Sławomir Grzesik z synem Filipem
Sławomir Grzesik z Koroną Kielce jest związany od wielu lat. Najpierw był zawodnikiem drużyn młodzieżowych oraz zespołu seniorów, później zajął się szkoleniem w kieleckim klubie. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w rodzinnym Łagowie, w barwach ŁKS. Rozpoczynał, jako napastnik. Szybko stał się defensywnym graczem.
- W klubie z Łagowa zacząłem trenować w grupach młodzieżowych. W 1985 roku, jako 15-latek zadebiutowałem w pierwszym zespole. Rozpoczynając naukę w szkole średniej w Kielcach przeszedłem do drużyny juniorów Korony. Do kieleckiego klubu trafiłem na zaproszenie trenera Stanisława Maja, który wypatrzył mnie w sparingu ŁKS z rezerwami Korony, w którym z tego, co pamiętam zdobyłem dwie bramki. Przegraliśmy wtedy 3:4. Po kilku meczach w rundzie jesiennej w 1986 roku pojechałem na zimowy obóz przygotowawczy z pierwszą drużyną do Głogowa. Później miałem już kontakt z pierwszym zespołem, jeżdżąc z nim na spotkania. Grałem także w drużynie juniorów oraz rezerwach - wspominał Sławomir Grzesik.
Starsi rządzili w szatni
W Koronie, w czasie, gdy zaczynał w niej grać Grzesik, panowały rygorystyczne zasady. Młodzi zawodnicy musieli się podporządkować starszym. - Szatnia była trzymana twardą ręką przez starszych zawodników. W drużynie grali wtedy Andrzej Brzeszczyński, Leszek Wójcik, Sławek Wojtasiński i Sławek Adamus. Wtedy do zespołu wchodzili Waldek Szpiega, Tadek Miś. Najmłodszymi byliśmy my, czyli ja - Darek Gawlik, Tomek Kobryń i Wojtek Gałka . Szatnia podzielona była na dwie części, czyli „dziuplę” i szatnię właściwą. My przebieraliśmy się w „dziupli”, gdzie ubrania wieszaliśmy na gwoździach wbitych w ścianę. Pamiętam moje pierwsze wejście do szatni, gdy powiedziałem wszystkim cześć, a w zamian usłyszałem - dzień dobry. Z niektórymi zawodnikami na początku „byliśmy na pan”. Dopiero później przyjęli nas do drużyny. Treningi z pierwszym zespołem były dla mnie dużym przeżyciem. W klubie spotkałem świetnych zawodników. Z czasem stałem się częścią tej ekipy. Po spadku z drugiej do trzeciej ligi, zadebiutowałem w drużynie prowadzonej przez trenera Czesława Palika. Zagrałem w ataku z Leszkiem Boryckim w meczu w Kielcach z Hetmanem Zamość, wygranym 2:1 - mówił Grzesik.
Grał razem ze Skorżą, Ojrzyńskim i Stokowcem
Po zakończeniu szkoły średniej Grzesik odszedł z Korony, ze względu na studia na AFW Warszawa. Wtedy reprezentował barwy trzecioligowego wówczas AZS AWF Warszawa, w którym grał między innymi z Leszkiem Ojrzyńskim, Maciejem Skorżą i Piotrem Stokowcem . Wrócił do Korony, skąd przeszedł do niemieckiego VfL Halle 1896. W Niemczech spędził dwa lata. W tym czasie przez pół roku bronił barw SC Rot-Weiss Essen, do którego został wypożyczony.
- Pobyt w Niemczech wspominam bardzo dobrze. Zobaczyłem kluby zorganizowane znacznie lepiej niż te w Polsce, nawet grające w pierwszej lidze. Do końca nie wiem, kiedy przedstawiciele niemieckiego klubu oglądali mnie w grze. Słyszałem, że był to jeden ze sparingów w letniej przerwie. Po pół roku otrzymaliśmy zaproszenie na testy. Pojechałem do Niemiec z trenerem Palikiem, Tomkiem Tokarczykiem, Robertem Bąkiem i Sławkiem Wojtasińskim. Spędziliśmy tam kilka dni trenując i grając sparingi. W jednym z meczów, zdobyłem trzy bramki. Otrzymaliśmy ofertę gry w VfL Halle wraz z Robertem Bąkiem, który ostatecznie wycofał się z wyjazdu i trafiłem tam sam - opowiadał Grzesik.
Otrzymał ofertę z Katowic
Przed wyjazdem do Niemiec, Grzesik otrzymał ofertę gry w pierwszoligowym (obecna ekstraklasa) GKS Katowice. Nie zasilił tej drużyny.
