Sierpień '80 w Lubinie. "Fotografuj pan, to sk....syństwo!" [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Czytaj dalej
Fot. Piotr Krzyżanowski
Katarzyna Kaczorowska

Sierpień '80 w Lubinie. "Fotografuj pan, to sk....syństwo!" [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Katarzyna Kaczorowska

Tegoroczne centralne obchody rocznicy strajków sierpniowych odbywają się w Lubinie, gdzie w stanie wojennym w drugą rocznicę podpisania porozumień gdańskich doszło do krwawo stłumionej manifestacji. Przypominamy te wydarzenia.

Na zdjęciach Krzysztof Raczkowiak z Lubina 31 sierpnia 1982 roku uchwycił to, jak władza robotnicza rozprawiła się z protestującymi robotnikami. Podczas demonstracji zginęli tam Michał Adamowicz, Andrzej Trajkowski i Mieczysław Poźniak.

Na jednym ze zdjęć widać pięciu biegnących mężczyzn. Czterech z nich trzymało za ręce i nogi bezwładne ciało ciężko rannego Adamowicza.

Raczkowiak na demonstrację w Lubinie z aparatem fotograficznym przyszedł z reporterskiego nawyku. Ale bał się robić zdjęcia. Mogli go pobić i milicjanci, i demonstrujący. Ci pierwsi - za dokumentowanie ich akcji. Ci drudzy - z powodu podejrzeń, że jest kapusiem. Kiedy zomowcy zaczęli atakować kilkutysięczny tłum, uciekał razem z przerażonymi ludźmi. Wtedy ktoś biegnący koło niego krzyknął:

- Panie, fotografuj pan to skurwysyństwo!

To go otrzeźwiło. Nagle przestał myśleć o własnym strachu. Suchy trzask migawki jakby go uspokoił. Jedno zdjęcie, drugie, trzecie… W pewnym momencie zobaczył ludzi pochylających się nad upadającym mężczyzną. Zobaczył bezwładne ciało, zakrwawioną głowę na bruku. Trzask. Podnieśli go. Ręce, nogi. I biegiem do przodu, nie myśląc o własnym strachu. Czy ktoś krzyczał: „Jezu strzelają!”? A może: „Nie umieraj!”? Kolejny trzask migawki. Raczkowiak biegł razem z nimi. Zrobione w tym biegu zdjęcie umierającego Michała Adamowicza miał zobaczyć świat.

Tego samego dnia, 31 sierpnia, we Wrocławiu od rany postrzałowej w brzuch zmarł Kazimierz Michalczyk. Kilkadziesiąt osób w obu miastach zostało rannych.

Ale temperatura rosła od początku miesiąca, i to niezależnie od letniej pogody. (…) Wojewoda wrocławski Janusz Owczarek spotkał się 28 sierpnia z metropolitą arcybiskupem Henrykiem Gulbinowiczem. Treść rozmów mogła dotyczyć tylko jednego - 31 sierpnia. Uczestniczył w nich też szef lokalnego Komitetu Obrony generał Kazimierz Stec, który próbował różnymi sposobami przekonać arcybiskupa, by nałożył kaganiec co bardziej niepokornym księżom. Tego samego dnia RKS wezwał do masowych demonstracji, uchwałę wydrukowano na łamach „Z dnia na dzień”, a prokurator Kaucz postanowił o wszczęciu śledztwa w trybie doraźnym wobec ukrywających się Frasyniuka, Bednarza i Piniora w związku „z niezaprzestaniem działalności poprzez nawoływanie w wydanych ulotkach w imieniu tzw. Regionalnego Komitetu Strajkowego do demonstracji ulicznych”.

Na ulicach było więcej patroli niż zwykle - gazety informowały o wzroście przestępczości.

Wezwanie do manifestacji poprzedziły ostre rozmowy przywódców podziemia. Ścierały się dwie opcje - wezwać do strajku generalnego, tak jak sugerował Jacek Kuroń? Zbigniew Bujak był przeciwny, zerwał rozmowy i powiedział, że jak ktoś chce strajku generalnego, to niech się pod tym podpisze i poniesie pełną odpowiedzialność. Frasyniuk i Pinior cały czas rozmawiali, czy mają prawo wzywać do manifestacji, jeśli nie będą w niej uczestniczyli. Ale fabryki były rozgrzane. Władza musiała zobaczyć na własne oczy, że robotnicy nie dali się złamać.

