Te ptaki są sprzymierzeńcami ludzi w walce z wieloma szkodnikami. Czasem w łapaniu myszy są nawet lepsze od kotów, bo mogą atakować z góry. Na przykład para płomykówek w ciągu roku potrafi upolować nawet 700 gryzoni. Większe sowy mogą polować również na szczury, mniejsze – na ptaki, nietoperze i bezkręgowce.