Smecz towarzyski. Polityczna wojna z drzewami
Podobno nasze dzieci będą pracować w zawodach, które jeszcze nie istnieją, ale gdybyście szukali dla nich czegoś konkretnego, z gwarancją długoletniego zatrudnienia, to poza informatyką warto rozważyć jeszcze szkołę zawodową o specjalności operator maszyn leśnych. PiS, jeśli wierzyć sondażom, pociągnie jeszcze długo, a lubią w nim zapach i dźwięk pił spalinowych o poranku. Znów postawiono na nogi ekologów, tym razem pomysłem wprowadzenia przepisów ułatwiających wycinkę przydrożnych drzew. Roboty dla drwali raczej nie zabraknie.
Jeśli więc akurat jesteście w trasie, to na zapas napatrzcie się na malownicze polskie drogi, bo za rok mogą być już tylko polskie.
Nowe regulacje miałyby ułatwić modernizację dróg - obowiązujące przepisy rzeczywiście bywają obstrukcyjne - co samo w sobie nie brzmi tak przerażająco. Jednak przykład z Lex Szyszko i wycinaniem w nieprzytomnym widzie wszystkiego, co się nie rusza, był nauczką, z której wypadałoby wyciągnąć jakieś, nawet ubogie, wnioski. Drugi argument, na który powołują się pomysłodawcy, to względy bezpieczeństwa. I to one de facto stają się osią dyskusji o sensie zmian. Łatwo bowiem w tym przypadku odwołać się do emocji i epatować statystykami - w 2017 roku aż 376 osób zginęło w wypadkach drogowych po zderzeniu z drzewem.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień