Siedemdziesiąt pięć lat temu, na ulicach Bydgoszczy i Torunia, rozlepiono obwieszczenie o rozstrzelaniu 30 osób (10 w mieście nad Brdą, 20 w Toruniu). W rzeczywistości, w egzekucji, której nie poprzedzało żadne postępowanie sądowe, a tylko gestapowskie quasi-śledztwo zginęło 30 bydgoszczan, w tym m.in. przedwojenny wiceprezydent Bydgoszczy Mieczysław Nawrowski.
13 czerwca 1941 r. Hans Kurt Schimmel, prezes rejencji bydgoskiej, informował władze zwierzchnie:
W maju odkryto ponownie taki ruch [konspiracyjny - przyp. aut] w Bydgoszczy i w Toruniu. Ruchem tym kierowali oficerowie - Polacy, a przygotowywano zamachy na życie wybitnych osobistości i na budynki państwowe. (...) Odbyły się liczne aresztowania, a 30 Polaków, którym udział udowodniono, rozstrzelano.
Ze śledztwa prowadzonego w 1976 r. przez prok. Tadeusza Jaszowskiego wynika, że popełnione przez gestapo zbiorowe morderstwo było wyjątkowo podstępne i okrutne. Aresztowanych oskarżono o przygotowywanie zamachów na ważne politycznie osobistości i urzędowe budynki, a także zamachy bombowe. Prok. Jaszowski, w postanowieniu o zawieszeniu postępowania w sprawie mordu popełnionego 19 maja 1941 r. pisze, że „nawet w świetle własnych przepisów hitlerowskich był on zbrodnią”.
Trzydziestu rozstrzelanych (ich ciała rzekomo zostały spalone w krematorium, według innej wersji trafiły do Instytutu Medycyny Sądowej w Gdańsku, którym kierował Rudolf Spanner) miało powiązania z organizacją o nazwie Społeczne Stowarzyszenie Samoobrony (w skrócie SSS). Jej powstanie przypisuje się Władysławowi Barcikowskiemu, przedwojennemu oficerowi, który - jako znakomity fachowiec - został wyreklamowany z oflagu w Woldenbergu i sprowadzony do Fabryki Obuwia „Leo”.
Barcikowskiemu udało się stworzyć silną organizację, która m.in. zbierała materiały wywiadowcze, penetrowała zakłady DAG w Łęgnowie, prowadziła działalność propagandową.
Z ustaleń Jaszowskiego wynika, że do fali aresztowań przyczynili się wszechobecni szpicle, przed którymi trudno było ukryć działalność skierowaną przeciwko okupantowi niemieckiemu.
Po okrutnym śledztwie, podczas którego zeznania wymuszano biciem i wymyślnymi torturami, oskarżonym niczego nie udowodniono. O ich losie miał rzekomo zdecydować sam Hitler (taka adnotacja pojawia się na dokumentach z USC, określających przyczyny zgonu).
Wśród 30 ofiar byli m.in.:
- Franciszek Behrendt - kupiec,
- Jan Błoch - restaurator,
- Bolesław Bremer - właściciel zakładu radiotechnicznego,
- Marian Kabsch - kupiec,
- kpt. Stanisław Lewiński - oficer WP,
- Bolesław Maciejewski - adwokat,
- Władysław Meller - radiotechnik,
- Józef Ogurkowski - księgowy,
- Józef Poznań - inkasent,
- Henryk Przybylski - garbarz,
- Edward Rubenau - adwokat,
- Artur Sombiecki - kierowca szefa gestapo,
- Wacław Świtalski - adwokat.