Smecz towarzyski. Niesiemy nasz krzyż (celtycki)
Prezydent Andrzej Duda nie chciał 11 listopada maszerować na tle celtyckiego krzyża i ja mu się wcale nie dziwię. Instynkt go tym razem nie zawiódł. Zawiódł za to jego opcję polityczną lata wcześniej, gdy wdała się w romans z tak zwanymi środowiskami narodowymi. Związek właśnie się rozpadł, a przy podziale majątku partia rządząca została z niczym. Narodowcy zabrali jej nawet Święto Niepodległości, a przede wszystkim marsz z tej okazji.
To od początku był toksyczny związek, bo towarzystwo spod znaku Młodzieży Wszechpolskiej, ONR czy Czarnego Bloku nigdy nie zaliczało się do wyborców PiS, a partii Kaczyńskiego potrzebne było do zupełnie innych rzeczy. To miał być, krótko mówiąc, kij na lewacki ryj, samobieżne działo do walki z opozycją (czy też szerzej - „lewactwem”), głównie w internecie. Z czasem gdzieniegdzie rozlało się to też na ulice, by wspomnieć choćby ostatnią paradę równości w Lublinie.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień