Selfie z Poznaniem: Przemysław Walewski o urokach Malty i o tym, czego Poznaniowi brakuje, by był miastem przyjaznym dla biegaczy
Znany poznański biegacz, propagator zdrowego trybu życia i trener biegowy, opowiada o magicznych miejscach Poznania i o tym, czego brakuje jeszcze w stolicy Wielkopolski, by stała się miastem kompletnie przyjaznym dla biegaczy.
Gdy podczas moich wypraw biegowych pada pytanie „Skąd jesteś?”, to niezmiennie odpowiadam, że z Polski, stolicy Wielkopolski – Poznania, i zawsze dodaję, że z poznańskiej Malty. Tu bowiem spędziłem nie tylko dzieciństwo, ale do dziś codziennie jestem, przemierzając biegowe trasy wokół jeziora i w okolicznych lasach.
Z przebiegniętych przeze mnie w ciągu minionych 35 lat prawie 140 tys. kilometrów ponad setkę z nich zrobiłem właśnie nad naszą Maltą.
Tu przez lata startowałem i finiszowałem w maratonach, półmaratonach i dziesiątkach innych biegów. Z Maltą wiąże się też mój najcenniejszy, jak dotąd, sukces – dwa złote medale (indywidualnie i drużynowo) zdobyte w mistrzostwach Europy masters w maratonie. Tutaj też debiutowałem w triathlonie.
Gdy spoglądam na stok Malta Ski, to przypominam sobie pierwszy zjazd na nartach, gdy miałem 5 lat. Otrzymane pod choinkę „Smyki” założyłem na nogi i pognałem na „krechę” aż na taflę zamarzniętego jeziora. Takich „maltańskich” wspomnień mam wiele.
Nieprzypadkowo mówi się o naszej Malcie „Perła Poznania”.
Jak magnes przyciąga wielu turystów, mieszkańców. Ciuchcia „Maltanka” to atrakcja nie tylko dla dzieciaków. Wystarczy spojrzeć, kto jeździ wagonikami. Nieraz ścigałem się, i przyznam się, że nadal lubię pościgać się z ciuchcią. Często, zwłaszcza w letnie miesiące, panuje nad Maltą tłok jak na zakopiańskich Krupówkach. Wtedy Malta traci swój klimat.
Urok tego miejsca najlepiej poznaje się podczas porannych treningów, gdy kameralna atmosfera to szum wiatru, odgłosy trenujących na jeziorze kajakarzy i wioślarzy. Na Malcie dużo się dzieje, czasami za dużo w jednym czasie. Często zdarza się, że codziennie przemierzając tamtejsze ścieżki, nie natrafiam na żadną informację, plakat o toczących się wydarzeniach. Przez lata nie doczekaliśmy się, jako biegacze, ścieżki biegowej wokół jeziora. Trasy wspomnianych tłumów pieszych, rowerzystów, rolkarzy i biegaczy niebezpiecznie się krzyżują, doprowadzając do niebezpiecznych kolizji.
Połączenie Malty z terenami nad Wartą fortecznym jazem to fajny pomysł, z którego powinni cieszyć się nie tylko rowerzyści. Nadwarciańskie bulwary są równie malowniczym terenem dla aktywnych. Park nad Wartą to enklawa dla spacerowiczów, biegaczy i wodniaków. Cieszę się, że możemy organizować tutaj Bieg Czekoladowy, który łączy trzy pokolenia. Tutaj przed laty startowałem w biegach Wieku Henryka Brauna – legendy wielkopolskiego biegania. Jego postać przypominamy podczas Biegu Czekoladowego.
Wartostrada, plaża Rataje, Ichot, Ostrów Tumski, Śródka, Szeląg to miejsca, które razem z żoną Klaudią odwiedzamy najczęściej. Tutaj czujemy klimat Poznania z jego wielowiekową historią. Imieniny Poznania to okazja do składania życzeń.
Mogę jedynie życzyć mojemu rodzinnemu miastu, by nie było zielone i czyste tylko z opowieści, by poznańska gospodarność nie stała się mitem, a była widoczna na każdym kroku, i by nadal Poznań wart był poznania.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? r.patroniak@glos.com