„Mamy przed sobą trudny dzień. (…) Na dobrą sprawę przywykliśmy już do »trzynastek«. Na dobrą sprawę spowszedniały one i wręcz zobojętniały. Tu i ówdzie powstały o nich dowcipy… Tymczasem w atmosferze towarzyszącej przygotowaniom do »obchodów« drugiej rocznicy sierpniowych porozumień wyczuwa się jakąś groźną inność, która napawa niepokojem. Ale to nie rozmiary podziemnej propagandy przygotowującej akcje, choć istotnie przewyższają wszystko to, co dotychczas podziemie w tym zakresie zdołało uczynić, są przyczyną owych niespokojnych przeczuć. (…) W naszych, polskich warunkach takim wydarzeniem, zdolnym w istotny sposób zniweczyć osiąganą już korzystną ewolucję społecznych nastrojów może być przelew krwi, ściślej: zmuszenie sił porządkowych do użycia broni. Bardzo wiele wskazuje na to, że inspiratorzy i organizatorzy zaplanowanych na dzień 31 sierpnia akcji chcą, by wydarzenia potoczyły się w takim właśnie kierunku” - ostrzegał we wtorek na łamach partyjnego dziennika Tomasz Szymański, który w ostatnim akapicie tekstu zatytułowanego „Oby się nie zdarzyło” napisał: „Przed nami trudny dzień. Pełen napięcia i obaw. Pełen pytań - jak będzie, czym się skończy? Nie dajmy się sprowokować politycznym graczom”.

„Wrocław, 31.08.1982 r. Tajne. Informuję, że około godz. 14.30 w kierunku pl. Czerwonego, gdzie mieściła się pierwsza siedziba MKZ Solidarność, ulicami z różnych kierunków miasta /Legnicką, Zachodnią, Długą/ zaczął napływać tłum. Jednocześnie na dachach, szczególnie budynków przy ul. Zachodniej i Czarnieckiego, zauważono gapiów. O godz. 15.15 na pl. Czerwonym zgromadziło się około 1500 osób. Tłum ten zachowywał się agresywnie wobec funkcjonariuszy MO. Od strony pl. Czerwonego zaczęto budować barykadę, w tramwaju pobito milicjanta i zabrano mu broń, podpalono radiowóz MO, lecz pożar został w porę ugaszony” - tak zaczął się pierwszy raport wysłany tego dnia do Warszawy. Potem było już tylko gorzej. Tłum na ulicach miasta rósł. Dołączali do niego ludzie, którzy właśnie wyszli z pracy - robotnicy kończyli pierwszą zmianę. Około godz. 15.30 tysiące ludzi szło ulicami Ruską, Mikołaja przez Rynek w stronę Mazowieckiej - tam, gdzie siedzibę miał do stanu wojennego Zarząd Regionu. Na placu Dzierżyńskiego zablokowano wjazd do tunelu wprowadzenia samochodowego. Dziesięć tysięcy ludzi szło dalej z rękoma podniesionymi w górę, z dłońmi, których palce rozstawiali w literę „V”. „Zapadła decyzja, by atakując po drodze dopuścić tłum do siedziby ZR przy ul. Mazowieckiej. Tam zostanie on otoczony i przystąpi się do gruntownego jego rozproszenia” - informowano Warszawę.

Cztery tysiące zomowców, milicjantów i żołnierzy miało pełne ręce roboty. Kiedy z placu Dzierżyńskiego tłum ławą szedł na Mazowiecką, drugi punkt zapalny tworzył się na Grabiszyńskiej, którą wrocławianie zdążyli już przechrzcić na Zomostrasse, tak jak pobliski plac Pereca na Gasplatz. Ludzi usiłujących się tam dostać zepchnięto na ulicę Świerczewskiego, a następnie na Świdnicką, prowadzącą do Rynku. Na ulicy pojawiła się barykada z kontenerów - miała nie dopuścić ludzi w rejon ratusza. Ci ruszyli więc w kierunku mostu Grunwaldzkiego, sąsiadującego z dawną siedzibą Solidarności. Potyczki trwały non stop, przenosząc się z miejsca na miejsce. Dyżurny Komendy Wojewódzkiej uspokajał Warszawę: „Trwają działania rozpraszające. W wyniku podjętych działań profilaktyczno-operacyjnych i techniczno-organizacyjnych nie dopuszczono do wyjścia na ulice załóg zakładów pracy”. Powodów do zadowolenia jednak nie było - według ostrożnych szacunków, o godz. 19.30 manifestowało ponad 22 tysiące wrocławian. Płonęły barykady. Na Pereca, na moście Grunwaldzkim, Hercena, Podwalu. Manifestujący próbowali zdobyć komendę milicji na ulicy Grunwaldzkiej - tutaj doszło do regularnej bitwy z ZOMO.

