Smutne świętowanie [komentarz]
Czy wiecie Państwo, jakie dziś święto? Jeśli nie, nie ma powodów do wstydu, bo nie dość, że święto się zdewaluowało, to na dodatek nie bardzo jest co świętować.
Dziś Dzień Europy. Tak, to nie pomyłka. Choć Unia Europejska celebrować będzie 9 maja, dwie dekady wcześniej identyczne święto ustanowiła Rada Europy. Tyle że 5 maja. Tego dnia świętuje cała Europa, ta z Bośnią, Ukrainą, Rosją. A nawet z Turcją, Gruzją, Armenią i Azerbejdżanem (!).
Zupełnie cichutko nadchodzi sobie właśnie w Europie potężna zmiana. Najpóźniej z końcem czerwca Unia wprowadzi bezwizowy ruch dla obywateli Turcji, Ukrainy, Gruzji i Kosowa. Około 127 milionów ludzi uzyska prawo bezwizowego wjazdu i swobodnego podróżowania po krajach Schengen. Stosowny dokument czeka jeszcze tylko na podpisy Komisji Europejskiej. To cena za kryzys imigracyjny, na który Unia nie ma pomysłu (oprócz coraz większych wypłat ze wspólnotowej kasy). Konsekwencje otwarcia granic trudno oszacować. Turcja jest krajem, który nagminnie łamie dziś prawa człowieka. Szacuje się, że co najmniej kilkaset tysięcy tureckich Kurdów miałoby prawo do azylu jako uchodźcy polityczni. Ukraina to kraj znajdujący się ciągle w stanie wojny i na skraju upadłości. Kosowo do dziś nie zostało uznane przez wiele państw na świecie (w tym kilka należących do Unii Europejskiej!), za to powszechnie uznawane jest za europejską stolicę korupcji. A wszystko w sytuacji, gdy Unia od wielu lat nie jest w stanie wymóc ruchu bezwizowego z USA dla kilku swoich członków (w tym Polski).
Unijni urzędnicy wiercą dziurę w kadłubie, który już dziś zalany jest do połowy wodą. W 2004 roku, po wielu wyrzeczeniach, wstępowaliśmy do tej spokojniejszej, bezpieczniejszej Europy. Minęła dekada, a Unia jak gąbka nasącza się wszelkimi problemami tej części świata. I ich beznadzieją. Europolitycy zapłacą za to niebawem słony rachunek. Jako zwolennik europejskiego projektu piszę to z wściekłością.