Sławomir Grünberg: To bardzo ciekawe miasto, ciekawsze niż Warszawa [ROZMOWA]
Sławomir Grünberg jest znanym reżyserem filmów dokumentalnych. Mieszka w USA.
Urodził się Pan w Lublinie, ale Łódź pewnie też zajmuje ważne miejsce w Pana życiu?
Na pewno. To miasto, w którym skończyłem Szkołę Filmową. Przez pięć lat mieszkałem w Łodzi. To były najpiękniejsze lata mojego pobytu w Polsce.
Jaka była tamta Łódź?
Szara, smutna, ale też znajdowała się w niej Szkoła Filmowa. Stanowiła dla mnie wyspę. Działo się w niej wszystko to, co mnie interesowało. A ja chciałem się nauczyć jak kręci się, montuje filmy. Nie poznałem jednak wtedy dobrze tego miasta.
Dlaczego?
Cały czas spędzałem w szkole przy ulicy Targowej. Nawet przez dwa lata w niej mieszkałem. Przyjeżdżałem z Warszawy i nie wychodziłem ze szkoły. Tak wyglądało moje łódzkie życie. Teraz na nowo odkrywam Łódź. To miasto automatycznie pojawia się w moich pomysłach filmowych.
Potem wyjechał Pan z kraju i zaczął wracać do Łodzi jako znany reżyser. Jakie wrażenie robi na Panu to miasto?
Dzisiaj to bardzo ciekawe miasto, nawet ciekawsze niż Warszawa. Mieszka w niej wielu młodych ludzi, którzy tworzą swoje subkultury. Trzeba jednak do nich dotrzeć. Należy mieć dobrego przewodnika, by poznać współczesną Łódź. Gdy się jest turystą, to z reguły ląduje się na Piotrkowskiej. Nic poza tym się nie widzi. Jeśli zna się tu ludzi, to wciągną cię w takie offowe miejsca. Bez nich nie wiedziałbym, że istnieją. To jest ta inna, bardzo ciekawa Łódź.
„Perecowicze” nie są Pana jedynym filmem o Łodzi?
Nakręciłem szereg filmów o Łodzi, gdy tu studiowałem. Teraz zaczynam następny film. To historia stu lat miasta Łodzi widziana z perspektywy martwej natury. Obrazu, który wisiał w jednym mieszkaniu na ulicy Kilińskiego 41 przez sto lat. Do wybuchu wojny mieszkała tam żydowska rodzina, podczas jej trwania niemiecka. Potem zamieszkała polsko-żydowska rodzina, która wyemigrowała w 1968 roku. A potem polska rodzina. Cały czas w mieszkaniu wisiał obraz. Historia jest opowiedziana z perspektywy tego obrazu. Film nosi tytuł „Martwa natura”.