- Dogadałem się wstępnie z GKS w sprawie mojego transferu. Ostatecznie nie doszedł on do skutku. Z tego co wiem, to kluby nie porozumiały się pod względem finansowym - wspomina.
Grzesik najwięcej spotkań w Koronie rozegrał, gdy sponsorem klubu była Nida-Gips. - Odczuwam niedosyt, ponieważ mogliśmy wtedy powalczyć o pierwszą ligę. Trenerem był Włodzimierz Gąsior, graliśmy bardzo dobrze. W sezonie przegraliśmy tylko jeden mecz na własnym boisku z Petrochemią Płock 0:1. Myślę, że jeśli Nida-Gips nie wycofałaby się ze sponsorowania Korony, to przy niewielkich wzmocnieniach mogliśmy powalczyć o awans. Później w klubie nastały ciężkie czasy. Odeszło dużo zawodników. Przez niemal pół roku nie otrzymywaliśmy pensji. Wtedy wziąłem ślub i urodził się mój syn, więc musiałem zarabiać pieniądze. Odszedłem do czwar-toligowej wówczas Pogoni Staszów, gdzie miałem lepsze warunki finansowe niż w drugoligowej Koronie. Był to dla mnie drugi taki ciężki okres w Koronie. Pierwszy miał miejsce w 1991 roku. Na obóz do Bocheńca z zawodników, którzy już wcześniej trenowali z pierwszym zespołem, pojechaliśmy ja, Czarek Ruszkowski, Piotrek Gil i Darek Gawlik. Trenerem był zawodnik Marek Parzyszek. Pozostali gracze to juniorzy. Wtedy w zgrupowaniu uczestniczył między innymi Benek Nocoń i Dominik Świderski, których znałem z Łagowa - mówił Grzesik.
- Były także miłe chwile. Najlepiej wspominam dwa awanse do drugiej ligi. W 1989 roku za trenera Palika i w 1996 roku za trenera Gąsiora. Szczególnie miło wspominam ten drugi okres, gdzie, jak na tamte czasy klub był dobrze poukładany. Mieliśmy dobry, zgrany zespół. W 90 procentach tworzyli go zawodnicy z Kielc lub okolic. Żyliśmy wtedy razem zarówno podczas treningów, jak i poza nimi. Jednym z przykładów była przeprowadzka Piotrka Gila, gdzie zawodnicy pojechali przenosić mu meble - wspominał Grzesik.
Teraz trenuje innych
Sławomir Grzesik obecnie jest asystentem trenera Tomasza Wilmana w Koronie. Samodzielne prowadził już seniorskie drużyny - Orlicza Suchedniów (trzecia liga), Naprzodu Jędrzejów (trzecia liga), czy Zdróju Busko-Zdrój (klasa okręgowa i czwarta liga). Po pracy ze Zdrojem, Grzesik był trenerem rezerw Korony, które prowadził wraz z Tomaszem Wilmanem. Najpierw Wilman był pierwszym szkoleniowcem, a później role się odwróciły. Grzesik przez tydzień, w 2013 roku, był tymczasowym trenerem pierwszego zespołu Korony. Objął go po odejściu Leszka Ojrzyńskiego. Pod jego wodzą kielecki zespół rozegrał wyjazdowe mecz z Lechem Poznań, przegrane 0:1. W poprzednim sezonie Grzesik był asystentem trenera Marcina Brosza.
- Grając w Wiernej Małogoszcz szkoliłem młodzież w Koronie i uczyłem wychowania fizycznego w szkole. Po raz pierwszy drużynę seniorów poprowadziłem w trzeciej lidze. Był to zespół rezerw Korony, który przejąłem na końcówkę sezonu po Arku Bilskim i Arku Kaliszanie. Po zakończeniu sezonu stworzyli Młodą Ekstraklasę. Zostałem pierwszym trenerem Korony w tych rozgrywkach. Moim asystentem był Michał Gębura. Później wraz z Włodkiem Gąsiorem prowadziłem Koronę, która po degradacji grała w pierwszej lidze - mówił Grzesik.
Syn nie gra w piłkę nożną
Grzesik ma 17-letniego syna Filipa, który nie trenuje piłki nożnej. - Filip lubi uprawiać sport, ale amatorsko. Nigdy nie wywierałem na nim presji. Może dlatego, że jako trener widziałem niejednokrotnie, jak rodzice przelewali swoje ambicje na dziecko. Chciałem tego uniknąć - mówił Grzesik .