„Z zapisów dyżurnego stacji pogotowia ratunkowego wynika, że osoba cywilna znajduje się tam w stanie ciężkim, prawdopodobnie postrzelona, a druga lekko ranna. Informacja o tym jest sprawdzana i wyjaśniana. Tak jak podano w poprzednich informacjach, funkcjonariusze MO i żołnierze WP nie strzelali do tłumu na wprost. Tylko raz wystrzelili w górę otoczeni funkcjonariusze ROMO i komandosi WP, atakowani brutalnie i bezwzględnie przez tłum, w samoobronie i bez rozkazu” - informowano Warszawę.

Tą osobą cywilną w stanie ciężkim był 27-letni Kazimierz Michalczyk, robotnik z Elwro. Jego pogrzeb odbył się 7 września. Rodzina poprosiła biskupa Adama Dyczkowskiego o uczestnictwo w uroczystości żałobnej. Grób Michalczyka, położony w jednej z głównych alei cmentarza Grabiszyńskiego, szybko stał się miejscem pamięci narodowej.

(…) Skrupulatny oficer SB opracował dane 647 zatrzymanych osób: do 17 lat - 28, od 18 do 25 lat - 337, od 26 do 35 lat - 195, od 36 do 45 lat - 41; struktura zawodowa: robotnicy dużych zakładów - 176, pozostali robotnicy - 199, inteligencja i pracownicy umysłowi - 91, studenci - 55, uczniowie - 44, chłopi - 1, pozostali niepracujący - 77; przynależność; S - 63, PZPR - 7, ZSL - 3, NZS - 4, bez przynależności - 572.

Robotnicy w fabrykach mogli triumfować - to oni zdecydowali o skali manifestacji 31 sierpnia 1982 roku. SB przez sieć informatorów szybko się dowiedziała, że tajne komisje zakładowe domagają się kolejnych wystąpień. Równocześnie stało się jednak jasne, że choć manifestacje miały ogromną siłę rażenia we Wrocławiu, Warszawie, Nowej Hucie, Krakowie i Gdańsku, nie stanęła cała Polska.

Tam, gdzie były protesty, wprowadzono godzinę milicyjną. Sypały się grzywny, wyroki w trybie doraźnym. We Wrocławiu Komisja Współdziałania Partii i Stronnictw Politycznych wyraziła słowa uznania dla funkcjonariuszy MO, Służby Bezpieczeństwa i żołnierzy LWP za wypełnianie swoich obowiązków wynikających z przepisów prawa.

A rzecznik rządu Jerzy Urban na konferencji prasowej 3 września zagranicznym dziennikarzom klarował, że „wydarzenia 31 sierpnia wynikają z logiki konspiracyjnej walki podziemnej przeciwko władzom, z determinacji opozycji, która czuje, że traci grunt pod nogami i poparcie społeczne”.

fragment książki Katarzyny Kaczorowskiej „80 milionów. Historia prawdziwa”. Tytuł pochodzi od redakcji.

Pomnik Zbrodni Lubińskiej
Piotr Krzyżanowski Pomnik Zbrodni Lubińskiej

Obchody Sierpnia '80 w Trójmieście


Solidarność zaprasza do Gdańska i Gdyni

- Gdańsk, ok. godz. 7.00-7.30: Plac Solidarności, wypuszczenie gołębi pocztowych dla uczczenia 37. rocznicy powstania NSZZ Solidarność;

- godz. 15.00: Uroczyste posiedzenie Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność;

- godz. 17: msza św. w bazylice pw. św. Brygidy; złożenie kwiatów pod pomnikiem ks. prałata H. Jankowskiego, przemarsz i złożenie kwiatów koło Bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej;

- Gdynia, godz. 10.00 - złożenie wiązanek kwiatów pod pomnikiem Ofiar Grudnia 1970.

KOD organizuje wydarzenie „Moc Solidarności“

- Gdańsk, przed Salą BHP: godz. 10: Miasteczko Obywatelskie

- godz. 11-17 panele dyskusyjne, m.in. Jak przetrwać „reformę oświaty”? I co po niej? Wolność i Demokracja - czym są i czy warto ich bronić, w tym (o godz. 15.30) debata liderów partii politycznych

- godz. 19: wiec „Moc Solidarności“. Swoją obecność na wiecu potwierdzili Lech Wałęsa, Stanisław Tym, Bogdan Borusewicz, Bożena Grzywaczewska, Henryka Krzywonos.
(MJAN)

Katarzyna Kaczorowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.