Seryjny zabójca umie pięknie mówić o miłości, ale rzadko ją odczuwa
Przemoc i chłód uczuciowy w rodzinie wywołują chęć odwetu. Jeśli krzywdził ojciec, seryjny zabójca szuka ofiar podobnych do niego, by się mścić - mówi dr hab. Daniel Boduszek, psycholog kryminalny
Kto może powstrzymać seryjnego mordercę?
Policja, jak go złapie.
A lekarz, terapeuta?
Osoby o wysokiej tendencji psychopatycznej, połączonej z wysoką inteligencją, potrafią przekonać terapeutę, że stali się innymi ludźmi. Potrafią nim manipulować. Takim przestępcom nie można ufać do końca. Trzymanie seryjnego mordercy w więzieniu jest jedynym rozwiązaniem. Mówię to jako osoba, która żyje w społeczeństwie i chce je chronić, ale też jako psycholog. Nie ma skutecznych terapii.
Nie przestaliby, gdyby została zaspokojona fantazja, z powodu której zabijają?
Może by przestali. Jednak z moich wywiadów z zabójcami wynika, że oni nigdy nie dokonują perfekcyjnego morderstwa i zawsze będą dążyli do tego, żeby następne było jeszcze lepsze. Na szczęście policja ich w końcu łapie i nie dochodzą do tej perfekcji.
Dlaczego, przynajmniej niektórzy, mówią o uldze, gdy zostają aresztowani? Zdzisław Marchwicki, który w Zagłębiu zabił 14 kobiet, a 6 usiłował zabić, miał powiedzieć na widok policjantów: „Nareszcie”.
Wielu z nich ma zaburzenia psychiczne. Niektórzy chcą być sławni, celebrowani przez dziennikarzy. Był taki zabójca w USA, który przypisywał sobie różne zbrodnie, znane mu z akt sprawy. Błyszczał w świetle telewizyjnych reflektorów. Fantazjował.
Mówi pan o wysokiej inteligencji seryjnych morderców, ale ci, którzy grasowali w Polsce, mądrością nie odbiegali od środowiska, w którym funkcjonowali. Najczęściej było to środowisko z nizin intelektualnych.
Inteligencja wiąże się z psychopatią, a nie z zachowaniami morderczymi. Richard Kuklinski, amerykański gangster polskiego pochodzenia, psychopata, zamordował w ciągu ponad 20 lat około 200 osób. Zabijał na zlecenie mafii. Zdolności intelektualne pomagały mu zacierać ślady i unikać policji przez długi czas. Im człowiek bardziej inteligentny, bardziej psychopatyczny staje się seryjnym mordercą, tym policji jest trudniej.
Jaka jest różnica między zabójcą wielokrotnym, a tym, który zabija raz, z premedytacją?
Ofiarami seryjnych morderców są najczęściej przypadkowe osoby, słabe i bezbronne. Sprawcy pojedynczego zabójstwa szukamy w najbliższym otoczeniu, bo najprawdopodobniej ofiara go znała. Seryjny czerpie satysfakcję z zabijania.
W powszechnej opinii mordercy są pozbawieni uczuć. Czy rzeczywiście? Joachim Knychała, zabójca kobiet na Śląsku, z zawodu górnik, pisał w listach do żony: „Utraciłem Cię, utraciłem wszystko, co jest najwspanialsze na ziemi. Wiedz tylko, że oprócz tej małej dwójki naszej, tylko Ciebie w życiu swym kochałem”.
Manipulują otoczeniem, udając wzorowych obywateli. Richard Kuklinski też był kochającym ojcem, dobrym sąsiadem, chodził do kościoła i dawał dotacje na kościół. To jest ta podwójna identyfikacja. Większość psychopatycznych morderców (ale nie chorych psychicznie) to na ogół ludzie z sąsiedztwa, których szanujemy. Jeden z nich przyjmował zlecenia zabójstwa wyłącznie poza terenem swojego zamieszkania. Schorowanej sąsiadce regularnie robił zakupy, wynosił śmieci. Nieprawda, że psychopaci nie mają emocji, że nic nie czują. Różnica między normalnym człowiekiem a tym, który ma wysokie tendencje psychopatyczne, polega na tym, że psychopaci mają niską skalę odczuwania, ale wysoką rozumienia uczuć.
Potrafią o uczuciach opowiadać?
Znakomicie. Umieją wytłumaczyć, co to jest empatia, a co miłość, bo szukają znaczenia tych słów. A my po prostu czujemy.
Jakie cechy są dominujące dla seryjnych morderców?
Egocentryzm, bez którego inne cechy nie za bardzo mają sens. Zabójcy chodzi o jego satysfakcję, o spełnienie swoich wymyślonych fantazji. Niektórzy po zabójstwie mają wyrzuty sumienia, ale nie w trakcie, bo wtedy zabójca jest skupiony tylko na sobie, na swoich odczuciach i oczekiwaniach.
