Smecz towarzyski. Kilka rad dla opozycji
Opozycja wciąż nie może pogodzić się z faktem, że społeczeństwa nie interesują sprawy fundamentalne. Że kwestia łamania trójpodziału władzy nie wygra z czteropakiem Bosmana, nadmorską wersją Harnasia, pitego na plaży w Łebie. Że porządek prawny wali się dopiero wtedy, gdy ktoś zacznie sypać piaskiem za mój parawan, tudzież ustawiać własny trzydzieści centymetrów od mojej twarzy. Że niezawisłość sądów… Zaraz, zaraz, ale o co chodzi w ogóle z tą niezawisłością, nieważne, podaj „1001 krzyżówek”.
I nie ma znaczenia, czy to wina szkoły, w której WoS w hierarchii jest jeszcze niżej niż WF - niewysportowany naród nieodróżniający ustroju od rozstroju, to wcale nie jest takie śmieszne - czy socjotechnicznych zabiegów rządu. Jest to po prostu nie do przeskoczenia i chyba należy się z tym tymczasowo pogodzić. Jeśli odbić sondaże (najpierw) z rąk PiS, to już nie poprzez protesty pod sądami, lecz powtórzenie szlaku bojowego partii rządzącej. Szlaku populizmu i twórczej manipulacji. Warto spojrzeć na skuteczność kampanii w sprawie reformy sądownictwa. Toż przecież największym i jak dotąd jedynym sukcesem Polskiej Fundacji Narodowej było przekonanie rodaków, że nasi sędziowie poza wydawaniem niesprawiedliwych wyroków zajmują się sklepowymi kradzieżami, głównie wędlin i spodni.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień