Słupy sobie postoją. Bo nie ma na nie kasy
Z rozmów z energetykami wynika, że słupy to wąskie gardło.
Mieszkańcy się niecierpliwią, bo chcieliby jak najszybciej doczekać się przyzwoitego standardu na „swoich” ulicach. Tymczasem ratusz nie dość, że nie może nadążyć z zaspokojeniem wszystkich potrzeb, to jeszcze napotyka na barierę w postaci niemożliwości uzgodnienia prac np. z energetyką. - Mamy na przykład projekt gazyfikacji Willowej, Ludowej, Staszica, ale w zrobieniu ulic przeszkadza to, że nie ma tam skablowania linii energetycznej, że są tam słupy - mówi burmistrz Arseniusz Finster. - Na Staszica i Skłodowskiej musielibyśmy wyłożyć ok. 800 tys. zł.
Tymczasem po rozmowach z Rejonem Energetycznym w Chojnicach wiadomo, że energetyka nie ma pieniędzy na modernizację już istniejących linii. - Wybieramy się z szefem Rejonu Januszem Frączkiem do Enei w Poznaniu, by o tym porozmawiać - zapowiada burmistrz.
I wylicza, że gdyby wszystko chciał zrobić sam, to musiałby wyłożyć 512 tys. zł na Żeromskiego i 155 tys. zł na inny odcinek tej ulicy, 100 tys. zł na Miłosza, 649 tys. zł na Staszica, 211 tys. zł na Skłodowskiej i 600 tys. zł na Strzelecką.
Projekty są i to jest wkład miasta. Ale co z tego, kiedy partner bynajmniej nie kwapi się do roboty...
To nie jedyny kłopot z ulicami. Następny to deszczówka. Projekt jest gotowy i np. na os. Kolejarz będzie rewolucja. A na os. Pawłówko kolejna, bo trzeba zbudować kolektor pod torami. Zaś w Strudze Jarcewskiej wymienić rury. Niedawno mieszkańcy Willowej wysłali do ratusza petycję, by ich ulicę także uwzględnić w planach. - Musi mieć gaz i odwodnienie - mówi burmistrz. - Myślę, że w 2018 r. mogłaby być zrobiona.