Wielokrotny zabójca to nadal typ samotnika?
Seryjni mordercy chorzy psychicznie rzadko funkcjonują w grupie. Rodzina mogłaby zauważyć ich zaburzenia. Natomiast ci, którzy są psychopatyczni, ale nie chorzy psychicznie, mają rodziny, przyjaciół, są nauczycielami, lekarzami, kimkolwiek.
Zimni, wyrachowani zabójcy w gangach, cyngle, jak o nich mówimy, też mają zaburzenia osobowości?
Na pewno. Wchodzimy na grunt mojej teorii identyfikacji kryminalnej. W gangu najważniejsze jest utożsamianie się z grupą przestępczą, posłuszeństwo, lojalność. Czy oni są psychopatami? Nie wszyscy.
Ile seryjnych morderczyń spotkał pan profesor w czasie swoich badań w więzieniach w USA, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Pakistanie, Polsce?
Z moich najnowszych badań, które prowadziłem w Pensylwanii w USA, wynika, że kobiety stanowią 26 proc. populacji morderców. Niektóre z nich zabiły wielokrotnie, czekały już na wykonanie kary śmierci.
Matki zabijają dzieci. Tak było zawsze czy teraz tylko więcej o nich wiemy?
Nie prowadziłem badań na ten temat, a nie chcę wygłaszać opinii. Mam taki plan, żeby przeprowadzić badania wyłącznie kobiet przebywających w więzieniach.
Jak bardzo zmienił się portret seryjnego mordercy na przestrzeni lat? Do tej pory uważano, że jest to mężczyzna, że jest biały, średnio zamożny lub biedny, w wieku 25-35 lat.
Już tylko 48 proc. przebadanych ostatnio przeze mnie morderców w Pensylwanii to byli biali.
Przerażające w pana badaniach jest to, że ponad 80 proc. seryjnych zabójców w dzieciństwie regularnie doświadczało przemocy w rodzinie.
A jeszcze więcej nie doświadczyło w dzieciństwie psychologicznej więzi z rodzicami. Ojciec Richarda Kuklinskiego był alkoholikiem. Bił żonę regularnie, a ona biła dzieci. Podczas takiej awantury domowej ojciec uderzył starszego brata Richarda tak, że ten spadł ze schodów i nie przeżył. Policja uznała, że to był wypadek. W życiu Richarda to był ważny moment; przekonał się, że można zabić i nic nie będzie. W wieku 14 lat zabił pierwszy raz, szefa ulicznego gangu.
Nienawidził ojca? Pytam, bo Knychała, ten nasz „Frankenstein”, był wychowywany przez despotyczną babkę, Niemkę, która nazywała go „polskim bękartem”. Poniżała go matka. Za to nienawidził kobiet, że na nich się mścił.
Kuklinski czerpał satysfakcję z zabijania i żałował jedynie tego, że nie zabił ojca. Bezsprzecznie przemoc i agresja w rodzinie, chłód uczuciowy wywołują chęć odwetu na osobach podobnych do tych, które były źródłem upokorzenia.
Pytanie, dlaczego jeden człowiek zaczyna zabijać, a drugi nie, pozostaje więc otwarte. Coś chyba możemy zrobić z przemocą w rodzinie?
Przemoc w rodzinie zawsze była czymś powszechnym, ale te sprawy na ogół nie trafiały do policji. Na szczęście to się zmienia. Próbuję prowadzić badania w Polsce (podobnie jak prowadzę w Wielkiej Brytanii) na temat raportowania tej przemocy. Dlaczego ludzie nie informują o niej policji, dlaczego na jej temat milczą szkoły, a przecież muszą widzieć, że coś złego dzieje się z dzieckiem? Dlaczego rodzice nie biorą odpowiedzialności za to, co dzieje się w domu? Jeśli za kilka lat, dzięki moim badaniom, wzrośnie liczba zgłoszeń na policję, będę się cieszył.
Jak panu udaje się nawiązać kontakt z przestępcami? Przecież większość z nich „siedzi za niewinność”, tak przynajmniej mówią.
Przede wszystkim ich nie obwiniam. Proszę, żeby pomogli mi bronić tych młodych ludzi, którzy są teraz na ulicach. Chcą pomagać, bo czują się ekspertami. Wskazywali na błędy w mojej teorii identyfikacji kryminalnej, zanim ją opublikowałem.
Dlaczego ludzie lubią czytać o seryjnych mordercach, lubią filmy o ich okrucieństwie?
Ludzie się nudzą w życiu i szukają adrenaliny. Śledzenie spraw wielokrotnych morderców wprowadza do ich codzienności dreszczyk emocji. Ludzie wolą słuchać o tym, że ich koledze się nie powiodło, niż o tym, że odniósł sukces. Myślę, że to tkwi w naturze ludzkiej.