Słynny tenor pozywa za film na portalu
Sąd Okręgowy w Słupsku zakończył sprawę cywilną, ale na razie nie może wydać wyroku w sprawie koncertu śpiewaka
- Mój pierwszy kontrakt, który podpisałem z mediolańską La Scalą, był wielkości połowy kartki A4 - opowiada Marek Torzewski, śpiewak, tenor znany z występów na scenach całego świata, wykonawca między innymi przeboju „Do przodu, Polsko”. - I wszystko było jasne. Moje prawa były zabezpieczone. Zawsze dbałem o to, by umowy, które podpisuję, były zrozumiałe przede wszystkim dla mnie. Umowa z Promocją Regionu Chojnickiego też nie była długa…
Marek Torzewski wystąpił na chojnickim rynku 28 czerwca 2015 roku. Dwa dni później ze zdziwieniem odkrył, że ponadpółgodzinny materiał z zapisem jego koncertu został opublikowany na portalu Chojnice.com. Torzewski 1 lipca z Brukseli, gdzie mieszka, wysłał pismo do wydawcy portalu. Jest nim Bogdan Duraj, znany w Chojnicach przedsiębiorca.
- Żądałem zwrotu nagranego nielegalnie materiału - zaznacza Torzewski.
W umowie, którą artysta podpisał w styczniu 2015 roku z organizatorem koncertu, czyli spółką komunalną Promocja Regionu Chojnickiego, jest zapis, że wszelkie sprawy dotyczące wykorzystania wykonania dla celów reklamowych, archiwalnych, reporterskich i wydawniczych będą podlegały osobnym ustaleniom.
Odpowiedź przyszła 20 lipca 2015 roku. Brzmiała: „Wyrażamy ubolewanie z zaistniałej sytuacji. Jednocześnie przepraszamy, że doszło do takiej sytuacji. Nie mieliśmy także wiedzy, że odnośny punkt umowy (...) daje taką możliwość po ustaleniu przez strony osobnej umowy. (...) niezwłocznie usunęliśmy i skasowaliśmy wszystkie materiały dotyczące pańskiego koncertu z zespołem (...)”.
Torzewski w odpowiedzi napisał, że w takim razie żąda odszkodowania za nagranie, rozpowszechnianie i dystrybucję nagranego występu.
Natomiast Roman Guzelak, prezes spółki Promocja Regionu Chojnickiego, twierdzi, że umowy nie naruszono. Torzewski domaga się od Duraja i Guzelaka po 100 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za opublikowanie nagrania i za to, że spółka nie zgłosiła jego występu na rynku jako imprezy masowej.
Na ostatniej rozprawie, 8 lutego 2017 roku, jako świadek strony pozwanej burmistrz Chojnic Arseniusz Finster zeznał, że po koncercie w hotelu spotkał się z Torzewskim i Durajem, który miał poinformować artystę, że jego koncert został sfilmowany i zostanie zamieszczony na portalu chojnice.com.
Marek Torzewski zaprzecza: - Nie było spotkania w Na Skarpie. Po prostu byliśmy tam zakwaterowani. Nie wyraziłem ustnie żadnej zgody na rejestrowanie i rozpowszechnianie mojego koncertu.
Wczoraj sąd miał wydać wyrok. - Już po zamknięciu przewodu powód złożył wniosek o wyłączenie sędziego - mówi Danuta Jastrzębska, rzecznik Sądu Okręgowego w Słupsku. - Wniosek nie został uwzględniony, ale postanowienie nie jest jeszcze prawomocne i służy na nie zażalenie. Dlatego sąd musiał otworzyć postępowanie i je odroczyć.