Smecz towarzyski. Latarnik wyborczy. Z kim na piwo?
Jeśli po wnikliwym przestudiowaniu programów kandydatów na prezydenta wciąż nie wiecie, na kogo głosować, należy zastosować cieszące się niezmiennym wzięciem wśród wyborców kryterium. Z kim najchętniej wybrał(a)bym się na piwo. Poniżej ściąga dla niezdecydowanych. Kolejność taka, jak na wyborczej liście.
Robert Biedroń. Idealny kompan dla kogoś, kto w trakcie biesiady lubi słuchać dużo opowieści o Słupsku. Nawet jeśli nigdy tam nie byliście, to po jednym wieczorze będziecie o Słupsku wiedzieć wszystko, a przynajmniej wszystko to, co dla Słupska zrobił Biedroń i jak go tam kochają. To ponadto ten typ, który po pięciu piwach będzie ciągnął na tańce.
Krzysztof Bosak. Pewne jest jedno: nie będzie chodził do baru, bo mu nie sprzedadzą alkoholu bez okazania dowodu osobistego. Rozochocony będzie prowokował większych od siebie i potem chował za waszymi plecami. Będą też sprośne, niepoprawne politycznie dowcipy. Wieczór zakończy się śpiewaniem „Roty” na ulicy.
Andrzej Duda. Cicha woda brzegi urwie. Na początku będzie milczący, wycofany, ale rozkręci się z czasem i trudno mu będzie przerwać. Od historii z harcerstwa przejdzie do opowiadania żartów, z których sam będzie się najgłośniej śmiał. Na pewno zostanie głównym bohaterem wielu zabawnych zdjęć z imprezy. Te miny!
Szymon Hołownia. Umówi się na piwo, ale zamówi zieloną herbatę. Na pijących współtowarzyszy będzie patrzył z dobrotliwą wyższością, jednak będzie karnie siedział. Po nieudanych próbach ewangelizacji rozwiezie wszystkich samochodem do domów.
Marek Jakubiak. Na tle kontrkandydatów ma niepodważalną zaletę – jest właścicielem browaru. Spodziewać się można sarmackiej uczty, zakończonej strzelaniem z muszkietów do portretów przodków lewicowych działaczy.
Władysław Kosiniak-Kamysz. Dobrze przygotuje się do spotkania. Kogo nie ułoży do snu monotonia jego głosu, ten usłyszy garść faktów dotyczących plantacji chmielu w Polsce. Kulturalna zabawa, daleka od wiekowych tradycji ruchu chłopskiego. Jedyny zgrzyt może nastąpić, gdy w chwili słabości, już blisko świtu, Kosiniak-Kamysz sam zacznie sobie wypominać szlacheckie pochodzenie.
Mirosław Piotrowski. Raczej nie skorzysta z zaproszenia, w zamian zaproponuje piknik rodzinny. Oczywiście będzie to piknik rodziny Radia Maryja. Trzeba dopytać, czy piwo we własnym zakresie.
Paweł Tanajno. Opcja dla lubiących słuchać. Innych zagada na śmierć, niezależnie od tego, czy to będzie początek czy koniec spotkania.
Rafał Trzaskowski. Jak to z chłopakami z dobrego warszawskiego domu bywa: zacznie się ostrożnie, od dyskusji o Baruchu Spinozie i Unii Europejskiej, a potem nastąpi zjazd do piekielnej, staropatointeligenckiej otchłani: licealne anegdoty, śpiewanie piosenek „Dżemu” oraz tańce na stole w rytm „Walentyna twist”. I podrywanie dziewczyn na znajomość francuskiego.
Waldemar Witkowski. Po jednym małym i do domu.
Stanisław Żółtek. Potencjał na typową polską biesiadę. Taką z kłótniami i godzeniem się, a o świcie prostowaniem nieporozumień. Potem od razu z czystym sumieniem będzie można się zgłosić po menelowe plus.
Mamy nadzieję, że pomogliśmy. Na zdrowie, Polsko!